Film ogólnie nie jest zły, nie powiem, żeby mi się nie podobał. Ale filmy Burtona kiedyś miały
lepszy klimat. W posiadłości , której mieszkają Collinsowie zabrakło mi np charakterystycznych
wykrzywionych okien. Muzyka Elfmana gdzieś zaginęła, niby jest a jakoś ją tam słabo słychać.
Gdzie ten klimat z "Sok z żuka", " Edward Nożycoręki" czy też z Batmanów. Jak dla mnie to ogólnie
film Burtona , ale trochę jak nie Burton. Mrok niby był a jakby go jednak trochę zabrakło. Czegoś mi
zabrakło, a może to gubi reżysera, że daje 'nowoczesne wstawki" (tańczący Depp w Alicji, czy np
piosenka w tle, kiedy Barnabas "kocha się" z Angelique).