Uwielbiam Tima Burtona i takie same uczucia mam do zatrudnianych przez niego aktorów.
The Dark Shadows może nie było najlepszym dziełem w twórczości Tima, ale jednego nie
da się zarzucić chyba żadnemu z jego filmów: świetnego humoru, przerysowania,
absurdalności i nietuzinkowości, które były obecne także w tej odsłonie.
Przyznaję, że podczas filmu parę razy zastanawiałam się 'po co on nakręcił tę scenę?' albo
'to było niepotrzebne', mimo wszystko po wyjściu z kina uśmiech i rozmyślanie o filmie
towarzyszyły mi przez dobre parę godzin. I chyba to się ceni? Bo cały bałagan filmów
Burtona właśnie taki wywiera na mnie urok. Swoją drogą..nie wiem co siedzi w głowie tego
człowieka (!!)
Poza tym, muzyka i kreacje aktorskie jak zwykle wyśmienite, nie mówiąc już o profilach
psychologicznych postaci. Komiczna jest także jedna scena, która według mnie naśmiewa
się z Twilightu, ale ten wątek pozostawiam do indywidualnej interpretacji.Podsumowując,
mimo, że film nie jest arcydziełem, dla zwolenników Burtona na pewno jest on miłą formą
rozrywki! Pozdrawiam.