Liczyłem na zabawną komedię z czarnym humorem i elementami Burtonowskiej groteski. Tymczasem film nie jest ani śmieszny, ani straszny, ani groteskowy. Jest po prostu nijaki. Jedyne co mi się podobało to dom, muzyka i tekst o całowaniu w rewers.
O ile mnie pamięć nie myli "Mroczne cienie" miały być pastiszem modnych ostatnio wampirzo - wilkołaczych sag.
Tym czasem mamy kolejny kiczowaty film o mrocznych istotach pozbawiony zjadliwego, czarnego humoru, bez krzty ironii i groteski.
Ten film kładzie się cieniem na dawnym dorobku Burtona...