Niestety, przy okazji takich filmów zaraz się znajdzie cały tabun domorosłych psychologów, którzy wymyślą kompleks Edypa, schizofrenię i co tam jeszcze. Błagam, przestańcie się wypowiadać, jeśli nie macie o czymś pojęcia. Film według mnie świetny, ukazuje bardzo skomplikowaną relację matki niezdolnej do pokochania swego syna oraz dziecka zdającego sobie z tego sprawę. Kobietę napędza potworne poczucie winy (stąd np wizyty w więzieniu), syn udaje, że nie potrzebuje uczucia, którego tak naprawdę nigdy nie miał. I jeszcze jedno - on matki nie oszczędził z miłości, to była ostateczna zemsta - zabrał jej już wszystko...
zgadzam się w zasadzie ze wszystkim, zastanawia mnie tylko czy aby na pewno było to poczucie winy. Wydaje mi się, że chciała poznać odpowiedź czemu to zrobił, poza tym stał się jej jedynym "towarzystwem" po zbrodni. Poza tym nawet jeśli nie był chcianym dzieckiem, Eva poszukiwała porozumienia z nim, chociażby po to, żeby udało się wpasować w szablon życia rodzinnego, niestety chłopak był przeraźliwie inteligentny i mając świadomość jej stosunku do niego, mam wrażenie, że tak naprawdę usiłował ją zmusić do okazania prawdziwych emocji (np. moment, w którym go rzuciła i po tym miał bliznę-sam stwierdził, że to była jedyna szczera rzecz jaką zrobiła albo coś w tym stylu). Brak miłości spowodował, że był nieszczęśliwy i agresywny, natomiast obłuda matki skłaniała go do znęcania się nad nią (irytacja i zdenerwowanie przez jej zachowanie), osobiście tak to widzę.
Film zyskuje wraz z oglądaniem, bo początek i niektóre przerywniki były trochę dziwne, abstrakcyjne (te pomidory i ciągle czerwony kolor), nie podobały mi się. Ale później jak "akcja" się rozwijała było ciekawiej.
Matka Eva ewidentnie nie była gotowa na dziecko - wyszła ze szkoły rodzenia, dzieci na korytarzu ją przerażały; później była sfrustrowana, że nie radzi sobie z wychowaniem małego Kevina (ryczące dziecko zagłuszała robotami drogowymi hehe). Nie potrafiła sobie z nim poradzić, choć bardzo chciała to nie wychodziło.
Kevin jej tylko utrudniał - był jak to mówią "trudnym dzieckiem". Później coraz bardziej zachłannym na ból, cierpienie innych osób. Dopuszczał się więc coraz to mocniejszych doznań.
Nie jestem ekspertem, ale fajnie się w niego pobawić :) Myślę, że jego napędzało to co piszecie - brak miłości oraz co moim zdaniem ważniejsze - zło, które w nim siedziało od urodzenia. Od małego dziecka robił wszystko na przekór ZE ŚWIADOMOŚCIĄ - był inteligentny i wykorzystywał to do manipulacji (szantaż blizną, budzenie strachu u matki). Jego paliwem było zatem cierpienie zadawane innym - a przede wszystkim matce.
I co, może być? ;P Zastanawiam się nad ocenę 7 lub 8, no ale to już sprawa bardziej indywidualna :)
No to dlaczego dajesz 7/8 jesli de facto film potwierdza, ze to dziecko bylo zle, a nie matka, czyli to czego sie mozna spodziewac, ze czlowiek musi miec w sobiw ten pierwiastek zla aby stac sie psychopata. Zatem nic odkrywczego-przerost formy nad trescia
Sam film... Cóż, miałam po nim mieszane uczucia. Mam wrażenie że jest niedopracowany, zrobiony zbyt chaotycznie i brakowało mi w nim wielu elementów, ale prawdopodobnie to celowy zabieg. Postanowiłam potem przeczytać ksiażkę, i prawde mówiąc - już pierwsze 20 stron wytłumaczyło mi dużo więcej niż cały film. Tam jest wszystko pięknie opisane, więc radzę każdemu kto chciałby doszukiwać się na siłę podtekstów w tym filmie - po prostu ją przeczytać. A książka sama w sobie jest napisana mistrzowsko, swoją drogą. Duża ilość szczegółów, sytuacji które z wiadomych względów nie były przedstawione w filmie, i dokładne opisy pozwalają pozyskać pełny obraz oraz zrozumieć dużo więcej niż ciapanina obrazów, jaką niestety jest film.