Mnie jakoś "Mucha" nie przekonuje. Bardzo marne, komiczne efekty specjalne (stadium przed pełną transformacją i pełna transformacja dająca skrzyżowanie homara z E.T), koszmarne drętwe dialogi jak z kina klasy B (podobnie słaba gra aktorska) przewidywalna fabuła.
No tak, dzisiejszy widz przywykł do krystalicznych komputerowych efektów specjalnych i przez ich pryzmat postrzega film. Efekty nie powinny być niczym innym jak tylko dodatkiem. Ale od czasów jakiegoś masmixa stały się rdzeniem wielu filmów. I teraz tego oczekują widzowie.
To jest film z 86 roku, nie było wtedy intel core ani GeForce, była za to charakteryzacja która zajmowała tyle samo albo i dłużej niż samo kręcenie. I powiem szczerze że o wiele bardziej przekonują mnie takie gumowe kostiumy niż dzisiejszy trójwymiarowy kicz.
Zawsze mnie to zastanawiało jak ludzie na filmwebie dywagują na temat słabej gry aktorskiej podczas gdy nikt wcześniej się tego raczej nie czepiał. To trochę tak jak młodociani "znawcy" muzyki doszukują się wszędzie nierówności i dysonansów.
A co do przewidywalnej fabuły - to jest remake filmu z 58 roku. Wtedy to było pionierstwo a nie przewidywalna fabuła
Co zrobic. Wspolczesne kino ze swoimi wodotryskami zepsulo mlodziez. Nie potrafia dostrzec w starych filmach niczego poza marnoscia efektow. Dialogi tez im sie nie podobaja, a jak za duzo mowia to film przegadany. Najlepsze dla nich byloby nieme kino polaczone z efektami specjalnymi ;-)
Może za kilka lat odkryjesz walory tego filmu. Świetny klimat, bardzo ciekawy scenariusz. Według mnie film bardzo dobry.
Wystarczyło Twoje stwierdzenie na temat "komicznych efektów specjalnych", bym w dalszej części podszedł z dużym dystansem do Twoich słów... Chłopie, spójrz w którym roku powstał film, proszę. Następnie obejrzyj inne filmy z tego roku i porównaj efekty - następnie będziesz mógł stwierdzić, czy w danym okresie rzeczywiście efekty te były marnej jakości.
Pozdrawiam