jeźeli ktoś jest fanem filmow burtona to nie wyobrażam sobie, by nie poszedł na ten film do
kina. Ja poszłam właśnie dlatego - bo to tim, johnny i helena, moja ulubiona trójka. po
zwiastunach stwierdzałam, że posmieję się z komedii, która w pewnym stopniu najeżdża na
właśnie zmierzch i inne tego rodzaju. Zawiodłam się bardzo. Niestety - wg. mnie brak mu
tego NORMALNEGO Burtonowskiego klimatu. Nie wiem czy ktoś mnie rozumie, może fani
też mieli takie zdanie? Niektóre sceny zamiast mnie rozbawić, zniesmaczały, były żenujące..
Owszem - czasem kąciki ust mi się podniosły, ale zdecydowanie zbyt rzadko, by móc
stwierdzić, że ta komedia mnie rozśmieszyła.
ogólnie aż wstyd mi kliknąć to, co kliknę, ale oceniam film jednego, z moich ulubionych
reżyserów na 6. dla mnie - najgorszy w jego karierze.
Jestem tak samo zawiedziona. Tylko, że dałam 3/10, na końcówce już miałam ochotę wyjść z kina. Wiem o których scenach mówisz. Jak ja zobaczyłam tą scenę z rzygami to zaczęłam się zastanawiać, czy to ma być "straszny film". Liczyłam na coś genialnego, dobrego, śmiesznego. a tymczasem było wręcz przeciwnie.
Rzygi były akurat lajtowe, ale rozumiem tych, których to zniesmaczyło. Zdecydowanie jeden z najmroczniejszych filmów Tima.
Ja tak samo się zawiodłam.Wszystko co zachęcało na ten film widziałam w zwiastunie...i na zwiastunie film się skończył...dla mnie to była porażka,tylko Depp ratował "zmarnowany czas w kinie"...
hahahaha nojgorszy? Mało Burtonowski? Wg mnie Alicja w krainie czarów była najmniej burtonowska (choć wizualnie kostiumowo i scenograficznie niczego sobie) nie miała burtonowskiego sznytu - to był kometcyjny projekt który miał ładnie wyglądać i przyciągnąć technika 3D.
Tim w "Mrocznych cieniach" zastosował dużą dawkę humoru (niemalże gagowego, kabaretowego) żeby złamać konwencje tych wszystkich wampirów duchów i wilkołaków, które mogą być śmiesznie żenujące teraz, w dobie wszelakich "Zmierzchów".
@perpetual myślałaś że Tim zrobi parodię "Zmierzchu"? Fam mrocznych klimatów, krwi, ciemnych zakamarków duszy? Please! On ma na tyle umiejętności i własnego stylu ze nie musi iść na łatwiznę i robić jakiekolwiek parodie.
true story!
Ja jestem fanką Burtona i nie byłam zawiedziona ani trochę! Johnny roztapiał mnie od środka za każdym razem gdy otwierał usta, czułam się jakbym czytała kolejny dramat Shakespearea - aż dziw, że nie udusiłam się ze śmiechu "FEAR ME NOT, MA'M!". Przepiękna sceneria, dopracowane efekty, morczno-słodkie obrazy, czyli wszystko co najlepsze. Świetna gra aktorska, może i przewidywalna, prostolinijna historia, ale za to naprawdę fantastycznie zrealizowana. I był happy end! I właśnie nie mogłam pojąć, dlaczego ludzie się nie śmieją się tak bardzo jak ja i moi znajomi. Według mnie humor był naprawdę na poziomie! Wszystko jak najbardziej Burtonowskie!
Popieram :). Film bardzo mi się podobał, może nie jest to arcydzieło, ale przyjemnie się oglądało, klimat charakterystyczny dla Burtona, dobra gra aktorska... A co braku śmiechu.. Cóż z poczuciem humoru jest różnie i to zależy od gustu, ale wydaje mi się, że wiele osób mogło niektórych żartów po prostu nie załapać ;). A napisy nie oddawały tego w pełni.
nigdy nie powiedzialam, ze Burton miał zrobić parodię zmierzchu i w życiu bym o tym nie pomyślała. sam motyw filmu miał być prześmiewczy, tak było . ale wg. mnie film beznadziejny i najgorszy w karierze burtona. koniec.
Widzisz, jakbyś słuchała wypowiedzi po angielsku zamiast czytać napisy to byś się bardziej uśmiała :) Tam było od groma żartów które dało się zrozumieć tylko po angielsku i jak sądzę przez to film wydał się Tobie mało śmieszny :) A jeśli nie potrafisz na tyle języka Angielskiego not o cóż ... Twoja strata :)
Zależy co kto lubi czyż nie?
jak dla mnie nie było tragedi ani rewelacji, po prostu film do obejrzenia ;)
Ale trzeba przyznać rację, że Burton kiedyś robił lepsze filmy
Mało burtonowski? To chyba nie widzieliście innych filmów reżysera... Burton cechuje się przejaskrawionymi obrazami, irracjonalnymi scenami i innymi dziwactwami. Chociażby w "Soku z żuka", czy Sweeney'u Toddzie i w wielu innych swoich produkcjach...
Też sie zawiodłam. Ostatnia scena była... żenująca. Zielone wymioty? Wilkołak do tego wszystkiego? Uważam, że Burton za dużo wszystkiego wrzucił w ten film.
Zielone wymmioty były jak najbardziej burtonowskie, maksymalnie przejaskrawione, do szpiku kości dziwne. :) Zgodzę się co do wilkołaka, żebył już troche przesadzony...
oczywiście że widziałam wszystkie filmy burtona, wg mnie mało w tym filmie było burtona, bo żadnych przedziwnionych wymitow i totalnie absurdalnych scen nie było w niczym poza sokiem z żuka (;
Ja byłam zniesmaczone tak samo. Mało oryginalności, mało logiki... Film nie umywa się nawet do takiego "Charliego i fabryki czekolady" :P Choć i tak film uważam za lepszy niż "Alicja w krainie czarów", było kilka śmiesznych momentów no i świetna muzyka. Gra aktorska też rewelacyjna, szkoda tylko, że scenariusz słabiutki :(
Ja również się zawiodłam. Nic nie będę dodawała, bo panie wyżej wszystko już za mnie powiedziały....
No cóż, ja akurat miałam straszny ubaw na filmie, klimat jak najbardziej Burtona i mi to odpowiada.
Muzyka - dla mnie świetna. Te teksty Deppa wprost z roku 1752 roku mnie rozwalały. Fabuła prosta, ale świetnie pokazana i zagrana przez aktorów. Zielone wymioty? Komus to przeszkadzalo, a dla mnie było zwyczajnie smieszne. Kwestia podejścia.
Sceneria piekna i w moim przekonaniu typowo Burtonowska.
Oj tak. Jako film "filmowy" to spokojnie można ocenić na 6 albo nawet słabe 7. Ale jak na film Burtona byłam dość rozczarowana. Przede wszystkim był...za kolorowy. Przywykłam raczej do stonowanych, ciemnych kolorów filmów Burtona podobne do tych jakie były w Sweeney'm Toddzie albo przesłodzonej i przerysowanej doskonałości, przeplatającej sie z mrokiem zamku w Edwardzie nożycorękim.
Miało jednak coś charakterycznego dla Burtona a mianowicie: nie wiadomo co to było. Ani komedia, ani horror, ani dramat...Takie niewiadomo co.
Zgadzam się, że teksty Deppa rozwalały. Zwłaszcza ten o usychającym łonie 15-o latki, która już powinna mieć męża.
no z tego co widziałem u Burtona to jego filmy, nie wszystkiego oczywiście były bardzo kolorwe. Duża ryba, Edward Nożycoręki też nie stronił od kolorów, Batman, Alicja w krainie czarów. Sweeney Todd był bardzo mało jaskrawy ale tam jaskrawością nadrabiała krew. Także polecam zapoznanie sie z wieloma poprzednimi filmami Tima bo wcale nie brak tak było kolorów. A tutaj nic dziwnego. Trochę ciężko pokazać lata 70' w USA nie ukazując barwności tego okresu :)
Fanburtona nie tylko ty jesteś fanem. Owszem nie widziałam 2 filmów Burtona, ale co i tak nie zmienia, że wolę Burtonowe filmy właśnie w ciemniejszej tonacji. A Alicja w Krainie Czarów była wyjątkowo idiotyczna. podobnie jak planeta małp.
Nie jestem "fanką" co widziała dwa filmy i już "och, ach". Po prostu - z Burtonem bardziej kojarze te filmy gdzie postacie mają podkrążone oczy ( co jest cechą reżysera jak wiesz) i bardziej Burtonowskie wydają mi się te mroczniejsze.
Wcale nie stwierdzam że tylko ja jestem fanem :) a nick po prostu mi przyszedł do głowy :P a co do filmu. Nie znudziłoby się wam kręcenie cały czas takich samych filmów? Każda robota którą się powiela w pewnym momencie nudzi. Zresztą dla mnie klimat był zachowany :P uśmiałem się z tego filmu lepiej niż z niejednej "rozreklamowanej" komedii. O ile można niektóre z tych filmów w ogóle nazwać komedią. Burton wcale nie kojarzy mi sie z li tylko z podkrążonymi oczami i mrokiem :) najbardziej właśnie kojazy mi się z ogromnymi kontrastami kolorystycznymi i specyficznym humorem. Tutaj było wszystko :) ale jak to mawiają najstarsi górale de gustibus est non disputandum ^^ dziękuję, dobranoc, pozdrawiam :)
A mnie sie wlasnie z ta ciemna sceneria, bladoscia i oczami kojarzy Burton. Najlepiej mi sie mysli o jego filmach w ten sposob.
A co do humoru to rzeczywiscie, troche go bylo. No i bylo takie charakterystyczne..."niewiadomo co" co jest bardzo w stylu Burtona. Ani to komedia typowa, ani horror, ani nic innego.
Mnie się podobał, Depp świetnie zagrał takiego eleganckiego i staroświeckiego. Klimat typowo burtonowski, charakteryzacja aktorów również. Były niestety sceny, które nie pasowały do reszty, chodzi mi o te same co wszystkim, ale poza nimi nie ma się do czego przyczepić. Wprowadzanie wilkołaka miało być takim końcowym elementem zaskoczenia, może rzeczywiście będzie druga część i wyjaśnią niektóre wątki.
Calkowicie sie z toba zgadzam niestety. Butron, Depp i Carter - najlepsza trojka w prawie najgorszym filmie Tima. Gorszy byla chyba tylko Planeta malp. Ale przynajmniej muzyka Elfmana byla swietna :p