Ale film choć bardzo smutny to wybitny, a tak mało się o nim mówi...
Fakt - ten pasek z pielgrzymką to już było przegięcie. Koszmar! Na szczeście nagrałem sobie ten film już kiedyś, więc mogę oglądać bez jakiegoś gównianego paska i o ludzkiej porze :)
A sam film oczywiście rewelacyjny. Czy smutny? Z jednej strony tak. Ale z drugiej zawiera bardzo piękne i ważne przesłanie. Pokazuje, co jest prawdziwą miarą człowieczeństwa - że nawet w takich okolicznościach, w jakich znalazł się bohater, nie można pozwolić odebrać sobie godności. Nie można dać się złamać i upodlić. Im gorszych rzeczy doświadczał Papillon, tym bardziej zasługiwał na uznanie swoją postawą. Dlatego mimo dość przygnębiającego klimatu całości, jest w tej historii nuta optymizmu, która najsilniej wybrzmiewa oczywiście w końcówce (btw: ostatnia scena jest jedną z najpiękniejszych w całej historii kina, moim skromnym zdaniem). Do tego genialny McQueen i równie świetny Hoffman oraz niezapomniana muzyka!