Jak szłam na salę, to mówili, żebym zwróciła bilety, bo nie warto oglądać.. Przestraszyłam się trochę i spodziewałam BARDZO głębokiego filmu, z nieodgadnionym przekazem, niezrozumiałymi dialogami i infantylnym bohaterem,a tu proszę...
Głównym bohaterem wcale nie był chłopak, ale jego matka (Świetnie wybrana aktorka!). Nikt nie wierzył, że jej syn naprawdę jest zły, tylko ona to przeczuwała, a i tak to jej się obrywa za niego.
(Podobało mi się ukazanie tego mechanizmu społecznego.)
Polecam! A film wcale nudny nie był.