Straszny, przygnębiający, ponury, posępny, obrzydliwy, tragiczny, zadziwiający, mocny - takimi przymiotnikami można dobrze opisać ten znakomity, ale trudny w odbiorze film. Reżyser nie tyle przerobił starą wersję "Muchy", ale stworzył historię od nowa, uwiarygodnił, zrobił z błahego filmiku dzieło może nie wybitne, ale inteligentnie przemyślane. Nie jest to s.f., a przynajmniej nie tylko. Nie jest to horror tak do końca. Bardziej dramat, posępny dramat, gdzie przejawiają się powyższe gatunki w ilościach większych i mniejszych.
Sukces filmu może świadczyć o tym, jak podziałał na ludzi, którzy oczekiwali czegoś może innego, a dostali coś na wskroś różnego i to przerosło ich oczekiwania. Podziałał na nich i dlatego jest tak znany.
Siła tkwi w sugestywnej atmosferze oraz przede wszystkim w tym co nam reżyser uświadamia poprzez pokazywanie makabry na ekranie. Nie jest to proste, ale Cronenberg sprostał wymogom i stworzył dzieło bardzo dobre, wybijające się spośród innych błahych produkcji tego typu.
Dla mnie to także bardzo ciekawy film, może nie ogląda się go lekko, bo reżyser, a jest nim Cronenberg, nie tworzy kina dla mas, ale właściwie chyba dla siebie. No i wymagających widzów. Mi się podobał, bo skłania do przemyśleń, szokuje nawet dziś, i w zasadzie jest to metaforyczny obraz - AIDS i te sprawy...