Film postanowiłam obejrzeć zachęcona wysokimi notami wystawionymi przez moich znajomych, jednak do zachwytów mi daleko - wieczorkiem można obejrzeć, ale żadna rewelacja. Film momentami ciągnął się jak guma z majtek, te całe duchy jakoś w ogóle mnie nie straszyły, a postępowanie głównych bohaterów czasami z logiką miało niewiele wspólnego (która laska maluje sobie paznokcie u stóp w samochodzie mroźną zimą??? I nie tłumaczy tego fakt, że samochód był ogrzewany - ja mam samochód nawet z podgrzewanymi siedzeniami, ale coś takiego nigdy by mi do głowy nie przyszło..). Nasi bohaterowie nie mieli nawet żadnych cieplejszych ubrań, mimo, że wybierali się zimą w wielogodzinną podróż.No i oczywiście kolega musiał zjechać z autostrady w boczną drogę "na skróty" - nie policzę w ilu filmach już to widziałam... Kilka scen było zupełnie zbędnych i nic nie wnosiło do akcji (np. po co była ta scena kiedy laska zatrzasnęła się w toalecie na stacji?). Ten motyw z kierowcą pługa też jakoś na siłę wpleciony pod koniec...
UWAGA SPOJLER !!!!!!!!!!!!!!!!!
Co do zakończenia, to byłam przekonana, że bohaterka też zginęła (bo wszyscy zmarli/duchy odchodzili do lasu - ona też poszła za chłopakiem), a tu nagle magicznie jak gdyby nigdy nic znalazła się na tej stacji.
Zgadzam się. Co to za zakończenie.... Bez sensu. Film początkowo mnie wciągnął, ale potem było już tylko coooooraz gorzej. Tendencja spadkowa.
Mnie film przypadł do gustu zaskakując niejednoznaczną narracją. To co oglądam na ekranie może wydarza się rzeczywiście... ale równie dobrze może być skutkiem wyziębienia i jest sugestywną projekcją wyobraźni. Nadto otrzymuję zupełnie dobrze wykonane zadania aktorskie. W ofercie telewizyjnej dotyczącej kina grozy to wzlot znaczący. Good night, and good luck, esforty.
6/10
P.S. Poszukującym logiki w gatunku jakim jest horror pozostaje życzyć sukcesów i wytrwałości.
W sumie mieli jechać tylko 6 godzin,teoretycznie więc nie musieli zabierać aż tylu ciepłych ubrań. Po za tym to ona ich nie miała,on zabrał(prawdopodobnie przygotował się na "kosza' od tej dziewczyny i spakował sobie coś ciepłego).
Spojer: Moze nie warto szukac logiki w horrorach ale chociaz troche zdrowego rozsadku by sie przydalo... Mogli pojsc na CPN. wybic szybe. zjesc cos i sie ogrzac... Mogliby rozpalic ognisko... Ale lepiej bylo czekac w zimnym samochodzie cala noc... bezsensu
Pewnie nie uwierzysz, ale ja przez cale zycie chodze z golymi nogami i to nawet w sroga zime (a mozesz byc pewna, ze tu zimy sa porzadne), co strasznie wszystkich dziwi i wkurza, jakby rzeczywiscie chodzenie w skarpetek czy posiadanie rajstop byloby moim obowiazkiem. Nie, nie nosze tez grubych butow do chodzenia po sniegu -samochod mam w garazu, w pracy mam parking podziemny, wiec nosze w zime to w czym jest mi wygodnie - a niewygodnie sie czuje w grubych gumofilcach czy kozakach. Nie mam w samochodzie cieplych ubran na wszelki wypadek, bo licze, ze wszelkiego wypadku nie bedzie. Nie ubieram sie we wszystko co mam pod reka w zimie, bo mam rowniez sprawne ogrzewanie. Jak wyjezdzam na weekend to tez nie zabieram nic wielkiego, a jade przez lasy, na skroty. Jedyne co mam w samochodzie i co wmusil we mnie maz, to zgrzewka wody, cieply koc i telefon satelitarny. Co do malowania paznokci - tak, robilam to samo gdy jechalismy na swieta, a ja nie zdazylam pomalowac w domu. Na szczescie nie ja prowadzilam,. Stad jednak wniosek: laski maluja paznokcie w mrozna zime.