Moty klątwy wałkowany po raz enty. Do tego znowu Deep i Carter. Jakoś nie porwał mnie ten
film. Ciężko było wytrwać blisko 2 godziny, ale z bólem stwierdzam, że jest średni. Co na
Burtona jest czymś niespotykanym, bo z reguły robił filmy, które z każdą sekundą co raz
bardziej chciało się oglądać jak "Gnijąca Panna Młoda" czy "Jeździec bez głowy". Myślałem,
że znowu spędzę czas oglądając jakiś inspirujący film. Zobaczyłem, wynudziłem się i boję
się, że po kolejny film Tima Burtona będzie mi ciężko sięgnąć. Teraz podobno co się klei w
sprawie "Rodziny Adamsów" niech zgadnę kto zagra Gomeza ?