Kto pamięta Jeta Li z Zabójczej Broni, ten wie że jako villain potrafi być świetny.
Cóż z tego jednak, skoro w filmie jest go mało. Jet stara się nadrabiać ekspresją twarzy ale - nie wychodzi mu.
Nie mówiąc już o tym że konstrukcja postaci chińskiej mumii jest tragiczna.
Imhotep był postacią złożoną, w wielu aspektach wręcz tragiczną, można było nawet mu kibicować.
Wywoływał emocje u widzów ale i u innych postaci filmu. Był mądry i potężny, czasem nawet zabawny.
Han prosty jest jak konstrukcja cepa, wywołuje też podobne emocje jak to pożyteczne narzędzie.
Głupi jest jak but a potęga sprowadza się do zmieniania w dwa stworki, robienia ślizgawki, ciśnięcia fireballem i trochę telekinezy. Lawiny już zatrzymać nie potrafi. Nawet sobie z kilkoma osobami z bronią nie jest w stanie poradzić. A wgrzmocić można mu gołymi rękoma.
Na dodatek jego smok jest wolnolatający.
Zapomniałem o potężnej terakotowej armii której żołnierze rozsypują się od byle czego...
Katastrofa.