Gdyby cały film był taki jak na początku, zasłużyłby na 8. Gdyby był przez cały czas jak na
końcu, dostałby 5. Dałem naciągane 7.
Pierwsza połowa była zabawna i wciągająca. Niespiesznie i z pięknymi ujęciami można
było opowiedzieć "coś" ciekawego. To "coś" było wyczuwalne jak johnny i michelle
rozmawiali po raz pierwszy.
Niestety druga połowa męczyła i nudziła. Finał był boleśnie przewidywalny i męczyło mnie
oglądanie w którą stronę to zmierza, bo wiedziałem, że nie zmieni kierunku.Tak jakby w
drugiej połowie Burton wziął hollywoodzki schemat nr 4 i krok po kroku wypełnił instrukcje.
Tylko stroje i dekoracje dodał od siebie.