Nie będę go oceniał bo nie obejrzałem do końca. Naczytałem się tutaj pochlebnych opinii i zapowiada się nieźle ale akcja wolno się rozwija i przy dzisiejszej pogodzie zebrało mi się na spanie...aha urokliwa jest ta dziewczynka przypomina mi Natalie Portman ( w Leonie Zawodowcu)
z napisami, nie cierpię dubbingu, poprawia się co prawda, ale jak słyszę "dubbing" to mi się przypominają seriale dla dzieci z FoxKids albo "Mroczne Widmo" tragedia...
To żałuj, bo polska wersja "Mostu..." została wykonana naprawdę przyzwoicie. Nie jest to najwyższa jakość, ale robi zdecydowanie pozytywne wrażenie.
A mam takie pytanie: w którym momencie przerwałeś oglądanie?
Jak chcesz mieć po nim " jazde" to musisz go oglądnąć całego i szczególnie zachwycać się Leslie.A dużego "kopa" mógłbyś osiągnąć gdybyś pomyślał ,że Leslie jest twoją dziewczyną.Bo z takiego przerywanego oglądania to wyjdzie gniot.Jak bardzo ci się będzie chciało spać to możesz ustawić sobie alarm na około 60 minutę żeby nie przespać takiego jednego momentu bo jak to zrobisz to z filmu pozostanie tylko krowi placek.
Ty człowieku chyba masz jakiś problem z sobą i z tym filmem. Film ciebie nie poruszył, nie zachwycił, ok, wyraziłeś swoje zdanie na ten temat i bajka. Ty tymczasem, jak tylko pojawia się jakiś nowy komentarz odnośnie MdT, już zasiadasz przed kompem i odpisujesz jaki to film jest be, jakimi to prostymi sztuczkami jego autorzy grają na uczuciach widzów. Cały sukces filmu tłumaczysz niespodziewanym, emocjonalnym zakończeniem i obsadzeniem uroczej blondyneczki w roli głównej, jak by to były jego jedyne plusy. Faktycznie, ta emocjonalna papka z końcówki filmu, czy Anna S. Robb w roli sympatycznej Leslie jest dla wielu kluczem do popularności tego filmu, bo dla wielu bez tych 2 elementów obraz by wiele stracił na atrakcyjności, ale nawet jeśli to co z tego? A jeśli jakiś dzieciak utożsamia się z Jessem, wyobrażając sobie jak to by było by fajnie mieć taką koleżankę jak Leslie, to ja to w pełni rozumiem, bo gdybym miał teraz naście lat, to pewnie też bym chciał mieć taką kumpelę. Także twoje szydercze tekściki są trochę nie na miejscu. Nie wiem, może chciałeś na siłę być fajny, albo w ten sposób dajesz upust swojej irytacji, że potrafiłeś znaleźć w tym filmie tylko grę na emocjach i ładną, sympatyczną blondyneczkę. Będzie tego, bom się za bardzo rozpisał.
w którym momencie przerwałem... na bank już po tym jak w tym domku na drzewie atakowała ich wiewiórka, nie pamiętam późniejszych scen.
To nie doczekałeś tego, co sprawia, że film jest tak poruszający i zapadający w pamięci. Proponuję jeszcze raz obejrzeć, od początku do końca, obetrzeć łzy i podzielić się z nami swoimi odczuciami.
Nie pożałujesz, gwarantuję.
hehehe kolego odpadłam w tym samym momencie ;D ale ok mam zbyt duzo czasu wolnego ogladne jeszcze raz a jak bedzie kijowy to maci wpierd*l hehehe ;]
na serio, obejrzyjcie ten film do końca :D nawet jeśli przerwaliście go w połowie, bo w sumie to też byłem znudzony tym, kiedy zobaczyłem że po raz setny ta sama bajkowo-familijna sytuacja - jakiś tam szary chłopczyk który nie ma kolegów....bla bla bla..wyobraża sobie jak ich tłucze...bla, bla,bla ......ale tak nie jest. zobaczysz co to się później będzie działo i nawet go nie musicie jeszcze raz oglądać od początku, wystarczy od tego momentu gdzie skończyliście (żeby jakoś tak emocjonalnie się związać z głównymi bohaterami). identyczna sytuacja była z Labiyntem Fauna, myśle sobie 'nuda na kółkach, jeszcze 15 minut i wyłączam to' xD i właśnie po tych 15 minutach zaczęło się coś dziać i akcja całkiem mnie porwała. dzisiaj Labirynt Fauna jest moim ulubionym filmem, nie jednym z ulubionych - ulubionym, najlepszym w każdym calu ( trochę za nim jest Most do Terabithii i DD, EM, Prestiż, nic, a później jest reszta ;)
przyznam że pierwszy raz obejrzałem MdT z dubbingiem - i miał u mnie ocenę 10/10 (bezapelacyjnie), po raz drugi obejrzałem go z napisami (pod lekką presją otoczenia) ale było już niestety gorzej - wystawiłem mu ocenę 8.5 bo powiało nudą, to oczywiste że ten 'element zaskoczenia na końcu' działa zawsze tylko raz ale i tak myślę że z dubbingiem jest dużo lepiej, wszyscy piszecie że dubbing kaleczy ten film a właśnie że nie, bo ten słodki, dziewczęcy głos właśnie jak najbardziej pasuje do Leslie ( w oryginale ten głos jest zbyt poważny i zbyt niski) i jeszcze nasuwa się wniosek, że ten akurat film powinno się oglądać tylko i wyłącznie z dubbingiem - dzięki temu skupisz się tylko na filmie i 'więcej dostrzeżesz' a takie przewracanie oczami w górę i dół jest męczące i do niczego.... ogólnie to ja za dubbingami też nie przepadam ale ten film to chyba jedyny taki wyjątek z niezbędnym dubbingiem