Wszelkie zachwyty nad tym filmem są na wyrost. Nie mam nic co do samej historii, bo ona i może kogoś wzruszyć ( nie mnie). Choć sam lubię dobre ambitne kino, to niestety ten jakoś do mnie nie trafił. Film nie jest długi, a niestety nudzi. Nie ma jakiś specjalnie dobrych dialogów, a 30% filmu to literowanie słów głównego bohatera. Następne 30% to nic nie wnoszące retrospekcje.
No bo przepraszam tylko dlatego że koleś napisał( wymrugał) książkę będąc sparaliżowanym nie robi z niego jakiegoś super dramatycznego bohatera.
Jak spojrzeć w jego biografię tuż przed chorobą, to niczym szczególnym się nie wyróżniał.
Rozumiem że chodzi o to iż Jean dopiero będąc chory otworzył się itd... moim zdaniem cała ta książka to z nudów była napisana:P
Wiem, wiem chodzi też o to by się nigdy nie poddawać itp. Ale zostało to zle opowiedziane, po prostu zbyt dosłownie i bez przekonania.
Oglądając ten film miałem też wrażenie że bardzo dużo rzeczy zostało spłaszczonych i pominiętych, przez co nie potarfiłem się wczuć w całą tę historię, może gdyby sylwetka Jeana nie została tak słabo opisana, może wtedy odbiór byłby lepszy.
bo trudno zeby film pokazał co czuje bohater, ktory nie się ruszyć ani nic powiedzieć. polecam książkę napisaną tym 'mruganiem' wtedy łatwiej zrozumieć ;)) długa nie jest;p
Czasem nie ogarniam wypowiedzi, a czego się spodziewaliście czytając "Biograficzny, Dramat"? Akcji jak w Mrocznym Rycerzu? Jak macie tendencje to usypiania to nie oglądajcie filmów tego typu ... Biograficzne dramaty nigdy nie porywają szybkim biegiem zdarzeń!
Dla mnie historia tego człowieka jest bardzo ciekawa, niespotykana a film świetnie ukazał wszystko co miał, do tego genialne zdjęcia i piękne aktorki! 10/10!
Nie zgadzam się.
"nie robi z niego jakiegoś super dramatycznego bohatera." - i przecież tak nie jest. Reżyser nie przedstawia go, jako człowieka, który walczy ze swoim sparaliżowanym ciałem i z minuty na minutę widać, że zaczyna kręcić głową, poruszać ręką, wstaje, mówi, achoch, patos nad patosami i tylko patos. Nie. Same kwestie wskazują, że jest on pełen dystansu do siebie, czasem nawet drwi z własnego kalectwa, ironizuje rzeczywistość. To nie jest postać typu: podejmę-się-walki-i-zakończę-sukcesem, a w tle jeszcze muzyka z Rocky'ego.
Poza tym: mam wrażenie, że sam sobie przeczysz. Z jednej strony: "Następne 30% to nic nie wnoszące retrospekcje. ", a po paru linijkach: "może gdyby sylwetka Jeana nie została tak słabo opisana". A jak miała być lepiej opisana? Żeby przez 60% filmu słychać było literowanie słów? Czy 60 % "bezsensownych retrospekcji"? Bo z Twojego komentarza wynika, że obie formy Cię nie zadawalają, a nie wiem, jak inaczej chciałbyś przedstawić głównego bohatera.
Pozdrawiam. : )
" podejmę-się-walki-i-zakończę-sukcesem, a w tle jeszcze muzyka z Rocky'ego. " Z persepolis mi się od razu skojarzyło hyhy
Wbrew krytykującym autora tematu, czy raczej jego opinię, powyższym odpowiedziom, mimo wszystko odważę się zgodzić z MariOO69. Mimo, że tematyka - pomysł na film/historia - bardzo mi odpowiadają to jednak film jako całość nie trafił do mnie. Nie zrobił na mnie wrażenia takiego jakiego bym pragnęła w związku z opowiadaną historią. Bardzo cenię np. "Przebudzenie". Historia w sumie inna, ale sa pewne podobieństwa. Jest tam bardzo dobrze oddana rozpacz/emocje/uczucia człowieka, którego jego własne ciało odcina od świata i zamyka jak więzienie. Jest ta rozpacz, determinacja i niesamowicie, do mnie przynajmniej, przemawiające sceny odzwierciedlające tęsknotę za możliwością normalnego życia - podstawowego życia - możlwością poruszania się, jedzenia, chodzenia. Fantastyczna jest scena kiedy postać grana przez DeNiro chce wyjść na spacer, a lekarze uznają, że nie może sam spacerować - że nie jest na to gotowy (i wygląda na to, że nigdy nie będzie), a on chce po prostu tylko wyjść na spacer. Jest już na parterze, o krok od drzwi, widzi je i cały czas kiedy na nie patrzy ochrona szpitala odciąga go od tych drzwi i stają się coraz bardziej odległe. A potem z każdym dniem powraca do stanu katatoni, coraz mniej może, coraz bardziej staje się nieobecny i bezwolny. Dla mnie to jest arcydzieło traktujące o tematyce bycia więźniem własnego ciała i film faktycznie niezmiernie na mnie działający, mimo że obejrzałam go już dziesiątki razy.
Nawet "Porozmawiaj z nią" jakoś bardziej oddaje mi nastrój uwięzienia we własnym ciele, mimo, że nie jest opowieścią z punktu widzenia samego uwięzionego. Jeszcze jakieś inne filmy dotykające tej tematyki chodzą mi po głowie, jednak nie jestem w stanie teraz sobie przypomnieć ich tytułów. W każdym razie nie mam zastrzeżeń do tematyki i do spojrzenia od strony pacjenta, tak więc w razie ataków za mój wpis ten argument odpada. Po prostu jednak film nie wywarł na mnie pożądanego wrażenia.