Film ten ukazuje próbę ucieczki od szarości życia, które nie jest ani łatwe ani piękne. Codzienne problemy rodzinne oraz szkolne zbliżają do siebie dwójkę 11-latków: niezwykle podobną do strrasznie kręcącej mnie Winony Ryder Leslie oraz Jessa. Ona ma buuujną wyobraźnię a on ładnie rysuje... Szczerze powiem, że po przeczytaniu opisu spodziewałem sie czegoś innego. Słabo został wykorzystany motyw talentu chłopaka. Sądzę ponadto, że film ten zyskałby gdyby Terabithia była "zbudowana" na zasadzie Narnii. Magiczne przejście (motyw z liną - rewelacja) i bardziej realni mieszkańcy. Ujmę to tak. Spodziewałem się baśniowej krainy graniczącej ze światem prawdziwym. Tutaj jest to jednak "tylko" wyobraźnia (wiewórka która jest stworem i atakujące jastrzębie(?). Po prawdzie to olbrzym jest najbardziej baśniowy ze wszystkich! Dopiero ostatnia scena miała ten klimat.
Ale oczywiście jak w tytule film jest dobry,a przynajmniej utzrymujący poziom, bo choc życie realne zdominowało fabułę, to same wędrówki młodych do lasu (miejsce zarezerwowane tylko dla nich) były zamierzoną odskocznią od życia. Poza tym dobre role aktorów, ładna i świetna jak zawsze Zooey Deschanel, zdjęcia ciekawe! zaskoczenie (nie zdradzam...) ogromne i to nie na końcu filmu...
O! wiem od czego oprócz Narnii można było zaczerpnąc pomysł na ukazanie baśniowości. "Labirynt fauna" - tam to fajnie było pokazane (film swoje wady również ma) Ściana. kreda. Przejście. Potwór! albo..., Drzewo (najnormalniejsze w świecie). Dziura. Ogromna ropucha!
Wniosek: reżyser zgubił wątek surrealistyczny. Bohaterowie nie byli w niego zaangażowani choc początek na to wskazywał. A szkoda. Podstawowa wada. Fantasy w tym filmie polega na wyrywkowych elementach dziecięcej wyobraźni. Bliżej mu do "Marzyciela" niźli innych tego typu dzieł (ostatnia scena gdy chłopak próbuje pokazac siostrze Terabithie również przypomniał mi "Marzyciela" - film, który ubóstwiam). Rozumiem, że śmierc dziewczynki przerwała "rządzenie" królestwem, ale dlatego właśnie uważam, że więcej czasu w lesie jeszcze bardziej wzruszyłoby widza!.
Mimo wszystko nie żałuję spędzonego czasu. Teraz po napisaniu powyższego nasunęła mi się myśl, mianowicie taka, że Terabithia była tylko motywem "przyszytym" Była tłem, żeby ukazac historię przyjaźni. I to jest właśnie ładnie przeze mnie sformułowany zarzut wobec filmu. Jedyny (nie licząc F/X)!
Owa historia jest paradoksalnie dużym plusem filmu i dla niej samej warto go zobaczyc.
pozdr.
F/X strasznie ich tam dużo było aż się z ekranu wylewało ...
Jeżeli chcesz obejrzeć prawdziwą historie o przyjaźni to proponuje ci film Moja Dziewczyna ...
Wrzucili do zwiastuna zakonczenie filmu gdzie widać cała ich wyobraźnie i w ten sposób przyciągneli ludzi na film ...
Dobre porównanie. "Moja dziewczna" to świetny film o przyjaźni dziecięcej.. I masz rację, że "wyobraźnią" zachęcaja ludzi do obejrzenia go. Po to ona jest w tym filmie, żeby zrobic pewną odskocznię od samej historii przyjaźni bohaterów. Dlatego właśnie sądzę, że pomysł jest dobry, ale wykonanie gorsze. Samo bieganie po lesie uciekając przed wiewiórkami (w dodatki kiepsko zrobionymi) to za mało.
Ale wciąz nie uważam filmu za kiepską produkcję. Oglądało sie go fajnie....
pozdr.