Ten film nie byłby zły, gdyby nie wciskali tu na siłę Batmana, który pasuje tutaj jak dziura w
moście. Cały pomysł z odcięciem Manhattanu, bombą, wojną domową... To oczywiście wszystko
już było, ale sprzedałoby się równie dobrze po raz kolejny, bowiem ludzie lubią podniosłe historie.
To mógłby być fajny pomysł na film akcji w stylu Szklanej Pułapki 4, ale niestety nie jest. Joker po
obejrzeniu tego czegoś z pewnością przeszedłby na emeryturę, bo obywatele Ghotam umarliby ze
śmiechu, z nudów, albo wykończyliby się z rozpaczy.
Można by ten film nazwać zupełnie inaczej, a i tak bym nie zauważył różnicy. Człowiek nietoperz w
tym filmie, to jedynie pusta wydmuszka i parodia.
Nawet gra aktorska nie ratuje tego gniota. Nie ratuje, bo jest drętwa i cienka, jak gumka w ruskich
majtkach, przeleżanych w piwnicy przez co najmniej dekadę.

Batmana nie ma w tym filmie praktycznie w ogóle! I dobrze, bo i tak nie pasuje do tej opowieści,
oczywiście nie wyłączając Bane'a czy Kobiety Kot, która w zasadzie nie pasuje ani do Batmana,
ani do całej historii jeszcze bardziej.
Scenariusz się ciągnie i kruszy, niczym rozmemłana, przeterminowana guma do żucia, którą ktoś
odlepił sobie od podeszwy buta po sezonie zimowym.
Podobnie, jak odstają również efekty specjalne. Najbardziej cierpią na tym pojazdy, które są
wyraźnie plastikowe, i wszystkie ich elementy kołyszą się na wietrze.