Jak usłyszałem ten na maxa obciachowy tytuł to pomyślałem, że Burton zrobił jakąś (auto)parodię i w sumie się nie zawiodłem - dla mnie intrygujące jest w tym filmie skrzyzowanie kina familijnego z mafijną sagą ;) Z jednej strony ckliwość, a z drugiej wykład Liz Collins usprawiedliwiający zbrodnie Barnabasa w imię dobra i prosperity rodzinnego imperium.