Mroczne cienie

Dark Shadows
2012
6,6 174 tys. ocen
6,6 10 1 174033
5,2 37 krytyków
Mroczne cienie
powrót do forum filmu Mroczne cienie

Jak na Deppa szału nie ma... Film nawet mi się podobał. Charakterystyczny dla słynnego pirata humor, piękne widoki (Zwłaszcza rodzinna posiadłość), obsada z najwyższej półki...
Najbardziej podobała mi się scena w lesie, kiedy Barnabas rozmawia z hipisami! Wszystkie sceny z hipisami były super :) to dlaczego ich zabił!? Według mnie powinni pojawić się jeszcze na imprezie :P

No i jeszcze to nieskończenie długie zakończenie... Zdecydowanie za bardzo przeciągnięte...Gdyby zrobili je trochę inne na pewno oceniłabym film wyżej.




Dziękuję za możliwość przedstawienia moich poglądów! Pozdrawiam :)

_Ula_D

Moim zdaniem najlepsza scena to ta, kiedy załamany Barnabas uderza głową o - jak mu się wydaje - klawikord, który okazuje się elektronicznym Casio, i nagle wydobywają się dźwięki zaprogramowanej muzyczki. Miodzio :)
Film dla mnie jak najbardziej ok. Doskonała gra aktorska, bardzo dobry klimat i scenografia (czyli to, na czym Burton zna się bardzo dobrze). Świetny mini wątek z Christopherem Lee, którego poznałam właściwie po głosie :) Doskonała Helena Bohnam-Carter - uwielbiam jej postać i poranne mleko z whisky :D Johny Depp ku mojemu ubolewaniu nie zachwyca, ale mu wybaczam - wszak kocham go bezgranicznie od X lat :)) Niestety w filmach Burtona nigdy nie jest sobą. Zawsze ukryty pod kilogramami make-up'u, grający dziwadła :) Deppa lubię za inne wcielenia - w innych filmach. Burton niemożliwie go zniekształca :)
Niepotrzebny też był tam Alice Cooper. Ja rozumiem, że akcja filmu działa się w latach 70-ych, kiedy to AC był u szczytu popularności, ale... w tym filmie widzimy starego dziada, a nie dwudziestoparolatka niestety. Takie filmowe zabiegi zawsze wzbudzają we mnie sprzeciw - choćby w naszym rodzimym serialu "Dom", gdzie Olbrychski zagrał samego siebie - szkoda tylko, że będąc starym trzęsącym się dziadem zagrał młodzieniaszka, którego pamiętamy z "Przygód pana Michała"...
Reasumując: dla mnie Burton na plus. Po "Alicji..." , której nie mogłam przełknąć ("dziwniej być nie może"), to było zielone światełko.
Ja Burtona kocham przede wszystkim za "Beetlejuice" i "Nightmare before Christmas". Facet ma wyobraźnię, a nawet wizję ;) Czasami w tych wizjach się zapędza, przez co jest dla mnie ciężkostrawny, ale przecież to Timj :)
Nie zapominajmy, że "Mroczne cienie" są na podstawie jakiegoś tam starego serialu. Może dlatego zakończenie było zbyt zakręcone. Niepotrzebnie (gdybam) chciał zawrzeć z niego zbyt dużo wątków. Motyw wilkołactwa u Carolyn mógł sobie darować - niewiele to wnosiło do fabuły, a tylko zbędnie zagmatwało finisz.
Reasumując - film mi się podobał i nie dam mu mniej niż 8, bo:
- scenografia (klimat)
- aktorzy (kunszt)
- ciekawe to było (scenariusz)
ale,
- były dłużyzny
- Depp jak zwykle u Burtona pozbawiony piękna i seksapilu (który miał chociażby - i przede wszystkim u Polańskiego w "9 wrotach")
a poza tym .... bardzo dobre kino. Nie wiem, czemu tyle negatywnych emocji na tym forum.

ocenił(a) film na 6
agar71

Oprócz samego filmu wsio było oczywiście na plus, jednak cała reszta nie naciąga oceny :/. Mnie najbardziej podobał się duch tej ukochanej Barniego Lynette czy jakoś tak, no i ogółem jej zagadka [wołanie o pomoc] nie zostało rozwiązane plus ostatni scena pod wodą ;).