PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7900}

Mucha

The Fly
7,1 42 391
ocen
7,1 10 1 42391
7,5 24
oceny krytyków
Mucha
powrót do forum filmu Mucha

Czlowiekiem-Kapciem... A tak "na powaznie" - jesli to nie jest najlepszy body horror wszechczasow to ja nie jestem wkurzajacym filmwebowiczem :P

ocenił(a) film na 9
rozkminator

Tak trzymać :)

rozkminator

Druga część też trzyma poziom, w miarę.

ocenił(a) film na 10
32ywis

Większy kicz, ale Chris Walas jak zawsze odwalił ekstra robotę przy muppetach

użytkownik usunięty
rozkminator

I gdzie był Spider-Man, kiedy Geena Davis potrzebowała pomocy?

ocenił(a) film na 10

Jebiedronkę

ocenił(a) film na 10
rozkminator

Zgadzam się. Mało tego finalna scena była strasznie smutna i refleksyjna. Teraz już się takich dramatycznych horrorów nie kręci w Hollywood...

Teraz to by zrobili to tak, że na pewnym etapie Goldblum po prostu stałby się bezmózgim potworem. Tutaj dramatyzm był podkręcony na maksa, bo do końca filmu zdawałeś sobie sprawę, że Goldblum do końca był świadomy tego czym się stał. Straszne to było i arcymistrzowskie równocześnie...

ocenił(a) film na 10
lokimojboze

Nah, myślę że i dziś potrafili by to zrobić z głową. Gorzej z ręką, bo cała przemiana w muchę bankowo zrobiona by była w komputerze i wyglądała jak gówno :)

ocenił(a) film na 10
rozkminator

>>>Nah, myślę że i dziś potrafili by to zrobić z głową.

No właśnie wątpię w to.
Podaj przykład jednego horrory z Hollywood na przełomie 2000 - 2016 który byłby naprawdę straszny ale przy tym ekscytujący, tragiczny i wciągający. Oczywiście wiem, że to kwestia opinii, ale mógłbym napisać esej o tym,dlaczego nowe horrory ssą. Poprzez powtarzalność schematów, przez tanie chwyty do braku jakiejkolwiek empatii głównych bohaterów; przez jechanie na sieczce i postaciach, które są zrobione z kartonu.

Obecność? Bulszit. W zasadzie jedynym horrorem z tych 'nowoczesnych lat' który był mocny, to pierwszy [rec]. Fakt, scena finalna wgniatała w fotel. Oprócz tego - nic. A dodam,że jestem fanem horrorów. Od kiedy wszedłem w lata 90', 80', to odkrywam jak o wiele lepsze były tamtejsze produkcje. Nawet Ósmy Pasażer Nostromo był pomysłowy i przerażający. Jak to sie stało,że odeszli od formuły tamtych filmów, która sprawiała, że srałeś ze strachu i równocześnie rozsadzała cię euforia?

>>>przemiana w muchę bankowo zrobiona by była w komputerze i wyglądała jak gówno :)

Może to o to chodzi? Kiedy widzisz CGI, wiesz że to CGI. Nikomu nie udało się tak przeprowadzić tej metody, by mnie zwieść. Może o to chodzi?

ocenił(a) film na 10
lokimojboze

"Nawet Ósmy Pasażer Nostromo był pomysłowy i przerażający." "Nawet"? Pierwszy Alien to najlepszy horror w dziejach :D

Co do horroru XXI wieku, to pewnie, że ogólną tendencją jest dążenie do gówna, ale nie znaczy to, że nie powstaje nic ciekawego. "Oculus" miał fajną intrygę. Pierwsza "Ludzka Stonoga" to niemalże Frankenstein XXI wieku. "Ring", mimo że wzorowany na japońskim filmie, to po przełożeniu go na "zachodnie" realia i styl myślenia o grozie - wyszedł świetny horror. Pierwsza "Piła" to niemalże grindhouse'owa wersja "Milczenia Owiec".

Jak się zresztą zastanowić, to ciężko w ogóle znaleźć horror który jest i straszny i ekscytujący i tragiczny i wciągający. Obejrzałem tego mnóstwo w życiu i jestem już praktycznie znieczulony na jakiekolwiek próby uzyskania grozy na ekranie. Jestem właśnie w środku maratonu wszystkich części Piątku Trzynastego, obecnie oglądam część 5. W ogóle mnie te filmy dzisiaj nie straszą, może jakbym oglądał w wieku 10-15 lat to wrażenie byłoby inne. Nawet mój kochany Alien mnie już kompletnie nie straszy, raczej czaruje tą swoją senną atmosferą.

Więc w horrorach obecnie szukam głównie jakiegoś efektownego gore. Lubię się popatrzeć jak ludzie od efektów kombinowali nad tymi wszystkimi miażdżonymi czaszkami, wyciąganymi jelitami i tak dalej :) Dzisiaj wszystko to robione jest w CGI wiec i mnie nie bawi. Dlatego te jedyne fajne horrory XXI wieku jakie wymieniłem to te bardziej psychologiczne. Choć i jakieś gore-perełki się czasem trafiają, np. "Slither". No i nie zapominajmy o The Walking Dead, największym horrorowym osiągnięciu ostatniej dekady.

ocenił(a) film na 10
rozkminator

>>>"Nawet"? Pierwszy Alien to najlepszy horror w dziejach :D

Absolutnie się zgadzam :) Chodziło mi, że to nie był horror per-se... ale w sumie to był xD

>>>Co do horroru XXI wieku, to pewnie, że ogólną tendencją jest dążenie do gówna, ale nie znaczy to, że nie powstaje nic ciekawego. "Oculus" miał fajną intrygę.

Ale nie straszył, bo jechał na tak wyrobionych kliszach, że elementy straszenia mogłem przewidzieć zawczasu.

To tak, jak z motywem "postać idzie do szafy, bo usłyszała szelest... wszyscy wiemy, że w szafie nic nie znajdzie, ale kiedy zamknie drzwi, potwór pojawi się oczywiście za nią"
To tak oklepane, że instynktownie wiem, że nie ma się czego bać, kiedy postać sprawdza jakiś zakamarek np. nawiedzonego domu, bo jestem pewien, że coś się stanie dopiero wtedy, gdy postać uzna, że jednak miejsce jest bezpieczne.

>>>Pierwsza "Ludzka Stonoga"

Mi się nie podobała ;)

>>>Ring", mimo że wzorowany na japońskim filmie, to po przełożeniu go na "zachodnie" realia i styl myślenia o grozie - wyszedł świetny horror.

Był niezły ze względu na historię, PRAWIE poruszający, ale sceny straszenia oparte na tych samych kliszach co zawsze.

>>>Pierwsza "Piła" to niemalże grindhouse'owa wersja "Milczenia Owiec".

Tu sie zgadzam, ale Piła nie przeraziła mnie nawet w połowie tak, jak stare filmy z Vincentem Price'em, albo Alien czy Mucha. W sumie nawet Piła II i III trzymały jeszcze poziom.
Niezły horror jest też w "Cube", choć straszenie gra tam na innym poziomie - ciągłe poczucie klaustrofobii, beznadzieja, dramat i tajemnica.

>>>Jak się zresztą zastanowić, to ciężko w ogóle znaleźć horror który jest i straszny i ekscytujący i tragiczny i wciągający.

No to prawda, ale czasem zdarzają się absolutne perły, przez pryzmat których potem oceniam inne filmy z gatunku. A w sumie zdarzały się, bo w ostatnim dziesięcioleciu (czy nawet wiecej) tylko kilka filmów próbowało zmienić schemat historii. Dlatego straszył mnie pierwszy Paranormal Activity czy rec.

>>>Nawet mój kochany Alien mnie już kompletnie nie straszy, raczej czaruje tą swoją senną atmosferą.

Może dlatego, że już go znasz?
Nawet jeśli nie, to właśnie ta senna atmosfera jak z halucynogennego koszmaru tak mocno oddziałuje na mnie w każdym razie. Gdzieś na YT jest świetny film o operatorce i montażu, który wyjaśnia jak to zrobili, że Alien jest tak przerażający. Ale zwróć nawet uwagę na to, jak dzisiaj pokazuje się potwory - w pełnej krasie, w otoczeniu CGI, widz ma czas przyzwyczaić się do wyglądu monstrum, oswoić sie z nim. Aliena w Alienie jest bardzo mało, ale właśnie dzięki temu jest przerażający. Naprawdę nie rozumiem, dlaczego w Hollywood nie rozumieją, że to nie krew tryskająca z ekranu i masa efektów wywołuje strach, tylko niepewność, zabiegi operatorskie, niepewność z czym mierzą się bohaterowie itp.

>>>Więc w horrorach obecnie szukam głównie jakiegoś efektownego gore. Lubię się popatrzeć jak ludzie od efektów kombinowali nad tymi wszystkimi miażdżonymi czaszkami, wyciąganymi jelitami i tak dalej :)

Też lubię gore, ale to nie to, czego szukam. No jednak jest różnica między niepokojącym horrorem z morałem, a filmem gore. Oglądałem wszystkie części piły z przyjemnością, ale to nie jest to, o co mi chodzi :D

>>>No i nie zapominajmy o The Walking Dead, największym horrorowym osiągnięciu ostatniej dekady.

Seriali nie oglądam, ale mnie zachęciłeś. Co tam straszy oprócz zombiaków? ::D

ocenił(a) film na 10
lokimojboze

Generalnie temat "CO i JAK straszy w horrorach" to materiał na kilka książek albo porządną dyskusję, którą jednak ciężko prowadzi się na forach, ze względu na ilość czasu potrzebną na odniesienie się do wszystkich argumentów drugiej strony :)

Osobiście uważam że horrory straszą w dwóch obszarach: tego, co możesz zobaczyć, oraz tego, co możesz pomyśleć.

Do pierwszej kategorii zaliczają się wszelkie jumpscare'y, obrzydliwe monstra, sceny gore, gra światłocieni - jeśli ktoś jest podatny na takie zabiegi, to ma farta, bo nawet X część Hellraisera pewnie skutecznie go nastraszy :) Dla mnie jest to, tak jak dla ciebie, zabieg sprany do granic możliwości. Wiadomo: "jeśli bohater zapala światło w ciemnym pokoju, to coś nagle będzie stało mu za plecami", "jeśli bohater skrada się z nożem po domu szukając mordercy, to najpierw natknie się na kota/psa/papugę", "jeśli postać zajmuje głównie lewą lub prawą stronę kadru, to ktoś spoza kadru znienacka klepnie ją po ramieniu" i tak dalej. Na tych zabiegach polega niestety większość horrorów - czy to dziś, czy to kiedyś.

Druga sfera straszenia to niepokojące myśli, jakie wywołuje film. Taki na przykład Martyrs od początku do końca epatuje czystym okrucieństwem, nie ma żadnej finezji, całość polega na bezkompromisowym ukazaniu motywów kierujących czarnymi charakterami i to wnioski, które widz sobie z nich wysnuwa, mówiące sporo o ludzkiej naturze, są najbardziej przerażające z całego filmu. Nie całe litry przelanej krwi i powybijane zęby - choć one są nośnikiem przesłania w pewnym sensie.

Czy więc dany horror straszy to kwestia raz że niełatwa do określenia, a dwa - mocno indywidualna. Jak choćby filmy Vincenta Price'a, które owszem, doceniam, ale które ciężko powiedzieć, żeby mnie straszyły ("Abominable Dr. Phibes" chociażby).

Możnaby się też zastanawiać dlaczego straszą "oryginały" a podróbki już tylko śmieszą? Czemu pierwszy Alien jest tak klimatyczny, a takie na przykład "Galaxy of Terror" wywołuje tylko rechot?

Sprawa niestety rozbija się o budżet. Śmiem twierdzić, że wszystkie najlepsze straszące horrory to te mainstreamowe, te z dużym budżetem w których dano radę zatrudnić ludzi, którzy wiedzą jak się robi dobre filmy. Alien, Egzorcysta, Poltergeist, Ring - nie są to filmy, na których sra się ze strachu, ale mają jeden ważny wspólny element: nie prowokują do śmiechu. Ileż to klasycznych horrorów dziś docenia się bardziej za wartość rozrywkową? Kto wspomina Koszmar z Ulicy Wiązów czy Piątek Trzynastego jako naprawdę przerażające doświadczenia? Chyba tylko ci, którzy widzieli je za dzieciaka jako jedne z pierwszych horrorów. Dziś Freddie czy Jason to postaci niemal komediowe ("Freddy vs Jason" było zajebiste xD) a Xenomorf mimo upływu lat nadal budzi respekt gdy pojawia się na ekranie.

Stawiam na to, że główną siłą tych dobrych produkcji jest wspomniane nakłonienie do przemyśleń. Koleś wciągający ludzi do snu jest mimo wszystko dość głupawy, ale koncept istoty z kosmosu, która - wedle obecnej naukowej wiedzy - z pewnym prawdopodobieństwem może istnieć naprawdę, posiada pieprzony kwas zamiast krwi a swoje ofiary gwałci oralnie i zostawia im wybuchową niespodziankę pod żołądkiem - jest po prostu straszny.

Podobnie w Oculus - sam koncept tego, że traumatyczne wydarzenia z dzieciństwa mogą być zniekształcone przez twój mózg i coś co pamiętasz może okazać się w rzeczywistości zdarzeniem o całkowicie innym przebiegu (np. twoją matkę przejechał samochód, ty pamiętasz to jako nieszczęśliwy wypadek a tak na prawdę może miała cię dość i popełniła samobójstwo na twoich oczach) jest dla mnie intrygujący. "Intrygujący" to dla mnie zresztą słowo klucz w przypadku horroru. Nic mnie już nie jest w stanie przestraszyć, za to ma jeszcze szansę zaintrygować. Nie ma dla mnie nic strasznego w Paranormal Activity, ale co gorsza - nie ma tam nawet nic intrygującego. Ot, duch. Co innego "Ring" czy "Szósty zmysł" które intrygą w fabule potrafią mnie zainteresować.

Dlatego dla mnie taka "Piła" z 2004 jest lepszym horrorem od, powiedzmy, pierwszego "Halloween". W "Pile" jest rozkmina, jest zagadka, jest coś ciekawego, co każe widzowi uruchomić mózg i dołączyć do rozwiązywania tajemnicy. W "Halloween" jest koleś z nożem, ot, wszystko.

Dla mnie definicją dobrego horroru jest nie tyle "dobrze straszy" co "nie śmieszy". Jeśli film opiera się zębowi czasu i zmieniającego się społeczeństwa, jeśli po dekadach nadal nie sprawia że widz parka ze śmiechu - to jest to film udany. Może i na którymś n-tym remaku Teksańskiej Piły podskoczyłem więcej razy niż na "Oculusie", ale na TCM śmiałem się od A do Z, tak Oculus mimo że mniej nerwowy, to utkwił mi w pamięci.

Podobnie z "Ring", "Martyrs", "Ludzką Stonogą", "Piłą"... Każdy z nich dostarczył mi pożywki myślowej, a to dla mnie warte sto razy więcej niż najfajniejszy morderca z siekierą ;)

Innymi słowy, ja już nawet nie oczekuję od horroru by był straszny - ważniejsze, by był CIEKAWY. Chciałem głównie wyrazić swój optymizm w tej kwestii - uważam, że nadal pomiędzy zalewem kiczowatych gniotów raz na jakiś czas trafiają się perełki. Ale nie różni się to za bardzo od lat 80tych - na jedną "Muchę" musiało przypaść kilka "Inseminoidów", "Stuffów" czy "Trolli" :)

Inna sprawa, że wśród kiczowatych horrorów te z lat 80/90tych wypadają dużo lepiej od obecnych, z tym się zgodzę powtórnie. Jak już ma być beka, to niech będzie beka. "Martwica Mózgu" i inne takie cudowności nie mają sobie równych do dzisiaj. Nawet te niskobudżetowe horrorki typu "Deadly Spawn" ogląda się super, bo mają od cholery gore a to jest zawsze na propsie. ZAWSZE prędzej włączę jakiś "From Beyond" niż "Paranormal Activity".

Co w TWD straszy oprócz zombiaków? Ludzie. To formuła prosto z "Day of the Dead" - nie wiadomo miejscami czy bardziej przerażający są instynktownie działający truposze czy z premedytacją wredni ludzie. Bohaterowie są wiarygodni, efekty są świetne - serial ma powolne tempo, co niektórym przeszkadza, ale moim zdaniem doskonale oddaje atmosferę świata po zombi-apokalipsie.

ocenił(a) film na 10
rozkminator

>>>Generalnie temat "CO i JAK straszy w horrorach" to materiał na kilka książek albo porządną dyskusję, którą jednak ciężko prowadzi się na forach, ze względu na ilość czasu potrzebną na odniesienie się do wszystkich argumentów drugiej strony :)

Ja czytałem "Oblicza Strachu", bo właśnie z literatury horroru miałem maturę ustną z języka polskiego. Notabene w literaturze podmiotu miałem staruśką powieść "Mnich" - świetna, "Dżumę" i "Nocną Zmianę" Kinga. BTW czytasz horrory?

Co do rozmów i wymiany argumentów, to jja tam nie wiem. Czasem łatwiej ułożyć rozbudowaną wypowiedź w formie pisemnej, niż rozmawiać na żywo i dawać ponosić się emocjom.

>>>Osobiście uważam że horrory straszą w dwóch obszarach: tego, co możesz zobaczyć, oraz tego, co możesz pomyśleć.

Umówmy się - to, co możesz zobaczyć nie przestraszy już nikogo w XXI wieku. Może co najwyżej wywołać obrzydzenie, a to nie to samo. Dlatego, kiedy w Pile III koleś miażdżył sobie kostkę żeby wyjąć nogę z kajdan odwracałem wzrok, ale z obrzydzenia - a nie ze strachu. Nie mogę się pogodzić z myślą że horror=coś obrzydliwego. To bez sensu a na dodatek, przez takie właśnie podejście filmowców z reguły do horrorów podchodzi się z dystansem i bez nadziei na dobre kino, bo spodziewasz się że po prostu zaleją cię posoką i tyle ze straszenia. Obecnie horror = coś obrzydliwego. Tak przynajmniej postrzegają ten gatunek moi znajomi. Co jest kompletną bzdurą.

>>>Dla mnie jest to, tak jak dla ciebie, zabieg sprany do granic możliwości. Wiadomo: "jeśli bohater zapala światło w ciemnym pokoju, to coś nagle będzie stało mu za plecami", "jeśli bohater skrada się z nożem po domu szukając mordercy, to najpierw natknie się na kota/psa/papugę",

No dokładnie. Ale że nikomu od tylu lat nie przyszło do głowy, że "Hej, to jest tak pieruńsko oklepane, a my jesteśmy ambitnymi filmowcami i fanami horrorów, zróby coś inaczej..."

>>>Śmiem twierdzić, że wszystkie najlepsze straszące horrory to te mainstreamowe, te z dużym budżetem w których dano radę zatrudnić ludzi, którzy wiedzą jak się robi dobre filmy.

No i moim zdaniem to się łączy z podejściem, jakie obecnie ma ludzkość do kina horroru. "Horror? A, to tam gdzie leją się flaki i odgryzają sobie głowy? Dobra, dajcie tu kategorię B, jakiegoś Uwe Bolla, niech ktoś tam komuś wydłubie oko łyżką i je zje, publika przyjdzie bo to takie 'kontrowersyjne i brutalne'" a kontentu zero...

>>>koncept istoty z kosmosu, która - wedle obecnej naukowej wiedzy - z pewnym prawdopodobieństwem może istnieć naprawdę, posiada pieprzony kwas zamiast krwi a swoje ofiary gwałci oralnie i zostawia im wybuchową niespodziankę pod żołądkiem - jest po prostu straszny.

Zgadzam się. Ale prawie każdy motyw można zrobić tak, by był straszny. Tylko potrzeba wizji, budżetu (tutaj mała niezgoda, bo nie zawsze wysoki budżet=ludzie, którzy wiedzą co robią) no i szacunku do gatunku. :D

>>>Nie ma dla mnie nic strasznego w Paranormal Activity, ale co gorsza - nie ma tam nawet nic intrygującego.

No widzisz, to już kwestia gustu. Mnie porażało dosłownie, kiedy pokazywano nam sceny z przyspieszonym tempem ze stabilnych kame,r i jedyne co robiłeś w kinie, to koncentrowałeś się na tym, czy coś się na obrazie zmienia; czy wydarza się coś dziwnego. Te napięcie trzymają przez 3/4 filmu, a potem walą na całego; i masz dokładnie to, czego oczekiwałeś, a równocześnie jesteś zaskoczony i kompletnie przerażony, bo wszystko wygląda jakby... jakby naprawdę się działo. Bez CGI, efektów czy charakteryzacji. Po prostu widzisz, jak na zwykłej domowej kamerze coś ściąga kołdrę z bohaterki i wlecze ją po podłodze.

>>>Dla mnie definicją dobrego horroru jest nie tyle "dobrze straszy" co "nie śmieszy"

Też miałem takie podejście, ale od czasu kiedy widziałem Muchę, Aliena czy nawet Piłę (nawet xD) to zmieniłem zdanie. Horror ma mnie przerazić, choć na dzień dzisiejszy nie wiem już w sumie co musieliby wymyśleć, aby kmnie przestraszyć. Ale chcę wierzyć, że to wina braku pomysłowości i zepchnięcie gatunku horroru per-se na bok, a nie moje znieczulenie :D

ocenił(a) film na 10
lokimojboze

Obecnie czytam mało, raczej nadrabiam filmy. Czytałem w cholerę horrorów za dzieciaka, kiedy nie wolno mi było oglądać filmów :P Pożerałem Crichtona, Kinga, Koontza, Barkera, Lovecrafta, Poego - wszystkich horrorowych klasyków plus jakieś mniej znane gnioty typu Masterton. Generalnie horrorem się interesuję gdzieś od 1993 kiedy zobaczyłem po raz pierwszy Park Jurajski i mało się nie posrałem ze strachu :P Teraz 5 książek rocznie to jest dla mnie niezły wynik. Ostatnie co czytałem to "Who Goes There". I "Disaster Artist", to w pewnym sensie też horror xD

"Umówmy się - to, co możesz zobaczyć nie przestraszy już nikogo w XXI wieku. Może co najwyżej wywołać obrzydzenie, a to nie to samo."

"Przestraszyć" w sensie "BUUU! POTWÓR!" to się oczywiście już nie da. Ale "wzbudzić grozę obrazem" można moim zdaniem jak najbardziej. Wyobraź sobie prostą scenę: ojciec po ataku zombie zbiera z chodnika poszarpane resztki dziecka. Jeśli scena będzie dobrze nakręcona, jeśli wcześniej pokaże się umiejętnie więź między tymi osobami, to obraz kogoś zbierającego do torebki strzępy kogoś bliskiego powinien wywrzeć na widzu potężne wrażenie. Nie chodzi o samą obrzydliwość ale o uczucia, jakie idą z nią w parze. Dałoby się to pewnie nakręcić i bez epatowania purpurą, wystarczyłoby skoncentrować kadr na twarzy ojca i śledzić jakie emocje się na niej mieszają. Jeśli scena będzie dobrze nakręcona, to wzbudzi w widzu poczucie sympatii a być może nawet skłoni do wyobrażenia sobie siebie w takiej sytuacji i sprawi że widz przez chwilę sam poczuje grozę takiej sceny.

Ba, nawet torture porn pokroju późniejszych części Piły może - jeśli zostanie odpowiednio ukazany - przekazywać podobne odczucia. W pierwszej Pile zresztą najbardziej przerażający moment to według mnie nie ten, w którym koleś tnie sobie stopę, ale sekundy bezpośrednio przedtem. Chwile, kiedy fabuła się zacieśnia i widz zdaje sobie sprawę, że wszystkie wyjścia jakie stoją przed bohaterem prowadzą do bolesnych, ekstremalnych rezultatów. Skutkuje to napięciem, tym słynnym "siedzeniem na krawędzi fotela".

Możnaby tu zacząć się zastanawiać co w ogóle można zaliczać jako horror. Czy to tylko ogólnie "straszne filmy"? Czy "Milczenie Owiec" jest horrorem?

Co najzabawniejsze, ostatnimi czasy horror definiuję sobie jako "film grozy z elementami nadnaturalnymi". W sensie, zło w filmie musi pochodzić nie z tego świata, by obraz stał się horrorem. Inaczej - to "tylko" thriller. To prowadzi do ciekawych wniosków, bo okazuje się, że spora liczba filmów uznawanych za horrory można śmiało uznać za thrillery - i tam właściwie nie ma "obowiązku" straszyć w klasycznie pojmowany sposób. "Psychoza", "Piątek Trzynastego", "Milczenie Owiec", "Martyrs" - we wszystkich tych filmach mordercami są ludzie, ot, szaleni ludzie. Oprócz tego, że ich motywacje i działania pokazane są w mroczniejszy sposób - nie różnią się wiele od przeciwników Johna MacLane'a: są z krwi i kości, można ich zabić kulą, nożem albo lotem z dachu.

Czy więc sam fakt, że film straszy to argument za nazywaniem go horrorem? Nie powiedziałbym. Po to są właśnie terminy typu "thriller", "dreszczowiec", "film grozy" - "horror" to pojęcie bardzo ogólne.

To zaś wraca mnie do tematu tego, że dziś horrory nie robią już wrażenia. Coś w tym jest. "Dracula" z Lugosim, choć stereotypowo klasyfikowana jako horror (ma nadnaturalny element w postaci wampira, celuje w wywołanie niepokoju, operuje kliszami typu nawiedzony zamek) dziś właściwie zasługuje bardziej na miano romansu z dreszczykiem. Czasy się zmieniają. Może to dlatego w naszych czasach lepiej ze straszeniem radzą sobie thrillery - w erze po 9/11 ludzkość nieprzyjemnie obudziła się ze snu w którym przyjemnie kołysała się w latach 80/90 i nasze strachy stały się bardziej przyziemne. Nasze codzienne życie codziennie muskane jest horrorem wszelkiej maści: a to zamach terrorystyczny, a to ptasia grypa, a to zmiana rządu, a to kryzys migracyjny... Coraz ciężej dać się przestraszyć tak niewinnym i odrealnionym konceptom jak Freddie Krueger wciągający ludzi do snu czy Pinhead wyskakujący z kostki Rubika. Rozwój technologii i otaczająca nas elektronika także mocno osadziła nas w rzeczywistości, pozostawiając mniejsze pole manewru wyobraźni.

Chcę przez to powiedzieć, że jak najbardziej da się dziś zrobić dobry horror (thriller, film grozy, itd) tylko trzeba się spodziewać, że będzie inny niż kiedyś. Sam wspominasz o Paranormal Activity - zwróć uwagę że sam gatunek found footage to trend relatywnie nowy, obecny w kinie od ledwo 20 lat. Jednak ci się podobał - mimo, że koncept jest zupełnie inny niż horrorów z lat 80tych.

Do stylistyki poprzednich dekad z sukcesem można wrócić chyba tylko z przymrużeniem oka. Takie "Stranger Things" świetnie oddaje klimat kina tamtego okresu, ale też podczas seansu ciężko mówić o strachu - operuje tymi samymi zagrywkami co klasyki i mimo wszystko każdy kto czytał Kinga jest w stanie mniej-więcej domyślić się toku wydarzeń. Czy to jednak źle? Wyznacznik słabości?

Nie. Po prostu miłośnika horroru ciężej zadowolić niż Janusza. I na to nic nie poradzisz - większość horroru to chłam. Po części dlatego, że do napisania/nakręcenia/zaprogramowania dobrego horroru potrzeba talentu, a po części dlatego, że twórcy eksploatują nasze pobłażliwe podejście. Jestem w stanie wiele wybaczyć niektórym filmom z tego gatunku - właśnie przez moją ogólną miłość do tego typu fikcji. Film może być głupawy, może być niezdarnie zmontowany - jeśli widzę w nim "serce" to ciężko mi marudzić. Film może być też niestraszny i nadal mi się bardzo podobać. Weźmy klasyczny "The Blob" - kto by się bał wielkiego gluta? Ale dzięki kinematografii i efektom całość nadrabia w moich oczach.

Dużą rolę odgrywa też doświadczenie. Jeśli interesujesz się też filmem "od kuchni" to ciężko czasem dać się porwać iluzji. Ja przez całe Paranormal Activity myślałem tylko o tym, że film jest nakręcony na budżecie śniadania w MacDonaldzie, więc jak z kogoś zsuwała się kołdra to tylko ze znudzeniem patrzyłem czy widać będzie żyłkę w rogu kadru :P

A, jeszcze jedno. Janusze zawsze tak podchodziły do horroru, w sensie: że to gniot do zabicia czasu. To jeden z najbardziej niedocenianych gatunków ale nie jest to podejście ostatnich lat. Po prostu pozostałości poprzednich dekad, typu filmy zombie z lat 80tych, zestarzały się z urokiem znacznie większym niż te z lat 2000-ych - przynajmniej w naszych oczach. Są przecież ludzie którzy uważają klasyki za gnioty, bo bardziej straszy ich horror z CGI. Cóż, co zrobisz..? Dziś horror kojarzy się chyba głównie ze slasherami - nie miałbym nic przeciwko, bo najfajniejsze horrory lat 80tych to też głównie slashery, gdyby nie to, że są zrobione całkowicie bez pomysłu i humoru. Humor zawsze odgrywał dużą rolę w gatunku, dziś unika się go bo reszta filmu jest tak słaba, że nikt nie chce ryzykować dodatkowej zachęty do śmiechu dla widowni :P

rozkminator

Ale się dobrze czytało waszą rozmowę :) od siebie dodam pontypool z 2008 roku. Horror z zombie bez zombie. Film z pomysłem, który nie zalewa nas flakami.

ocenił(a) film na 10
Aryhil

Dzięki, nie znam, aż se rzucę okiem :D

rozkminator

Dokładnie to samo chciałem napisać. Komputery, wpieprzające się z buciorami w każdą dziedzinę życia, mimo że zmieniły efekty specjalne, również rozleniwiły ich twórców, którzy od projektu do wykonania polegają na wyglądzie 'cyfrowym'. Obejrzałem ten film po wielu latach i muszę przyznać, że ta 'kukiełkowa' mucha-gigant do dziś robi wrażenie. Ten film wywołuje mieszankę różnych uczuć a aktorzy świetnie to odegrali.

ocenił(a) film na 8
rozkminator

Muchę najlepiej zabić przez powieszenie :-)))

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones