No smutno patrzeć na Pana Burtona i Pana Deppa w tak miernym wydaniu. Gdyby ten film zrobił kto inny pewnie byłaby gwiazda wyżej na zechętę na nowej artystycznej drodze życia. Ale oglądanie mrocznych cieni wspaniałego duetu sprzed lat w takim wydaniu jest bolesne. I cienie te jakieś takie blade, wypłowiałe i bez smaku. To że Tim Burton najlepiej odnajduje się na granicy stylów jest wiadome od zawsze, ale szukanie siebie sprzed lat, i próby sprostania własnemu odbiciu w lustrze made in 1992 jest głupotą. Po co? Pytam i nie znajduje odpowiedzi. Styl każdego twórcy nieco ewoluuje wraz z wiekiem i doświadczeniami oraz drogą artystyczną, więc zaczynam sie na poważnie martwić o obu Panów. Jeśli twórca zaczyna szukać pomysłów w zrealizowanych projektach z przeszłości to jest to droga donikąd. Wskazówek i wilczych dołów owszem, jak najbardziej, ale nie eliksiru młodości, bo to zakrawa na hipokryzję. I tutaj to niestety widać.