jak w temacie: czy ktoś wie, jakie były intencje Burtona? Bo jeśli zrobił ten film tylko po to, żeby wykpić tę wampirzo-wilkołaczo-wiedźmią modę, jaka ostatnio opanowała świat - to mu się udało. Kpina elegancka, można się było pośmiać - popieram tego typu produkcje ;P Jeśli natomiast nie była to kpina, to <ukrywa twarz w dłoniach> "o,święci Pańscy! Panie Burtonie, co się z panem stało?! Co to miało być?!"
chodzi mi o to, że są parodie/kpiny i filmy. "Dark Shadows" jest fajny - jak na parodię, natomiast jak na film jest tragiczny, zdecydowanie poniżej poziomu Burtona. ale to tylko moje zdanie ;P
pomyślałam podobnie po pierwszym zobaczeniu filmu, ale wydaje mi sie, że film ma duży sens jak dla mnie ukryty. ;)
SPOILER
Ponieważ Carolyn okazała się wilkołakiem, ciężko byłoby mi uwierzyć, że to nie była kpina z wampirzo-wiedźmińsko-wilkołaczej mody. ;) Bo z jakiego innego powodu tym wilkołakiem jest?
A 7/10, bo mi się w sumie podoba ta wampirza moda i film był całkiem przyjemny.
Jak dla mnie padaka, a głębi bym nie szukał:/. Ot, Burton zaniża poziom, chociaż niby to dalej jego styl, ale brakuje wielu elementów.
Np. muzyka. Dotychczas praktycznie zawsze magię audio pod jego reżyserię robił Danny Elfman... Tutaj Elfmana brak i wrzucenie w miejsce jego orkiestrowych popisów klasyków muzyki popularnej jak dla mnie wypada tragicznie (w kontekście całości). Można tłumaczyć, że się rozwija czy coś, odchodzi od utartego schematu i personalnych przywiązań, żeby móc po prostu w pełni realizowac pomysły, ale w takim razie dlaczego ciągle obsadza w swoich filmach życiową partnerkę i Johnny'ego Depp'a?:)