Dawno nie widziałem takiego filmu. Początek banalny, potem słodka historia o przyjaźni. Niby
wiadomo, że woda się podnosi i coś złego się stanie, ale chyba przed tą słodycz człowiek jest
uśpiony, bo nie spodziewa się, że może się stać coś tak brutalnego. I nagle człowiek dostaje
prosto w ryj. Nie umiem tego określić inaczej, bo siedzę zdziwiony do teraz, tym co ja widziałem.
Płakałem jak bóbr. Masakra.