Wbrew wielu opiniom jakie narodziły się wokół tego filmu, ja osobiście uważam, że jest to dzieło które wyzwala optymizm, pomaga spojrzeć na świat w nieco jaśniejszych barwach, a dzięki wspaniałym zdjęciom zapierających dech w piersiach francuskich krajobrazów, również nieco poprzez różowe okulary. Historia, która powierzchownie może wydawać się ciężka i przytłaczająca, bo o to człowiek, który będąc na szczycie nagle spada z wielkim hukiem w ogromną otchłań. Jest to jednak historia człowieka który miał wszystko i stracił wszystko by odnaleźć siebie. Bauby uświadomił sobie , że nie jest najważniejszy kult ciała, lecz wrażenia jakie dostarcza się duszy, bo to ona gra pierwsze skrzypce. Ciało stało się więzieniem by dusza mogła ulecieć w przestworza, bo ona nie dała się przykuć do wózka. Film również ukazuje ukryte pokłady sił drzemiących w człowieku, przywraca utraconą nadzieję, że można się podnieść duchowo nawet po największej tragedii. Wreszcie bohater dochodzi do wniosku, ze "Miłość, wzruszenie, estetyczne zachwyty są mi równie potrzebne jak oddech."
Dokładnie typowo piękny słodko-kwaśny film. Z jednej strony film jest smutny, bo cierpnie człowieka jest nie samowite, stracić wszystko i zostać sprowadzony do bycia mrugającym okiem. Z drugiej strony piękny film o prawdziwej miłości, daje naprawdę wiarę w bezinteresowną pomoc i to że dusza każdego człowieka jest motylem. Każdy z nas ma jakiś skafander z którego powinien się uwolnić. Jak dla mnie naprawdę wartościowy film, warto go obejrzeć i zrozumieć aby nie dać się wszystkim ograniczeniom i być wolnym, pięknym motylem ;)