Wczoraj w kinie nie wiedziałam czy mam płakać czy śmiać się, takie byle co! Tim Burton teraz kręci takie chały że nóż się w kieszeni otwiera. Banalne, niezrozumiałe kino o dupie marynie a obsadzone w gwiazdy jak rodzynki w serniku.
Mnie się tam film podobał. Różni się i to znacznie od wcześniejszych filmów Burtona, ale nie żałuje, z chęcią poszłabym na niego jeszcze raz.
Jak ktoś wie czym był oryginał "Dark Shadows" i kupuje taką konwencję to będzie się bawił świetnie. Szedłem na to jak na stracenie po słabych recenzjach i opiniach, a bawiłem się wyśmienicie. Na pewno parę razy lepiej niż na np. ostatnim Sherlocku Holmesie.
Film genialny, ale nie oszukumy się dzisiejsza publiczność nastawia się przede wszystkim na filmy, którą są bardzo reklamowane i naładowane efektami specjalnymi.
Trailer był dosyć mylący też trzeba przyznać. Aż się dziwię że Warner wyłożył kasę na taki dziwny film. Chociaż w sumie Burton jest dosyć rentowny.
Ja 100 razy lepiej bawiłam się na Sherlocku Holmesie. "Dark Shadows" są trochę wydmuszką, ładnie opakowane wizualnie i z fantastyczną obsadą, ale historia jest jakby opowiedziana od niechcenia, potencjału tylu wspaniałych aktorów w ogóle nie wykorzystano. Wyeksponowany był praktycznie tylko Depp - który jest poprawny w swojej roli, ale nie zachwyca - i Eva Green - najciekawsza postać w fimie, ale całego obrazu nie udźwignie. Michelle Pfeiffer, Helena Bonham Carter i Jonny Lee Miller robią tylko za dekorację. W fabule nie ma nic zaskakującego (no może oprócz Carolyn okazującej się być wilkołakiem - co i tak nie jest logiczne), wszystkie wątki sa spłycone do bólu, a do tego urywają się bez rozwiązania w chaosie końcówki jakby doklejonej do filmu. Było parę świetnych żartów, ale za mało, by wyrwać ten film z przeciętności. Największy plus za muzykę.
Bez przesady, film nie był aż taki zły. Żeczywiście, Depp grał jakoś sztywno, fabuła dośc prosta, głównie postawiono na efekty specjalne, a wiadomo - nie tylko to liczy się w filmie. Jednak pomimo wielu wad film mi się nawet podobał.