za dzieciaka nie byłam w stanie obejrzeć do końca. Teraz daję radę, ale jest hard core. Nie jestem pod tym względem wrażliwa ani delikatna, widziałam dziesiątki filmów, które uważane są za odrażające - zazwyczaj mnie nie ruszały, ale to co mi robi "Mucha"... ale i tak oglądam i bardzo, bardzo lubię
Nie da się ukryć, te efekty miały być i są obrzydliwe. A dzięki temu, że były robione faktycznie, a nie przy użyciu komputera sprawia, że nie zestarzały się i nadal są obrzydliwe. I właśnie to jest piękne w tym filmie (oprócz prostoty scenariusza i świetnego aktorstwa, które sprawia że te wydarzenia mają ładunek emocjonalny :D)
dokładnie tak! niesamowite wydaje mi się, ile roboty musiało kosztować stworzenie takich efektów... niby wiesz, że to wszystko sztuczne, a jakie realne...
Z takiego kina, gdzie są świetne (i obrzydliwe zarazem) efekty wizualne polecam The Thing Carpentera i w sumie też resztę rzeczy Cronenberga, na przykład Naked Lunch.
Thing uwielbiam od dzieciaka :D, "Nagi..." w ogóle mnie nie rusza - sama nie wiem, dlaczego, bo tam jest dużo tego, ale... skoro o Cronenbergu - "Shivers" Ci się podobało? Ja jestem tym filmem zauroczona - nie dość, że obleśny to jeszcze ma taki dziwny klimat włoskich filmów lat 70 - cudo :) w ogóle zauważyłam, że Cronenberg dawniej uwielbiał pełzające obiekty, w każdym niemal filmie musiał coś pełzającego wcisnąć;) PS. ale fajnie z kimś popisać, co szanuje obrzydliwe dzieła :D
W zasadzie to Naked Lunch mnie też nie rusza, ale podobają mi się efekty same w sobie. Shivers mam wrażenie, że jako pomysł było nieco przekombinowane, ale i tak wizualnie świetnie się to oglądało. I faktycznie, ma klimat włoski. To jest zabawne jak wiele rzeczy potrafi się przeplatać w kinie, które czasami ciężko wyłapać na pierwszy rzut oka.
I tak, Cronenberg lubił pełzające rzeczy, w zasadzie to troszkę mam wrażenie że w tamtych czasach był znak rozpoznawczy kina body horror. A z obrzydliwych rzeczy - miałaś okazję obejrzeć Terrifier? W sumie to nie do końca body horror, ale wszyscy trąbią, że jest obrzydliwy.
Oglądałam 1 i 2, ale dla mnie takie zbyt dosłowne (tiaaa... a pełzające robale są eufemistyczne;)). Ale 3 części nie widziałam... przyznam, że ten bohater;) jest dla mnie nieatrakcyjny (nie mam na myśli fizycznego pociągu :D, tylko wizualne przekonanie:) a coś mi się jeszcze przypomniało -
i nie dokończyłam... wiesz, co jeszcze było dla mnie obleśnie-zachwycająco-odrażające? I sama byłam tym zaskoczona, bo to banał taki i nic właściwie tam się nie działo - Martwica mózgu:D Była dla mnie tak... trudna, że chyba z 3 razy podchodziłam. Kiedy matce odpada policzek podczas obiadu (już nie pamiętam dokładnie)... przerosło mnie to :D
a masz jeszcze jakieś tytuły takie swoje? ostatnio cierpię na braki pomysłów więc jeśli byś coś podpowiedział - będę wdzięczna!
Oj tak, uwielbiam Martwicę Mózgu. Ja w zasadzie do tego filmu podchodziłem z zafascynowaniem. I rozbawieniem, szczerze powiedziawszy. Ten absurd i kompletna przesada po prostu nie pozwalały mi się nim obrzydzić, chociaż fakt, niektóre sceny były całkiem skuteczne w przewracaniu żołądka. Wiele osób, które znam nie dało rady tego obejrzeć.
Na pewno polecam jeszcze Wideodrom Cronenberga. O, i The Blob! Chociaż ten ostatni wielu się nie podoba.