Niestety zawiodłem się na tym filmie. Deep powinien błyszczeć bo dostał postać, która mogła być drugim Sparrowem. Niestety nie podołał zadaniu.
Film niestety dosyć banalny i przewidywalny. Spodziewałem się czegoś więcej po Burtonie.
Nie zawiodła za to Helena Bonham Carter. Jedyna postać, która faktycznie mnie zainteresowała. Pomimo dosyć niewielkiej roli pokazała, że w każdym gatunku potrafi się odnaleźć.
Najlepiej to zagrała akurat Eva Green. Stworzyła najciekawszą, najbardziej charyzmatyczną postać. Za to Helena właśnie wyjątkowo jak na nią się nie wybijała.
Ponieważ jej rola była powiedziałbym pomiędzy drugim a trzecim planem. Green była obok Deepa główną postacią. Nie przeczę, że Green zagrała źle. Ale po prostu film mi się jakoś specjalnie nie podobał więc ta 'charyzma' postaci granej przez Green to tylko 'charyzma'. Miała zagrać piękną wiedźmę mającą obsesję na punkcie Deppa i zagrała, nic więcej.
Z tym, że np. Elizabeth też była postacią drugoplanową, a Carolyn już w ogóle 3 czy 4-to planową, a ich postaci zapadały w pamięć. A Green oprócz wyglądu (który w zasadzie sam za siebie spełnia jej rolę jako seksownej wiedźmy) odwaliła kawał dobrej roboty, m.in z mimiką i modulacją głosu odpowiednio do sytuacji.
Z Elizabeth to się zgodzę, ale Carolyn nie zapadła mi w ogóle w pamięć, musiałem aż sprawdzić kto ją grał.
Z tym, że Green została nieźle odpicowana do tej roli i dzięki temu zostało to spełnione. Fakt, aczkolwiek uważam, że nie była to aż tak wymagająca rola. I nie mówię, że źle została zagrana. Z resztą w tym filmie trudno się doszukać trudnych ról. Może tylko przed Deepem jakieś tam wyzwanie stało, ale zrobił to standardowo co było trochę nudne.
Zgadzam się, że role nie były psychologicznie trudne ani głębokie, ale jednak mając do zagrania taką prostą postać jednak trzeba się wysilić, żeby zapadła komuś w pamięć. Wg mnie Green podołała nie tylko wyglądem.
Nie piszę przecież, że wyłącznie wyglądem grała. Ale jak dla mnie nie różni się wiele od innych obsesyjnie zakochanych kobiet/wiedźm etc.
Wiem, że się nie różni, bo postać sama w sobie jest bardzo klasyczna/stereotypowa. Natomiast podoba mi się, że Eva Green dała radę z tak "ogranego" schematu zrobić coś interesującego i charyzmatycznego poprzez swoją grę.
No i tutaj się z Tobą nie zgodzę, bo dla mnie nadal jest to 'ograny' schemat, w którym nie ma zbytnio nic ciekawego. Ot dobrze odegrana rola i tyle.
Pewnie że film ten ma dobre zdjęcia, muzykę itd i nie zawiodłam się na Johnym D. co nie zmienia faktu że się na nim zanudziłam na smierć prawie że.
Patrząc obiektywnie, Deep zagrał tak jak zawsze, właśnie tak jak zawsze co się robi nudne.
Nie mówię o muzyce, bo wiadomo z kim zawsze Burton współpracuje.