Kocham, wielbię i ubóstwiam ten film. Być może przemawia przeze mnie to, że od lat czekałam DOKŁADNIE na motyw, który jest osią tej historii, ale jednak. Że tak powiem, dziękuję ci, Timie Burton. Dziękuje jak nie wiem co.
Ale smaż się w piekle za końcówkę.
Może to trochę wyolbrzymienie z twojej strony. To po prostu bardzo porządny film.
A co ci się nie podoba w końcówce?:)
Wyolbrzymienie wynika z pobudek całkowicie prywatnych i subiektywnych. Tak jak napisałam, naprawdę od zawsze czekałam na coś, co znalazłam w tym filmie ;)
A co do końcówki, nie chcę spoilerować ewentualnym czytelnikom tego tematu, napiszę wiec tylko, że nie znoszę, kiedy historie o wampirach kończą sie właśnie tym motywem.
Ale to też moja prywatna, emocjonalna, subiektywna pobudka ;)
Wystarczy dać duży napis spoiler i już każdy wie, czego się spodziewać:)
a więc, SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER
Wolałabyś, żeby Barnabas na końcu odwzajemnił jednak uczucie Angeliki? Takie rozwiązanie byłoby chyba najmniej oczekiwane i najciekawsze:)
No wiem, ze tak można ;P Niech będzie.
SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER SPOILER
Nie. Wolałabym, żeby skończyło się bez lukrowego happy-endu. Nienawidzę serdecznie motywu, gdy wampir przemienia swoją ukochaną i dostajemy na dokładkę sugestie, że to ich oboje niemożebnie uszczęśliwiło. ;)
SPOILER
Nie sądzę, aby związek Barnabasa I Angie był typowym happy endem:) A zakończenie jest jakie jest, bo film musiał być bezpieczny. Burton niestety wolał nie ryzykować i dlatego film ma mnóstwo niewykorzystanego potencjału. Postacie poboczne nie miały szans na rozwinięcie skrzydeł a wątek Barnabasa i Angie mógł być o wiele bardziej pikantny niż majtki na twarz:)
Tak, zabrakło mi większego nacisku na dramatyzm. Do humoru nic nie mam, wręcz przeciwnie, ale... Chciałabym, żeby Barnabas jednak trochę więcej poprzeżywał ;)
Ale i tak wybaczam Burtonowi wszystko. Poza końcówką.
SPOILER
Mnie ten humor strasznie zaskoczył... Właściwie nie wiem, co o tym myśleć. Ogólnie, czy ten film nie wydawał wam się strasznie kiczowaty? Na przykład cała ta scena podczas której pali się dom Collinsów- to, że Carolyn okazała się wilkołakiem, wyjęcie serca przez Angelique itp... Strasznie mam mieszane uczucia, a jestem fanką Burtona...
Filmy Burtona zawsze były mniej lub bardziej kiczowate, więc mnie to jakoś specjalnie nie zaskoczyło.