Mroczny Rycerz

The Dark Knight
2008
8,0 552 tys. ocen
8,0 10 1 552153
8,0 73 krytyków
Mroczny Rycerz
powrót do forum filmu Mroczny Rycerz

Rozczarowanie

ocenił(a) film na 5

Oto przykład dlaczego nie czytam recenzji filmów przed ich obejrzeniem. Ale tyle było w prasie artykułów poświęconych najnowszemu Batmanowi, że uległem - i nastawiłem się na super widowisko z mrocznym klimatem i mrożącym krew w żyłach psychopatycznym Jokerem na czele. Ba, w "Filmie" dostał 5 gwiazdek! Tylko za co? Film ma swoje plusy, a jakże, ale, jak mawiał pewien misiu, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów! Oto one:

1. Chrypka batmana. Nie widziałem poprzednich batmanów z Balem, więc jak usłyszałem jego głos w TDK, oniemiałem - co ma znaczyć to charczenie? Mniemam, że miało to nadać bohaterowi "mroczności" a wyszła czysta parodia! Brzmi to naprawdę marnie. O wiele lepiej by zrobili autorzy filmu, zatrudniając aktora o naturalnym mrocznym głosie, albo chociaż powstrzymując już zatrudnionego od robienia z siebie pośmiewiska. Wielki minus.
2. Joker. Tu mam odczucia ambiwalentne. Z jednej strony naprawdę świetnie zagrany psychopata - nerwowa mimika twarzy, schizowe zachowanie, brutalność itp. Choć do Lectera mu brakuje. Ale czy rzeczywiście taki ma być przestępca o nazwie JOKER? Z angielskiego - żartowniś, dowcipniś, kpiarz, jajcarz? Ten koleś śmieje się chyba raz w całym filmie. Gdzie żarciki w stylu Jokera z pierwszego (współczesnego) Batmana? Gdzie nieopanowany, psychopatyczny, częsty chichot? Dzięki błazenadzie Nicholson stworzył postać rzeczywiście odrażającą ("chyba nie uderzysz człowieka w okularach?"), Ledger jest "tylko" fascynujący. Daleko do mistrza.
3. Gadżeciarstwo. Kurcze no, wiadomo, że batman to koleś super-bogaty i różne cacka ma. Ale to co się dzieje w tym filmie to gruba przesada - momentami miałem wrażenie, że oglądam kolejnego Jamesa Bonda, a postać Luciusa to połączenie Q ze skarbcem Jej Królewskiej Mości. Za dużo fajerwerków jak na MROCZNEGO rycerza...
4. Batmobil - a właściwie brak konsekwencji. Jak to bydlę, które wielokrotnie przebijało mury bez szwanku i potrafiło taranować ciężarówki (przednimi oponami - no comment), mógł zniszczyć doszczętnie jeden pocisk z bazooki? Marny chwyt aby pokazać kolejny wehikuł batmana - motocykl. Pamiętam scenę z "Batmana" jak batmobil okrywa się kuloodpornym pancerzem, to było coś...
5. I o co do cholery chodziło w powiązaniach Gordona z mafią? Motyw bez ładu i składu. Można wytłumaczyć to korupcją, ale poza tym to nic tam nie trzyma się kupy, szef policji w filmie nie ma żadnych korzyści z tej współpracy, nie wiadomo też jak się ta współpraca zaczęła.

Napewno nie można odmówić temu filmowi plusów. Świetna jest postać prokuratora Denta, przemieniającego się w Two-Face'a - idealna geneza powstania czarnego charakteru do, być może, kolejnej części serii. No i sam Joker, mimo wymieninych wyżej mankamentów, jest naprawdę niezły, a scena wyjścia ze szpitala - rewelacyjna.

Niestety, The Dark Knight jest tylko rzetelnie zrobionym filmem akcji, z mnóstwem zwrotów, głębią charakterów i nawet nie do końca z happy endem. Tragizm postaci nie wykracza poza współczesne hollywoodzkie standardy, ale jest. I z takiego filmu będzie zadowolony przeciętny oglądacz. Ale Batman to postać przede wszystkim mroczna - czarny mściciel przemierzający mroczne zaułki wiecznie ciemnego miasta Gotham. Mroczny bohater, mroczne miasto - mroczny film. Niestety tu tego nie widać, nie ma tego. Jest blichtr, laseczki, gadżety, nawet Hong-Kong! Pod względem klimatu ustępuje, i to znacznie, filmowi Tima Burtona. I głównie za to: 5/10.

ocenił(a) film na 5
yossarian1

yossarian1 w 100% zgadzam się z Twoją wypowiedzią. Masz absolutną rację. Też czytałem komiksy o Batmanie i wiem o co Ci chodzi. Napisałeś dokładnie to samo co ja bym chciał napisać :) dlatego nic nie dodaję. Popieram!

ocenił(a) film na 6
Kantor

Ty chyba nigdy nie miałeś w ręku komiksów batmana. jeśli DK odzwierciedla klimat komiksu to szczęścia życzę.

ocenił(a) film na 9
acidfreak

No to ja powiem tak:
1. Ja myślę, że ta chrypka była potrzebna Batmanowi, żeby nikt nie mógł go rozpoznać.
2. Joker... Dla mnie jakieś chichoty i tym podobne "atrybuty" Jokera nie są ważne. Ważne jest to żeby Joker był zepsutym, kpiącym i niewiarygodnie bezczelnym gnojem (przepraszam za kolokwializm). Po prostu Ledger zagrał to inaczej. Poza tym w scenariuszu było, że to blizny sprawiały, że Joker sie usmiechał.
3. Nie podoba Ci się filmowe gadżeciarsto, ale w pkt 4 piszesz o tym, że chciałabyś żeby Batmobil okrywał się kuloodpornym pancerzem (jak w "Batmanie")...
4. Tu się zgodzę.
5. To dla mnie też nie było zbyt jasne.

rocketqueen

Chciałam napisać to samo odnośnie pierwszych trzech punktów. Autor tematu widocznie na siłę szuka mankamentów filmu przecząc samemu sobie. Co do czwartego samochód nie został zniszczony tylko uszkodzono mu system - cóż, uderzenie a przegrzanie to trochę różne sprawy, a autodestrukcja w tym przypadku bardzo wskazana. Co do motocyklu to niby mieli po raz kolejny "zaszokować" pokazując go w pełnym świetle reflektorów? Wyłonienie w czasie akcji to dla mnie bardzo dobre urozmaicenie. 5. - skąd autor postu wziął powiązania Gordona z mafią? Ze sceny końcowej? Przecież on chce ratować własne dziecko. Widzi, że Dent jest zamroczony, więc mówi i robi to, czego od niego wymaga, nie znaczy to wcale, że mówi prawdę. Jeśli o całokształt to chyba pośrednio, bo otaczają go ludzie, którzy wiążą się z mafią w mniejszym lub większym stopniu, a Gordon to ani żaden bogacz ani posiadacz nadzwyczajnych mocy żeby na własną rękę walczyć w dodatku z nimi narażając przy tym rodzinę, co zresztą było powiedziane w jednej z części.
Co do reszty - jak tytułowy bohater dla jego podopiecznego mieszkańca Gotham może być mało mroczny, kiedy informuje się go o: działalności Batmana poza prawem, zabijaniu na własną rękę policjantów, o których skorumpowaniu nie miał pojęcia, doprowadzeniu do wykreowania postaci psychopatycznego Jokera i przede wszystkim zabiciu jego "Białego rycerza"????? Skoro piszesz "Mroczny bohater, mroczne miasto - mroczny film. Niestety tu tego nie widać, nie ma tego" to znaczy że nie rozumiesz w ogóle filmu. To tyle w temacie.

ocenił(a) film na 9
anusiakowna

Dla mnie jest to obok 300 i Batman: Początek najlepiej sfilmowany komiks oddający klimat historii, intencji rysownika, i autorów pomysłu. Poza tym dobra reżyseria oraz niesamowity wprost, hipnotyzujący widza Jocker.

ocenił(a) film na 8
rocketqueen

1. Biednego bata nie stać na modulator glosu.
2. Dlaczego tak poważnie panie Nolan?
3. Heh, technika ważniejsza od umiejętności walki, cały komiksowy bat. Swoją drogą naprawdę marnie się bił, ale w końcu co ma zrobić aktor z 30 ileś tam kilowym uniformie? No przecież bat to typowy tank, co nie stosuje jakis niehonorowych ataków z zaskoczenia, szybkich kopniaków, odskoków. Bat musi się bić jak dziecko ulicy. To typowy tank dodatkowo zabezpieczony przeciwko ckm.

Poza tym bat cale nie jest taki nadpobudliwy dupek. Po smierci rodziców wychowywali go Afred i pewna opiekunka. Bruce nauczyl się też doskonale kilku języków, potem wyjechał trenowac sztuki walki (ale raczej prywatne lekcje u znanych mistrzów). Jak widać już w pierwszej części złamano kilka kanonów, m.in. miejsce zamordowania jego rodziców (kino to było z filmem Zorro), fobia Bruca do broni (paranoiczna), łatwa współpraca z Gordonem i parę innych mnie bolecznych.

Denerwuje jednak jak ludzie moralizują Bruca... Przecież to ideał, asceta, mistrz samokontroli, kochający biednych ludzi (często udawał bezdomnego, aby poczuc "smak miasta"). Jeszcze oddał kieronictwo nad firmą.... Lucius Fox w rzeczywistości tylko jego fundacją zarządzał (komiks wydanie specjalne halloween). Imo Bruce to burak i ciota, a bat mega tank lubiący robić wokół siebie szum.

ocenił(a) film na 8
acidfreak

1.Zgadzam się całkowicie ,brzmi dziwnie.W batmanach burtona bardzo rzadko się odzywał ,po co on ma się w ogóle odzywać ma być tylko stróżem Gotham i załatwiać przestępców .
2.no właśnie Joker zachowywał się tam jak zwykły morderca,fakt Ledger bardzo dobrze go zagrał .Co z Jokerem który zabójstwo traktuje jak dobry żart ?
3.No może troszeczke przesadzili.
4.Ta scena nie miała sensu .Tumbler wszystko rozwala a jeden pocisk z RPG go niszczy .A i tam te RPG dziwnie działa przecież ten czubek pocisku wbija się i zabija w środku a Batman dalej żył i dopiero potem wybucha .
Tak w ogóle to wolę te komiksy jak np."Zabójczy Żart"który DOKŁADNIE opisuje przyczyny jego szaleństwa i fajnie że jest tam gotyckie Gotham.A ty Kantor nie zgrywaj komiksowego eksperta bo twoje wypowiedzi są żałosne.Po prosty Batman dziwnie wygląda w normalnym mieście bardziej wpasowuje się w klimat mrocznego ,ponurego miasta

ocenił(a) film na 6
dragonmen32

Próbuję mu to wytłumaczyć od iluś postów, ale on nie "rożumi". Uparł się, że wie najlepiej, a mi zarzuca egocentryzm. Cóż, życie.

ocenił(a) film na 9
dragonmen32

Drogi użytkowniku filmwebu codename: "dragonmen32" rozwiń proszę swoją argumentację. Napisz w czym Joker z komiksu Moorea jest podobny do tego z filmu. Czy przyczyna szaleństwa jest ta sama? Czy jego origin jest zbieżny? Czy powiela zachowanie filmowe? Czy jego stosunek do Batmana odpowiada Burtonowskiemu? Jaka jest historia tego numeru i czy można go traktować jako wersję ostateczną losu postaci?
Wiem, że wysapanie jednego, niepodpartego niczym zdania i tak jest trudne, ale nie zniechęcaj się, pan yossarian1 co byś nie napisał i tak poklepie cię po plecach.

Nie zgrywam żadnego eksperta. Jestem od wielu lat czytelnikiem różnych serii komiksowych, bardziej i mniej poważnych. Na pewno potrafię przytoczyć coś więcej niż tylko kilka wydanych przez TMsemic polskojęzycznych zeszytów. Jeśli ten fakt boli cię tak bardzo, że postanawiasz mi w tym kontekście ubliżać to... jest to przykre.

A teraz kilka przykładów rozczulająco żałosnej argumentacji:
"A i tam te RPG dziwnie działa przecież ten czubek pocisku wbija się i zabija w środku a Batman dalej żył i dopiero potem wybucha"
"Po prosty Batman dziwnie wygląda w normalnym mieście bardziej wpasowuje się w klimat mrocznego ,ponurego miasta"
"W batmanach burtona bardzo rzadko się odzywał ,po co on ma się w ogóle odzywać ma być tylko stróżem Gotham i załatwiać przestępców"

Poważnie, takich głupot ze świecą szukać. :D Nie wymaga nawet komentarza. Podpisać się pod podobną litanią to kompromitacja nie mniejsza niż jej stworzenie. XD C'est la vie.

ocenił(a) film na 8
Kantor

Piepsz się oglądałem a nawet strzelałem RPG i wiem jak one działa .Sądzę że (według mnie)Batman lepiej pasuje w innych klimatach ,Ci wIdoczocznie Pasuje inny Batman ,kwestiA gustu.I nie twierdze że joker z "Zabójczego Żartu" przypomina Burtonowskiego raczek Ledger go bardziej przypomina .Obydwa filmy oceniam na 8





















ocenił(a) film na 9
dragonmen32

Stary... najpierw po mnie jedziesz, później zgadzasz się ze mną w najważniejszym przedmiocie dysputy... Sprawy balistyczne mają tu trzeciorzędne znaczenie, kluczem jest performance aktorów wcielających się w rolę Jokera. Według mnie analizowanie skutków uderzenia pocisku w bat-mobil jest małostkowe, czepialskie.

W poprzednim poście zapomniałem o jednej bardzo ważnej sprawie. Piszesz, o "Z Ż", że "jest tam gotyckie Gotham". To nieprawda. Specjalnie ściągnąłem go półki i nie znalazłem nawet jednego kadru który usprawiedliwiałby taką tezę. Mylisz chyba mrok z gotykiem, to się często na tym forum zdarza.

Na przyszłość napisz konkretnie co w moich wypowiedziach Ci nie odpowiada, wysuń kontrargument, zacytuj. Jeśli zaczynasz od ataku, musisz się liczyć ze złośliwością z mojej strony. Moglibyśmy się przecież mimo różnicy opinii lubić (i ogólnie, proponuję dokładnie prześledzić moją dyskusję z panem yossarian1).

ocenił(a) film na 8
Kantor

Wiem chciałem sprawdzić czy ty się zorientujesz .Brawo miło spotkać kogo kto ma wiedzę o komiksach

ocenił(a) film na 8
Kantor

I chciałem Cię ostrzec nie zawsze pisze na trzeźwo

ocenił(a) film na 9
dragonmen32

No to na zdrowie, wezmę to pod uwagę przy dalszej wymianie zdań. :D

ocenił(a) film na 8
Kantor

Kantor, nie prowokuj, marnie ci idzie. Fani widzą co jest nie tak, ty sobie w google poczytać i juz wielki znawca...

ocenił(a) film na 9
VexTeson

Konkretów zero... typowe. Odniesień do komiksu zero...
"Fani widzą co jest nie tak" - internetowa wyrocznia rzekła (też typowe, chyba że mówisz o fanach Burtona, wtedy sprawa jest jasna). Ja piszę o swoich doświadczeniach z komiksem, nie jestem rzecznikiem "fanów" to byłoby nieuczciwe (co najmniej).

W czym niby prowokuję? Napisz proszę, bo na razie zamiast argumentów tylko kalumnie w moją stronę lecą (do czego się przyłączasz).

ocenił(a) film na 8
Kantor

Oj, sam prowokujesz do tego tesktami typu "wszyscy przeciwko mnie, bo mam odwagę mówić prawdę". Daj sobie sprawę z tego, że narzucać tak fanom komiksu jak i filmu Burtona swoją subiektywna opinię. Film Nolana to zaledwie wizja reżysera jak powinniem wyglądać bat. Burton lepiej czuł miasto wybudowane przez szalonego architekta z polecenia fanatycznego sędziego, który wierzył, że jego miasto pełne dziwny gotyckich wież i gargulców będzie wolne od demonów. Gotham to miasto, w kótrym żyją tylko skrajna biedota i bezwzględni bogaci. W którym gliny umierają setkami rocznie.Tak, że i superman nie zdolaby go wyleczyć z zbrodni, bo to chore społeczeństwo. Tylko Bruce, świr w przebraniu nietoperza potrafi zrozumieć umysły obląkanych, i sam wykorzystuje strach, aby utrzymać pokój pomiędzy gangami. Nolan nie pokazał dobrze miasta. Jego "patologia" to połączenie "ojca chrzestnego" z "dobermanem". Bohater to nadpobudliwy, gubiący sie w wielkim świecie gówniarz, co ubrał sie w strój nietoperza, bo pomyślał sobie "będzie fajniej niż w zwykłym uniformie wojskowym".

ocenił(a) film na 8
VexTeson

Lucius Fox, przyjaciel Bruca z młodości z problemami, któremu Bruce zaproponował kierowanie jego fundają pokazany został jako jego mentor, człowiek o niewyobrazalnej moralności, doskonały wyznalawca i przedsiębiorca, ojciec... Postać z tyłka po prostu, byle oskarowy Morgan mógł się popisać. Kobiety jak boginię, odważne, zdecydowane, moralne, itp. wszystkie cechy, które zabrakło Brucowi. Bat Nolana to napakowana ciota, agresywna ponad miarę.

ocenił(a) film na 9
VexTeson

Człowieku o czym ty mówisz? "wszyscy przeciwko mnie, bo mam odwagę mówić prawdę" to cytat ze mnie? Czy twoje fantasmagorie? To TY w kilku tematach czynisz się rzecznikiem fanów, wprost odmawiając zwolennikom TDK tego miana.

Co do reszty... jest to moim zdaniem melanż komiksowych faktów z jakimś twoim osobistym poglądem na temat postaci. Komiksowy Gacek nie stronił od gadgetów. Faktycznie w komiksie Bruce często walczy z paranoją, scenarzyści lubią go widzieć jako ponurego szaleńca pchanego do działania przez własne manie. Ale wcale nie jest to regułą. Istnieje również Wayne "jaśniejszy", wytrenowany, zimny detektyw, starający się techniką i logiką pokonać przeciwności losu. Nolanowscy wrogowie Batmana charakterologicznie do komiksowej koncepcji dopasowani są mistrzowsko (czego u Burtona niestety nie było wcale).

Taka wizja przygód Nietoperza ma prawo istnieć, ma prawo się podobać również (a pewnie przede wszystkim) fanom serii. Głupoty typu "Bat Nolana to napakowana ciota, agresywna ponad miarę", "Bohater to nadpobudliwy, gubiący sie w wielkim świecie gówniarz" pominę, bo lubię polemizować z faktami a nie wędrującym po polach bezsensu subiektywizmem.

Kiedyś już pisałem, że idealne Gotham powinno wg mnie być kompromisem między wielkomiejskim splendorem, a niskimi zaniedbanymi kamienicami. Zapominasz chyba o jednym - Gotham to MIASTO, a nie wyrównane przez walec slumsy. Ma swoją geografię, peryferie i centrum (przypomnij sobie doki w BB lub budynek w którym B szuka Scarecrow itd).

Duża część "opisowych" treści twoich postów się z TDK nie kłóci...

ocenił(a) film na 8
Kantor

Gotham juz na początku było wielkim miastem, przewaga gotyków nad zwykłymi budynkami powinna być znacząca jeśli to ma być miasto "Batmana". Niestety Nolan pokazał je jako bardzo szybko się rozwijające nowo powstałe centrum świata, takie Metropolis Supermana/Nowy York Spidermana. A to takie spokojne Chicago w uniwersum DC. Przestaw jaki jest według siebie batman i Bruce Nolana? Tylko bez ogólników, co mi zarzucasz. Nolanowscy bohaterowie są niemal tłem "szybkiej akcji", brakuje chwili aby pokazać ich w wolnym tempie. W Burtonie pokazyno ich w różnych ciekawych sytuacjach, rzadko w bieganinie. Można powiedzieć, że Stracha i Dwie Twarze w ogóle na filmie nie było, a na pewno nie zapadają w pamięć. :)

ocenił(a) film na 9
VexTeson

"Przestaw jaki jest według siebie batman i Bruce Nolana? "

O co dokładnie pytasz? Jaki jest Bruce Nolana? Przecież to widać w filmie. Nie jest to jakaś wybitnie skomplikowana rola.
Bruce Nolana to facet z poczuciem misji, przywiązany do miasta, o które dbała również jego rodzina. Śmierć rodziców jest dla niego pretekstem, do wykorzystania masywnego majątku w celu prześladowania przestępców. Nieświadomie uruchamia w Gotham mechanizm "kreatywnej przestępczości" co w TDK ma tragiczne (i spektakularne) skutki. Jako Bruce Wayne przybiera maskę lowelasa-koniunkturalisty. Naiwnie wierzy, że po zainicjowaniu działalności Batmana jest jeszcze jakaś droga odwrotu. Pokłada spore nadzieje w "systemowym" rozwiązaniu przestępczych problemów miasta, jednak (jak to w komiksach super-bohaterskich bywa) pojawia się "mroczny nemezis", który sprowadza wszystkie plany do parteru. Batman musi wziąć odpowiedzialność za powstałą sytuację. Zaprószył ogień szaleństwa i będzie próbował go ugasić, mając podświadome przekonanie, że jest to misja niewykonalna... Na początku wyniosły i pewny siebie, (do wkroczenia Jokera i straty Racheli). Tak ja to widzę (jestem ciekaw co będzie dalej).

Miasto powinno być wg ciebie bardziej mroczne. Rozumiem. Burton wrzucił Gotham do studni a Nolan (w TDK) do żyrandola. Jakoś potrafię to przeskoczyć. Swoje zdanie na temat idealnego filmowego rozwiązania podaję wyżej. Uważam zresztą, że w BB Gotham było przedstawione świetnie.

ocenił(a) film na 8
Kantor

Gagety tu i tak są niczym w porównaniu ze Srebrną Erą Komiksu tam to dopiero batman miał zbędne rzeczy.I przy tym wszystkie niedorzeczności w TDK wymiekają.Najlepsze było zmienienie batmana w batbobo i batkoniknabiegunach.Ale Joker z TDK JEST bardziej bliższy temu z ZŻ.

ocenił(a) film na 6
Kantor

A czymże są w takim razie twoje słowa jak nie właśnie "melanżem komiksowych faktów z jakimś twoim osobistym poglądem na temat postaci".
Czyli jednak zgodnie z zasadą moja racja najmojsza, nie? Reprezentujesz jakiś dziwny snobizm i mentorski ton, co jest nieznośne.

"Nolanowscy wrogowie Batmana charakterologicznie do komiksowej koncepcji dopasowani są mistrzowsko (czego u Burtona niestety nie było wcale)."

Cóż to właściwie znaczy? Naprawdę Scarecrow Ciliana Murphy jest taki dobry? Albo Two Face? Pan raczy sobie żartować. Toć nawet De Vito
i Michelle Pfeiffer stworzyli bardziej wiarygodne psychologicznie postacie. Przede wszystkim wiemy więcej o ich motywach. U Nolana biegają papierowe figury przestawiane po dekoracjach. To widać w każdym jego Batmanie. Żałosne są twoje próby dosrywania ludziom mającym czelność się z tobą nie zgadzać.

ocenił(a) film na 9
yossarian1

Niefajnie się polemizuje z jadowitą, niesprawiedliwą, niepodpartą niczym poza maniakalnym sentymentem względem starego filmu nienawiścią wobec rozrywkowego blockbustera. Wmawianie myszy żeby zjadła pora to nie jest mój ulubiony sport. Ale cóż, masz pecha bo nadal zaglądam w starsze forumowe tematy.

Aż się chce rzucić banałem o umiejętności czytania...
Napisałem wyraźnie "dopasowani charakterologicznie do komiksowej koncepcji" kumasz już czaczę? Znowu dyskutujesz z samym sobą, zamiast odnieść się do tego co faktycznie było w moim poście. Tych kilka miesięcy to widocznie dla ciebie za mało by z uwagą przeczytać kilka zdań i wysmażyć logiczną ripostę.

Proszę o opisanie motywów postaci granej przez Michelle Pfeiffer z filmu Burtona. Własnymi słowami.

"Żałosne są twoje próby dosrywania ludziom mającym czelność się z tobą nie zgadzać. "

Ke?

Skończ z nachalnymi gadkami o "najmojszych racjach" i "wywyższaniu się", leczenie kompleksów na forach nikomu jeszcze na dobre nie wyszło. Sam biorę odpowiedzialność za swoje opinie i twoje płaczliwe pretensje nikogo nie zmylą.

95% posta do którego się odnosisz pominięte. Typowe.

ocenił(a) film na 6
Kantor

Ja jadowity? Nie, ja się tu hamuję jak mogę, ale czasem się nie da czytając takie wynurzenia. Również masz pecha, bo jestem uparty i alergicznie reaguję na protekcjonalny ton. Dobra, mniejsza o to.

Skupmy sie na twojej prośbie. Uwaga! Własnymi słowami będzie. Jeżeli chodzi o postać Catwoman, to można napisać, że jest to tzw. typowa szara mysz, zahukana i zdominowana przez swojego szefa. Klasyczne popychadło, które na swoją zgubę odkryło coś, czego nie powinno było. Dzięki "śmierci" przechodzi kompletną metamorfozę w świadomą swojego sexapilu i inteligencji silną kobietę. Owa przemiana jest wygrywana dosyć subtelnie przez panią Michelle Pfeiffer za pomocą całej gamy różnych, często sprzecznych uczuć(miłość, strach, nieufność, nienawiść). Catwoman z jednej strony pragnie zemsty i władzy, a z drugiej miłości i akceptacji. I ja kupuje tę przemianę, właśnie z powodu aktorskiego kunsztu Michelle. Nie ma tu żadnej ściemy i papierowej figurki zamiast postaci, jak ma to miejsce u wielbionego przez ciebie Nolana.


"Napisałem wyraźnie "dopasowani charakterologicznie do komiksowej koncepcji" kumasz już czaczę?"

Ja się pytam, co masz na myśli, a ty przepisujesz to samo zdanie drugi raz. Prosiłbym o rozwinięcię, bo gubię się w twojej pokrętnej logice i retoryce. Dlaczego niby u Burtona postacie nie są dopasowane do komiksowej koncepcji? Jakaż to koncepcja? Omów ją pokrótce. Co masz na myśli konkretnie? Znowu jedziesz beztreściowymi sloganami, a do mnie masz jakieś anse.
Ciężko o dyskusję w takich warunkach, czy ty to kumasz? Czy rozumiesz już? Podyskutujmy jeszcze, warto rozmawiać.


ocenił(a) film na 9
yossarian1

Jad sączy się z ciebie w tym wątku obficie, pal licho że rugasz współdyskutantów, twoje argumenty przeciw obsadzie TDK to w dużej mierze suche obelgi.

Przeczytaj dyskusję, którą kilka miesięcy temu porzuciłeś (uparty, konsekwentny człowieku) a zobaczysz, że rzeczy o które pytasz już ci skrupulatnie wyjaśniłem. Próbujesz strącić wcześniejszą polemikę jak jaszczurzy ogon, ale niestety, ona istnieje.
Bardzo ci dziękuję za tekst o KotoKobiecie. Proszę teraz go odnieść do komiksowego oryginału. Może pojmiesz w końcu proste przesłanie płynące z cytowanego zdania.

Motywem postaci u Burtona jest zemsta (w której przeszkadza zauroczenie Gackiem) nie jest to wcale skomplikowana, uduchowiona pobudka (a dotyczy wszystkich postaci z filmów B). Faktycznie MF jest świetna.

Joker to trochę inna bajka, w komiksie (i w TDK) jego szaleństwo jest wręcz mitologizowane. Reżyser nie powinien sobie pozwalać na usprawiedliwianie czy tłumaczenie jego motywów. Jest budzącą się siłą natury. Bawi się mafią, terroryzuje mieszkańców Gotham, im więcej uchodzi mu na sucho tym większe zbrodnie planuje. Granicą jego ambicji jest zawsze Batman. Zawiązuje się konsekwentna rywalizacja, która obrosła już legendą. Ledger dba bardzo, by jego Joker nawet na chwilę nie wychodził z mroku. Mamy tu nieobliczalnego, niebezpiecznego mordercę znanego z komiksu. Modus operandi, charakter, cel, stosunek do Batmana, kostium to wszystko się zgadza.

Pamiętasz scenę z "Conana Barbarzyńcy", w której bohater zabiera miecz mumii? Każdy obeznany z prozą Howarda widz oczekiwał wtedy, iż trup powstanie z martwych i zaatakuje Conana. Skończyło się lekkim rozczarowaniem (przez pryzmat którego nie można ocenić całego filmu). Podobnie mam z Batmanami Burtona.
Natomiast oglądając filmy Nolana od początku czułem: "To Jest Scarecrow którego znam", "To Jest złamany na 2 połowy Two-face" (nie chodzi tylko o kolor skóry ;)), "To jest ten Wyniosły Fanatyk Ra's al Ghul", "To jest ten Kultowy Joker", to są LUDZKIE potwory które znam z komiksu. Takie są moje odczucia względem obu (jakże różnych) kinowych serii.

ocenił(a) film na 6
Kantor

Jakie suche obelgi? Co ty do mnie piszesz? Nie dostrzegasz tego protekcjonalnego tonu w swojej pisaninie? Nie porzuciłem dyskusji, wyobraź sobie, że nie jesteś słońcem wokół którego orbituję, nie mam na tyle dużo czasu, żeby bawić się z tobą codziennie, mistrzu krytyki i apologeto Nolana. I nie rugam współdyskutantów, tylko ciebie za twój ton. Dziś akurat możemy sobie pogadać bez zobowiązań i spokojnie.

Nadal nie widzę większego sensu w cytowanym zdaniu. Według mnie Catwoman Burtona zbliża się do komiksowego oryginału pod każdym względem. Oczywiście nie stanowi kalki komiksowego pierwowzoru, bo film to w końcu inne medium i siłą rzeczy nie wszystko wyglądałoby równie dobrze na taśmie filmowej, co na papierze.

W sprawie Jokera pozwolę sobie nie zgodzić się. Dlaczego reżyser nie może wytłumaczyć motywów postępowania tej postaci? Zapominasz, że kinowa produkcja nie jest skierowana li tylko do fanów komiksu. Jest zrobiona dla szerokiej widowni, także tej, która nie czyta komiksów w ogóle. Istnieją tacy ludzie.
Nie jestem też przekonany, że Joker Nolana jest odwzorowaniem tego z komiksu. Nawet ta rywalizacja, o której piszesz, nie jest aż tak bardzo uwypuklona jak w komiksach. Tam Joker podejmował zazwyczaj grę z Batmanem i odnosił swoje posunięcia do niego, grał z nim. U Nolana facet jest nieobliczalnym psychopatą losowo szerzącym chaos i zniszczenie. Owszem, podobało mi się to, jest to najlepsza rola w filmie. W zasadzie jedyna dobra, bo cała reszta niedomaga i jest z papieru. Scarecrow z Batman Begins jest ledwie naszkicowany. Postać Two Face niestety też jest zrobiona po łebkach. Jego przemiana jest tak błyskawiczna, że budzi moje wątpliwości. Gdize prawdopodobieństwo psychologiczne? Gdzie ten domniemany realizm? To nie są ludzkie potwory, które znam z komiksu. To już nawet Tommy Lee Jones lepiej przedstawił dwoistość natury tej postaci. Może dlatego, że miał więcej czasu niż Eckhart u Nolana. Przepraszam, ale mam wrażenie, że ten reżyser chce nakręcić film totalny i nie umie selekcjonować wątków, nie umie się zdobyć na cięcia przez co za dużo wszystkiego w filmie i robi się delikatny bajzel. No i gubi bohaterów po drodze.


Tej sceny z Conana oczywiście nie pamiętam, bo oglądałem go ostatni raz jakieś 15 lat temu. Wnoszę po przytoczonej scenie, że czepiasz się raczej detali bez znaczenia dla wymowy całosci. Twoje prawo, ale sam napisałeś, że nie można przez pryzmat jednej sceny oceniać filmu. Więc jak to z tobą jest? Wytłumacz się bo wkradła się tu niekonsekwencja.

ocenił(a) film na 9
yossarian1

Rozczulająca jest twoja nieumiejętność interpretacji prostych zdań i szczerych, podanych jak krowie na rowie intencji. Nawet po dosyć prostym zabiegu, mającym przystępnie przełożyć subiektywne uczucie, które dopadło mnie w trakcie oglądania filmu muszę czytać takie głupoty jak ostatni akapit twojego posta.
Sorki zakładam, że nie rozmawiam z przedszkolakiem, ale osobą potrafiącą wykazać trochę wysiłku interpretując tekst. Naprawdę muszę na forum filmwebu pisać stylem rodem z instrukcji złożenia łopaty? Bo mój ton „nie pasi” użytkownikowi yossarian1? Wykaż minimum dobrej woli czytając moje posty, to może te malkontenckie czknięcia przemienią się w coś co faktycznie nazwać można dyskusją, a nie przerzucaniem się zaimkami. Przyznam ze wstydem, że zacząłem się nawet zastanawiać czy nie mam do czynienia z osobą cierpiącą na jakąś psychologiczną przypadłość blokującą perspektywiczne ocenienie analizowanego tekstu (to nie jest złośliwość, jeśli trafiłem to żal mi cię szczerze). Powtarzasz się co chwila, zmuszając mnie do parafrazowania wcześniej przedstawionych (zrozumiałych nawet dla troglodyty) argumentów.

„Nie porzuciłem dyskusji, wyobraź sobie, że nie jesteś słońcem wokół którego orbituję, nie mam na tyle dużo czasu, żeby bawić się z tobą codziennie, mistrzu krytyki i apologeto Nolana”

Aha, więc to z braku czasu zmyłeś się z wątku na całe miesiące :D. To może odpowiesz na porzucone wcześniej posty? I dzięki za kolejną paczkę podręcznikowo protekcjonalnych przytyków (hipokryta).

„Według mnie Catwoman Burtona zbliża się do komiksowego oryginału pod każdym względem. Oczywiście nie stanowi kalki komiksowego pierwowzoru, bo film to w końcu inne medium i siłą rzeczy nie wszystko wyglądałoby równie dobrze na taśmie filmowej, co na papierze.”

Ho ho od czego tu zacząć :D. Mutant znany z filmu nie ma NIC wspólnego z komiksowym pierwowzorem. Ani originu, ani charakteru, ani wyglądu, ani profesji. N I C. Oczywiście w twoim mniemaniu „film to inne medium” i łatwiej w nim pokazać nieśmiertelnego mutanta-schizofrenika kolaborującego z człowiekiem-pingwinem, dyrygującym armiami wybuchowych ptaków niż bezczelną złodziejkę. Ten tekst świetnie pokazuje jak bezsensownie jest tłumaczyć cokolwiek komuś kto w temacie nie siedzi i pojęcia nie ma o czym pisze.

W swoim wywodzie używasz fragmentu mojej wypowiedzi, ale pozbawionej apostrofu… to pomyłka, plagiat czy wyjątkowo marna ironia?

„Nawet ta rywalizacja, o której piszesz, nie jest aż tak bardzo uwypuklona jak w komiksach.”

Rywalizacja J vs B jest moim zdaniem pokazana mistrzowsko. Joker non stop stawia przed gackiem nowe wyzwania, robi to świadomie by go prowokować. Zna jego słabe punkty, kilkakrotnie go testuje. Lepiej się nie da.

„To już nawet Tommy Lee Jones lepiej przedstawił dwoistość natury tej postaci”

Tu nie mam dla ciebie żadnej „wyniosłej” riposty. Nie widzę potrzeby polemizowania na tym poziomie absurdu.

„Zapominasz, że kinowa produkcja nie jest skierowana li tylko do fanów komiksu”

Zapominasz, że TDK podobał się przeważającej części krytyków i kinomanów.

Każdego kto ma wątpliwości co do uwag pana yossarian1 dotyczących komiksu odsyłam na pierwszą stronę dyskusji.

ocenił(a) film na 6
Kantor

Masz absolutną rację, Kantorku. Tak naprawdę uciekłem w popłochu po naszej ostatniej wymianie zdań przed kilkunastoma tygodniami i długo nie mogłem się pozbierać po nokautujących ciosach twojej przepotężnej argumentacji. Dopiero kilkanaście sesji z u psychoterapeuty pozwoliły mi podnieść się z ciężkiej depresji, w którą mnie wpędziłeś.
Od niedawna wychodze nawet na zewnątrz bez ataków paniki. Powoli odstawiam nawet psychotropy.


A poważnie pisząc, bawisz mnie swoim napuszeniem i nabzdyczaniem się. Kiedy ja próbuję, wedle twojego życzenia opisać jak widzę postać Catwoman, ty masz jakieś dziecinne pretensje i żale godne siedmioletniego Kazia, a nie dorosłego faceta(chyba że jesteś pryszczatym nastolatkiem, wtedy rozumiem agresję) . I to bezsensowne doszukiwanie się wszędzie ironii, złej woli i ogólnie ataku na twoją wrażliwą osobę. Skąd u ciebie ta niepewność i poczucie zagrożenia?

Co do Kobiety-Kota. Fajnie, że piszesz coś o nieśmiertelnym mutancie. Szkoda tylko, że bez sensu. Co masz na myśli dokładnie? W filmie nie ma nic podobnego. No chyba, że w swojej niezmierzonej mądrości traktujesz pewne sceny dosłownie, co jest słabym pomysłem przy oglądaniu filmów Burtona(halo, estetyka Burtona, czy ktoś tu nie przegapił konwencji?) i w ogóle filmów, ale to już może problem ze skupieniem uwagi kłopotami z koncentracją.

Uważasz, że rywalizacja Jokera z Batmanem jest pokazana tak świetnie, że lepiej się nie da(znowu ten fanatyzm).
A ja sądzę, że da się lepiej, bardziej emocjonalnie. Joker Nolana to jednak psychoza kontrolowana i chłodna, co normalne u tego reżysera, który ma problem z pokazywaniem emocji. Mozna było jednak dać aktorom większe pole do popisu, zrównoważyć albo edytować pewne akcje i historie albo zupełnie olać silenie się na realizm psychologiczny za wszelką cenę(znowu piszę o montażu, to tak dla informacji, żebyś się nie zgubił). Tym bardziej, że pozostałe wątki twojego ulubionego Batmana strasznie przez to słabują. Taka jest moja opinia, która boli cię widocznie jak nieleczone hemoroidy. To przykre i jest mi ciebie trochę żal.




"Tu nie mam dla ciebie żadnej „wyniosłej” riposty. Nie widzę potrzeby polemizowania na tym poziomie absurdu"

Miło poczytać znawcę, który siedzi w temacie tak bardzo, że nie ma żadnych argumentów na poparcie swoich racji poza sympatycznymi porównaniami rozmówcy do troglodyty. Zdaje się, że to ty stronę wcześniej pouczałeś mnie nt. zasad prowadzenia dyskusji. A teraz zarzucasz mi jeszcze hipokryzję, zabawny faceciku. Słodki Jezu, robi się coraz dziwniej!


Zapominasz, że TDK podobał się przeważającej części krytyków i kinomanów.

Co nie oznacza, że podobał się większości fanów komiksu. Mogła to być inna, lub szersza publika. Bo niby jak to udowodnisz? Sukcesem kasowym? Proszę cię o powagę. Trasformers też się sprzedało w kinach. Sukces kasowy miarą wierności adaptacji? Toż to wyjątkowa głupota. Nawet jak na ciebie(wiem, że się starasz).


Na koniec mogę ci tylko napisać, że w kwestii upodobań jest tak: jeden lubi śledzie, a drugi sernik. I nie oznacza to broń Boże, że ten pierwszy jest mądry, a ten drugi jest idiotą, bo nie lubi tego samego. Mam nadzieję, że tą prostą metaforą uzmysłowiłem ci błędną retorykę. Nie ma co próbować nawracać bliźnich wbrew ich woli. Widzę wyraźnie, że strasznie gardzisz burtonowską wizją Batmana. Masz do tego prawo, ale ja ma też mam święte prawo niezgadzania się.

ocenił(a) film na 9
yossarian1

Jesteś człowieku ostoją hipokryzji i złej woli. Praktycznie każdy Twój post przepełniony jest obelgami i uproszczeniami (kwitowanymi prośbami o zmianę tonu, komedia). Fakt, że dyskutant zniża się (choć tylko o jedno piętro) do twojego gruntowego poziomu uważasz za zaskakujący? Przecież to jest wyraźnie twoim celem. Zamieszać na forum filmu, którego szczerym uczuciem nienawidzisz. „Argumenty” które przytaczasz można potłuc o kant małpiego tyłka (powtarzanie pełnym zdaniem zaimka „NIE” to kiepska forma dyskusji, a tak właśnie robisz od miesięcy). O komiksie nie wiesz nic, bagatelizujesz formę, uogólniasz, gadasz głupoty na temat pierwowzorów postaci - ale do powiedzenia masz sporo. Banały o „różnorodności gustów” pisałem by załagodzić spór już miesiące temu, w pierwszej rundzie naszej „dyskusji”. Dziś papugujesz mój kolejny zabieg licząc na co? Że zapomnę o tych retorycznych wtopach, które zawzięcie popełniasz i zrzucę ciężar konfliktu na subiektywne preferencje?

Kłamliwy Doppelganger sugeruje mi bycie nastolatkiem :D. Nie obrażam się.

Kobieta ginąca kilkakrotnie w drastycznych okolicznościach, przechodząca 100% psychologiczną zmianę, to nie jest postać z komiksu. Konwencja Burtona nie usprawiedliwia mutacji Pingwina i zastrzelonej, zepchniętej z budynku, podsmażonej prądem Catwoman. Te sceny w filmie są i temu nie zaprzeczysz. Nie napisałeś NIC co podparłoby twoje wcześniejsze stwierdzenia „yossarianku 01”. Znowu uprawiasz gołosłowne zaprzeczenia oczywistych faktów..

Fakt iż podoba mi się pokazany w filmie Nolana konflikt Jokera z Gackiem nazywasz fanatyzmem? Zastanów się kłamczuchu…

Żadna twoja opinia mnie nie „boli”. Tym bardziej jak hemoroidy, których szczęśliwie nie zaznałem, ale zaufam twemu doświadczeniu w tym względzie. Nie przepadam natomiast za czytaniem wydumanych obelg pod adresem filmu, którego lubię i reżysera, którego cenię (czyżby FANATYZM?). Gdybyś wytrząsnął całą słomę z kaloszy, dyskusja potoczyłaby się całkiem inaczej. Ale jak się zaczyna dyskusję od rzeczownika „gówno”… trzeba się przygotować na brązową burzę.

Czy dojrzały dyskutant ogłasza swoje zwycięstwo i ucieka na kilka miesięcy z wątku? Zadaj sobie to pytanie, a plama wstydu zasłoni twą fizjonomię na kolejne tygodnie.

Chcesz żebym udowadniał wyższość Denta z TDK nad tym z „Forever”? Nie. Nie zmusisz mnie do recenzowania ceny chleba. W tym przypadku Mroczny sam broni się doskonale.

O tym czy TDK podobał się fanom komiksów już na forum rozmawiałem. Okazało się, że portale komiksowe urządzały po premierze takie sondaże i wypadły one na korzyść filmu. Z mojego doświadczenia też wynika podobna konkluzja.

Masz do mnie pretensje o to, że bronię Dark Knighta z perspektywy miłośnika komiksu. Zajrzyj w takim razie na pierwszą stronę tematu i przypomnij sobie jakimi słowami mnie zaatakowałeś. Proszę o ODROBINĘ konsekwencji. Chcesz rozmawiać kunszcie reżyserskim? Nie podgryzaj w każdym poście komiksu.

Odpowiem tym razem na tekst o montażu. Cóż, nie jestem w tej dziedzinie ekspertem, może były jakieś sceny z technicznego punktu widzenia niedoskonałe, ale w trakcie seansu tego nie odczułem. Natomiast „szybki” montaż i żonglowanie wątkami na pewno pomogły osiągnąć silne wrażenie niebezpieczeństwa wiszącego nad bohaterami.

Polecam zerknięcie w moim profilu na oceny produkcji Burtona.

ocenił(a) film na 6
Kantor

Cały czas stosujesz argumenty, które obnażają twoją niekonsekwencję. Co ja poradzę na to, że wyrażasz się nieprecyzyjnie i ogólnikowo.
To ty bronisz filmu Nolana więc oczywiste jest, że na tobie spoczywa ciężar dostarczenia argumentów na korzyść.
Nie bagatelizuję formy, to ty bredzisz, że tekst jest w komiksie ważniejszy niż rysunki, co jest bzdurą tak oczywistą, że aż szczypie w oczy.
Nie traktuję kłótni z anonimowym internetowym dzieciakiem jak pojedynku więc gówno mnie obchodzi kto zwycięży, ja nie biorę udziału w tym wyścigu, walce czy jak sobie życzysz to nazywać. Śmieszysz mnie swoim napuszeniem, brakiem dystansu do siebie, do omawianego obrazu.
Sceny, o których mówisz w filmie są, alejest jeszcze kwestia ich indywidualnego odbioru. Ty wszystko traktujesz dosłownie? Catwoman proaziła się prądem, a potem żyje. Wniosek? Jest nieśmiertelna. Zaiste jesteś geniuszem i mistrzem wyciągania bzdurnych wniosków.
A ja jestem fanatykiem, który nie dostrzega geniuszu pana reżysera. Szkoda, że facet robi coraz słabsze filmy. No, ale ty tak przecież nie uważasz, a grunt to zgadzać się ze sobą. Ci inni ludzi, mający odmienne zdanie. Jacy oni są głupi, nie?


Nie podgryzam komiksu krytykując The Dark Knight. Podgryzam Nolana za nieudolność w tworzeniu klimatu i błędne decyzje, nazwijmy je technicznymi, które sabotują wysiłki całej ekipy pracującej przy produkcji. Facet nie bardzo panuje nad swoim rzemiosłem i błądzi próbując stworzyć realistyczny komiks superbohaterski. Nolan sam się prosi o chłostę robiąc taki film.

Szybki montaż i żonglowanie wątkami pomogły reżyserowi osiągnąć burdeli i chaos w filmie. Nie jestem pewien czy tak miało być. Pewnie nie.

ocenił(a) film na 9
yossarian1

Jest to pierwszy twój post tak nudny i w oczywisty sposób błędny, że nawet nie widzę konieczności repliki... Ale grzeczny ze mnie dzieciak, więc przeskanuję te głupotki w poszukiwaniu jakiegoś punktu zaczepienia. :p

"Nie bagatelizuję formy, to ty bredzisz, że tekst jest w komiksie ważniejszy niż rysunki, co jest bzdurą tak oczywistą, że aż szczypie w oczy. "

Po raz kolejny udowadniasz, że nie wiesz o czym piszesz. Czytelnik, który przerobił coś więcej niż tylko Kaczora Donalda i Supermana nigdy się z tym bełkotem nie zgodzi. Wyskakiwanie z takimi tezami w czasach w których sławy światowej literatury tworzą wprost do komiksu, to goła ignorancja.

"Śmieszysz mnie swoim napuszeniem, brakiem dystansu do siebie, do omawianego obrazu."

Aha, czyli "mieć dystans" - znaczy wg ciebie: tolerować pierwszego lepszego palanta, który atakuje mnie na forum i strzela jadem w film, który cenię. Fanatyzm i nienawiść widzę raczej w tobie. Kto normalny argumentuje obelgami?

"Sceny, o których mówisz w filmie są, alejest jeszcze kwestia ich indywidualnego odbioru."

Nie, to nie jest film von Triera. Opisane sceny pokazane są w jak najbardziej dosłowny sposób. Burton to nie ten pan od głębokich przemyśleń, tylko mroczniejsze oblicze najzwyklejszej rozrywki. Ale... oszukuj się nadal romantyczna duszyczko.

Szybki montaż i żonglowanie wątkami pomogły reżyserowi osiągnąć ciekawy efekt ciągłego zagrożenia, pozwoliły widzowi przyjrzeć się przemianie jednego kultowego przeciwnika Batmana i towarzyszyć szalonej krucjacie drugiego. Wszystkie wątki konsekwentnie prowadzą nas do świetnie zrealizowanego, gorzkiego dla bohatera finału.

ocenił(a) film na 6
Kantor

Jasne. Burton to nie Von Trier. Nie jest też wielbłądem ani ślusarzem. Takie doskonałe w swej beztreściowości tezy możesz sobie darować. Oczywiście jak przystało na internetowego napinacza uważasz, że tylko twoja interpretacja poszczególnych scen jest właściwa i kanoniczna. Typowe dla ciebie.


Nie wiem czy wiesz, ale słowo palant jest uznawane za obraźliwe więc pluj się dalej na temat Nolana w swoim stylu. Tylko to umiesz.
No i powtarzasz się z tym szybkim montażem. Zatem ja też się powtórzę: nie, nie służy niczemu, film jest nieprzemyślany w kwestii koncepcji. Wszystkie wątki prowadzą do arcypompatycznego i durnego finału, który rozczarował mnie mocno. A jeden z pobocznych wątków(wątek mafijny) jest tak niedorobiony, że zbędny.

I tak w kółko będziemy wałkować to samo, jak miło. To już się robi nudne. Proponowałbym ci obejrzenie jakiegoś innego, nowszego filmu. Bo od masturbacji Nolanem padniesz mi tu w końcu i nie będę miał z kogo się śmiać.
Akurat oglądałem każdy film tego twórcy i stwierdzam, że wyraźnie słabnie od Batman Begins. Każdy kolejny jego film jest gorszy. Nawet debiut (Following) pod wieloma względami był ciekawszy niż Gacek, choć już tam dało się zauważyć pewną niechęć do kreślenia wiarygodnych sylwetek psychologicznych. Woli skupić się na historii i prowadzeniu fabuły. Obraz był jakby niedokończony i otwarty. Bez konkluzji.

Błagam cię, daj sobie spokój. Dlaczego deprecjonujesz wagę kreski w tworzeniu komiksu. To tak jakbyś niemal wstydził się, że czytasz komiksy i próbował się jakoś dowartościować pisząc o sławach literatury.

ocenił(a) film na 9
yossarian1

Dlaczego deprecjonujesz rolę scenarzysty w tworzeniu komiksu? To tak jakbyś pojęcia nie miał, na czym w dzisiejszych czasach polega kreowanie w ramach tego medium. Ja tylko prostuję twoje kalekie twierdzenia. Przytaczam fakty ty posługujesz się domysłami. Z braku argumentu bawisz się w obrzucanie błotem.

Powiedziałbym, że w obliczu ogromu twojego chamstwa i gołosłowności termin "palant" jest nie tylko usprawiedliwione, ale i łagodne.

Ja mam odwrotnie, w tym punkcie dyskusji już mnie nie bawisz. Raczej ci współczuję... tak zawzięcie nienawidzić takiej błahostki... Odpowiadam ponieważ martwię się trochę o naszych czytelników (zarówno przeciwników TDK jak i zwolenników). Nie lubię agresywnej dezinformacji.
Ostatni twój post rozgrzesza mnie jednak z (wątpliwego) grzechu porzucenia tego polemicznego szamba. Czarę chamstwa przelałeś dość skutecznie. To jest poziom, do którego się już nie zniżę. Jest również dość jaskrawym świadectwem dla pozostałych użytkowników.

ocenił(a) film na 6
Kantor

Widzę, że ogłosiłeś się moralnym zwycięzcą w pojedynku, do którego ja nawet nie wystartowałem. Gratuluję, mam nadzieję, że się dowartościowałeś wystarczająco, żebyś przestał eksportować te swoje mądrości (nie cechuje cię wiedza, lecz maniakalny upór i poczucie wyższości, ciężko polemizować z kimś, kto z automatu stawia się na piedestale w roli ostatecznego autorytetu
i znawcy).

Ja z kolei nie lubię agresywnego przekonywania na siłę i uznawania się za autorytet, gdy tezy są chybotliwe. Nie bredź mi tu o poziomie szamba, gdy sam jesteś w nim po uszy zanurzony. Nienawidzę też występowania w imieniu innych użytkowników. Ja nie muszę się podpierać i zasłaniać opinią innych, mam swoje zdanie, z którego za cholerę nie potrafisz zaakceptować, bo Nolan to twój ulubiony reżyser. jakakolwiek jego krytyka powoduje u ciebie tzw. gula, wytrzeszcz oczu i toczenie piany z pyska.
Ogarnij się, napij melissy, wyjdź na spacer i przestań pisać głupoty. Albo rób co chcesz. Beze mnie. Mi już się nie chce.

ocenił(a) film na 9
acidfreak

1. "Chrypka batmana. Nie widziałem poprzednich batmanów z Balem, więc jak usłyszałem jego głos w TDK, oniemiałem - co ma znaczyć to charczenie? Mniemam, że miało to nadać bohaterowi "mroczności" a wyszła czysta parodia!"
Nie przyszło ci do głowy, że zmiana głosu jest celowa? Przecież po głosie można poznać człowieka.

2."Ale czy rzeczywiście taki ma być przestępca o nazwie JOKER? Z angielskiego - żartowniś, dowcipniś, kpiarz, jajcarz? Ten koleś śmieje się chyba raz w całym filmie. Gdzie żarciki w stylu Jokera z pierwszego (współczesnego) Batmana?"
Nie ma bo to nie parodia. Raz jeszcze... Joker w Mrocznym często żartuje, to że nie robi z siebie małpy i debila jak Jack nie znaczy że nie jest śmieszny.

3. "Gadżeciarstwo. Kurcze no, wiadomo, że batman to koleś super-bogaty i różne cacka ma. Ale to co się dzieje w tym filmie to gruba przesada"
Oczywiście w Batmanach Burtona nie miał gadżetów.

4. "Batmobil - a właściwie brak konsekwencji."
Jeszcze raz zobacz scenę z ciężarówką. Nowy Batmobil to nie czołg. Nie jest nie zniszczalny. W jedynce staranował kilka aut i poskakał po dachach. W dwójce zniszczył murek, najechała na niego ciężarówka i dostał z bazuki, tyle. to nie bajka gdzie auta pokrywają się pancerzem.

5. "I o co do cholery chodziło w powiązaniach Gordona z mafią?"
Jakie powiązania?

ocenił(a) film na 9
senskomiksu

Mnie obecny Batman, Jocker oraz Dwie twarze bardziej odpowiadają niż ich wcześniejsi odpowiednicy z filmów Burtona. Nie znaczy to oczywiście że tamte filmy były całkiem do bani. Batman - Początek i Mroczny rycerz są jednak bardziej realne. Łatwiej się tutaj utożsamić z postacią. Łatwiej zrozumieć motywy jej działania. Przykładowo dla kogoś kto nigdy nie czytał komiksu postać kreowana przez Tommy Lee Jonesa, Dwie twarze była jakąś niezrozumiała abstrakcją. Pomyślałem, k....a kim jest ten koleś ? Polacy nie znali jego historii. Filmy Nolana kierowane są natomiast do widza światowego, niekoniecznie obeznanego z światem przedstawionym w filmie. Jocker i inne indywidua tylko na tym zyskują. Z oglądanych z politowaniem nierealnych i groteskowych pajaców, przeistoczyli się w przerażajacych, zasypujących widza sarkastycznymi żartami całkiem realnych psychopatów. Jak dla mnie BOMBA. 8/10

ocenił(a) film na 4
acidfreak

Charczenie to jakaś kpina. Z tego co czytałam, przy dzisiejszej technice, tak prymitywna "zmiana głosu" nic nie da, bo program i tak wychwyci twoje "głosowe DNA", a tu przy takiej technice jak w tym filmie batman bawi się w charczenie ala konający szynszyl. Poza tym jego oczy są odsłonięte, podobnie jak usta - DZISIEJSZE programy rozpoznają ludzi po takich właśnie elementach twarzy. Gdyby mój znajomy ubrał się w strój batmana poznałbym go bez problemu - Gordon widzi batmana i zna Bruce'a Wayne'a, ale jakoś nie potrafi skumać bazy. W rzeczywistości Batmana Batmana (widząc np w TV Bruce'a) rozpoznałoby dziecko - że o bardziej technikach identyfikacji nie wspomnę. Pod tym względem Batman jest tak samo naiwny jak "Superman". Mroczność ?? W filmie kategorii PG-13 ?? Śmiech na sali.

ocenił(a) film na 6
New_World_Order

Dla mnie Joker Nolana nie ma związku z komiksowym oryginałem. Po co ma rozcięte końce ust(poszerzony uśmiech)? Ma dziwny i niechlujny makijaż, który nasuwa raczej skojarzenia z umysłową kaleką, którego ktoś obrzucił workiami z mąką. Co to ma być? Joker=żartwoniś, pan Nolan zdaje się, że w swojej manii urealniania komiksu odszedł od oryginału aż za bardzo. A tu niektórzy czepiają się Catwoman Burtona. Ludzie, obejrzyjcie sobie wersję z Halle Berry, to będziecie mieć skalę porównawczą jak można zabić fajnego bohatera komiksowego.

ocenił(a) film na 6
acidfreak

Obejrzałem sobie ponownie Mrocznego na TVN i była to dla mnie męka zarówno z powodu reklam (orgia reklam i zapowiedzi), ale przede wszystkim z powodu debilnego tłumaczenia. Jak sobie pomyślę, że jakaś łajza wzięła za to pieniądze, to szlak mnie trafia.

Wracając do samego filmu, muszę potwierdzić swoje zarzuty:
Ogolnie to nie jest najlepsza robota od strony scenariusza i dialogów. Kupa zbędnych tekstów, za dużo łopatologii i patosu, ale po kolei:
-wątek mafijny koncertowo spartaczony (Eric Roberts zupełnie zbędny)
-niesmieszne nawiązanie do Bonda - Alfred niczym Q przedstawia Batmanowi nowe zabawki. Pachnie nieudolnym kopiowaniem.
-akcja z porwaniem ksiegowego mafii w Hong Kongu pozbawiona klimatu. Wyglada jak typowy film akcji z lat 90-tych.
-ekspresowa przemiana Denta w bandziora - brak wiarygodnego rysunku psychologicznego. Gdzie te realizm?
-ogolny bajzel w prowadzeniu historii, czyli za duzo wszystkiego naraz. Cos trzeba bylo wyrzucic z tego filmu.
-miejscami slabe i nieangazujace sceny przeplatane dobrymi.
-pozorny realizm na przemian z arcydebilnymi akcjami jak np. sceny z dwoma promami.
- za malo Batmana w batmanie. Jest niemal drugoplanowy. Nie tak mialo byc.
-patos w koncowej scenie przemowy Gordona nie jest uzasadniony, jest meczacy i niepotrzebny. Ridley Scott wycialby w cholere cala scene. Ale to jest Nolan, facet bez poczucia humoru.
-bezsensowne sceny z przebranymi za Batmana ludkami. Okropnie burzace klimat i powage.
- po co to cameo z postacia Scarecrowa skoro potem go nie ma?
-ZEROWE podobienstwo Jokera do wersji komiksowej, tutaj jest on po prostu uosobieniem chaosu. Mi to nie przeszkadza, ale nie ma tu odniesienia do oryginalu.

Z detali moge sie przyczepic do dziewczyny - rola Rachel kiepska i do batmobilu, ktory jest prawie czolgiem. Niezbyt to subtelne i fajne.

Najgorsze jednak jest to tlumaczenie - ono zabija sens filmu. Bojkot TVN to chyba dobra idea.