Cóż mam pewne wątpliwości. Z jednej strony jako dzieciak strasznie się bałam scen, w których Shan you występuje (najbardziej tej, gdy on i Hunowie wyłażą spod lawiny), ale patrząc na to z drugiej strony, okiem chłodnego recenzenta, a nie dziewczyny, która uważa "Mulan" za najbardziej ukochaną bajkę z dzieciństwa na świecie, to nie jest jakiś super, hiper, mega, giga czarny charakter. Jest przerażający, ale przy tym jakby nijaki. Hades był śmieszny, Frollo okrutny, Skaza chciwy. Nawet w kategorii "demoniczność" Shan yu odpada w przedbiegach (Zła królowa z "Królewny Śnieżki", Diabolina ze "Śpiącej królewny"). Sama nie wiem dlaczego akurat Shan yu boję się najbardziej. A wy co myślicie o tej postaci? Dlaczego boję się go bardziej od np.:Diaboliny, Rogatego króla i Frolla?
Jego tajemniczość jest jego urokiem - no i niezniszczalność. Ma w sobie coś z "Terminatora" Nie knuje intryg jak Skaza czy Urszula -
on po prostu działa i jest kwintesecją bezwzględnej maszynki do zabijania. Spora cześć fanów "Mulan" zarzuca mu arogancję, ale nie wiem czy to właściwe określenie wobec kogoś, kto dał radę pokonać chiński mur i wziąć z zaskoczenia tylu cesarskich żołnierzy pod dowództwem Generała Li. On jest kwintesencją słów, że najlepszą bronią zawsze było, jest i będzie zaskoczenie. Miał potężną armię, zmysł dowódcy, ale potęga jaką dysponował okazała się niewystarczająca z pomysłowością Mulan, która nawet wachlarz potrafiła wykorzystać umiejętnie jako broń, aby pozbawić Shan Yu miecza. Ponadto jeszcze zwróćmy uwagę na jedną rzecz - muzykę Goldsmith nie odwalił fuszerki. Zawsze jak na ekranie się pojawiają Hunowie to włos się jeży człowiekowi na głowie. https://www.youtube.com/watch?v=JlcheT4Q8M4