Niby coś, a jednak nic. I to nawet nie jedno, wielkie nic, bo niczym się nie wyróżnia na tle
innych 'twórczych' filmów. Ten film jest po prostu nudny. Przeciętniak. Niezła historia ciągnie
się i dłuży niemiłosiernie. Połowa scen jest całkowicie zbędna. Przez pierwsze 25minut
rozglądałem się po pokoju i sprawdzałem facebooka, bo nie mogłem zdzierżyć żalu tej
kobiety. Można by pomyśleć, że film jest nieprzewidywalny, ale tak na prawdę już po kilka
minutach domyślamy się podstaw. Klimat pseudopsychologiczny. Reżyser próbował
osiągnąć efekt jak von Trier, czy co. Sam nie wiem. Nie wiem też do czego zakwalifikować
ten film. Nieważne. Jeśli jest to dramat - jest wiele lepszych dramatów. Jeśli jest to film
psychologiczny - jest cała masa lepszych. Ten film nic nie przekazuje, oprócz tego, że każdy
jest mądry po szkodzie, a matka Ci wszystko wybaczy. Spodziewałem się czegoś dużo
lepszego. Tyle.
Nie mam zamiaru się rozpisywać - po prostu go nie zrozumiałeś i tyle. Nie dziwie się jak można zrozumieć film, którego się nie oglądało. film - facebook, po takim czymś rzeczywiście można wystawić opinię.
Zauważ, że przez pierwsze 25 minut nie działo się wiele. Wiem, że były sceny z Ekwadoru, ktoś pomazał jej dom, ponieważ osądzali ją o śmierć dzieci w szkole, wróciła do pracy... Zastanawiam się, kiedy ludzie przestaną mówić, że jeśli komuś się jakiś film nie podoba, to go nie zrozumiał. Po prostu nie przypadł mi do gustu. Zaraz posypią się komentarze, że mam beznadziejny gust. Trudno, moja sprawa. haters gonna hate :)
Znalazłem że w innym temacie napisałaś, że to nie jest film dla każdego. Wymień mi jeden film, który spodoba się każdemu. Widzę, że jesteś fanem tego filmu, ale to nie znaczy, że każdy go polubi. Ile ludzi tyle gustów i tyle ocen.
Nie chodziło mi o to że, gdy się komuś film nie podoba to go nie zrozumiał. Po prostu to wywnioskowałam z Twojej wypowiedzi.
Pierwsze 25 minut były takim jakby wprowadzeniem do filmu i działo się i to dużo - tylko trzeba się skupić aby to zauważyć. Przyznam pierwsze kilka minut - też myślałam "jaka nuda" ale potem się wczułam - wystarczy się skupić.
Chłopak porządnie pasem nie dostał! Ależ mnie ten film zdenerwował. Jak można nie dać sobie rady z takim bachorem?!
Nie musiał od razu pasem dostawać, wystarczyło trochę konsekwencji. Poza tym - małe dziecko mówi do ojca w obecności matki "idź sobie, chcę... (cośtam zrobić)", a 1) matka nie reaguje (gdzie jakakolwiek reakcja w stylu "jak ty się do ojca odzywasz"?), 2) ojciec to samo. No po prostu ręce mi opadły.
Po pierwsze to reżyserka, a nie reżyser.
Po drugie jeżeli jest "cała masa lepszych" filmów psychologicznych/ dramatów, proszę o przykłady.
Po trzecie ten film, twórczość Larsa von Triera jest specyficzna, oryginalna i wymaga od widza myślenia, JAKIEGOKOLWIEK. W przeciwieństwie do amerykańskich komedi romantycznych, czyli tępych sieczek dla tłuszczy i hołoty, których Ty najwyraźniej jesteś wielkim fanem. Nie dziwota więc, że tego rodzaju kino nie przypadło Ci do gustu........ Widocznie nie dla psa, kiełbasa;)
Mimo, że w filmie domyślamy się pewnych kwestii, to i tak trzyma on w napięciu, nurtuje, wciąga, oprócz fabuły, fenomenalna i magnetyczna Tilda Swinton, ja mogłabym patrzeć i słuchac jej godzinami..
Film dobry, zmusza do myślenia i zastanowienia się, ale wg mnie rewelacyjny nie jest. Miałam okazję widzieć lepsze.
Ktoś gdzieś napisał, że jest zaskakujący i nieprzewidywalny..hmm widać za dużo widziałam i przeczytałam, bo już w połowie filmu, jak nie wcześniej spodziewałam się jakie będzie zakończenie. Przyznaje rację Karolowi w kwestii początku filmu, niby wprowadzenie i powinno być ważne, ale takie nudne, że zastanawiałam się nad wyłączeniem filmu,nie zrobiłam tego, bo po zwiastunach film zapowiadał się naprawdę bardzo dobrze, spodziewałam się takiego naprawdę ,,porządnego" filmu, niestety po raz kolejny przeliczyłam się.
Trzeba jednak przyznać, że film scenariusz ma bardzo dobry, niestety, wykonanie wyszło nieco gorzej. Nie chodzi o grę aktorów-ci są rewelacyjni, chodzi o ogół całego filmu, nie potrafię dokładnie określić, co, ale coś z tym filmem jest nie tak..
Duży plus, za poruszenie ważnego problemu.
Jakiś użytkownik napisał, że Kevin urodził się zły i, że to on jest głównym winowajcą, ze Eva wzięła na siebie odpowiedzialność niesłusznie, niczym męczennica, a ja mam odmienne zdanie. Nikt nie rodzi się zły, winna zachowanie syna i tego na kogo wyrósł i jak postąpił jest tylko i wyłącznie, jego mata-Eva. Powinna go była kochać i okazywać mu to, a nie traktować, jak szkodnika gdy był niemowlęciem, a ze dzieciak inteligentny to to wyczuł, i zaczął się zachowywać jak mieliśmy okazje zobaczyć, gdy zaś podrósł i zaczął sprawiać ewidentne problemy, jego matka zamiast coś tym zrobić milczała, i tkwiła w tym, i dalej traktując go jak tego gorszego, owszem były sytuacje gdy próbowała coś z tym zrobić, ale było to tak nieudolne, że nieskuteczne. Zauważmy zmianę Kevina w więzieniu, jedyna sytuacja kiedy to Eva przychodząc cierpliwie do niego, spędzając z nim godziny nawet w milczeniu okazywała w ten sposób swoją miłość, oto po dwóch latach doświadczania miłości Kevin żałuje swego czynu. Film to przestroga dla nas wszystkich, żyjących w świecie, w którym liczy się pieniądz i kariera, gdzie zamiast myśleć o dziecku i zajmować się nim, wolimy prace. Niby taki mały szkrab, a jednak to maluchy najbardziej odczują niechęć wobec nich, potem możemy winić tylko siebie za takie a nie inne zachowanie naszych dzieci.
Ps. śmieszą, a zarazem irytują mnie wypowiedzi, w których to dana osobą, pisze, że jeśli Ci się nie podoba film, który mnie się podoba to znaczy żeś gorszy, niekiedy głupszy, a przede wszystkim masz beznadziejny gust, bo przecież ja mam lepszy..:/
Mam prawie takie samo zdanie jak ty, tyle że matka nie ma obowiązku kochać swojego dziecka, nie chciała ciąży, a momenty w których próbowała budować jakieś relacje - były prawie całym filmem, tyle że nie robiła tego z miłości tylko z przyzwyczajenia.
To prawda, przyznaję Ci rację, nikt nie ma obowiązku kochania drugiej osoby, dlatego czasem chyba lepiej oddać dziecko do adopcji, by przyjęli Go ludzie, którzy Je pokochają, nie ma nic gorszego dla malucha niż brak miłości ze strony rodziców.
Nawet z przyzwyczajenia, ale jednak dało jakiś efekt.
Masz rację. Eva też mogłaby tak postąpić, ale nie zrobiła tak ze względu na męża którego kochała, a on bardzo pragną mieć dziecko. A że był idiotą (nie oszukujmy się) nie zauważył nic dziwnego w zachowani u Evy i Kevina.
No i dodajmy do tego presję społeczeństwa, mimo XXI wieku, i Ameryki(chociaż wbrew pozorom jest ona nadal w niektórych kwestiach bardzo purytańska), która ciążyła na Evie, że musi być dobrą matką, wychować dziecko, nawet jeśli miałaby to zrobić przy pomocy niani, to oddanie dziecka do adopcji, bo "nie nadaję się na matkę", mogłoby się spotkać z ostracyzmem i napiętnowaniem. Eva i jej mąż nie byli jakimiś dzieciorobami z klasy robotniczej z przyczepy campingowej, a rodzicami z tzw. klasy średniej.
No właśnie najbardziej winne w tym wszystkim jest jakby nie patrzyć społeczeństwo. Ten przymus posiadania rodziny, bycia idealnym rodzicem i perfekcyjnym pracownikiem mnóstwo zarabiającym, a nie wszyscy są na tyle silni, by się temu sprzeciwić.
Definicja_Smierci o tak zaślepienie ojca, rozumiem praca, ale żeby aż tak niczego nie dostrzegać, zwłaszcza wtedy gdy mała wylądowała w szpitalu, ja bym się bardzo, a nawet ogromnie przeraziła gdyby (w jego przypadku) moja żona, a więc matka mego syna podejrzewała, własne dziecko o popełnienie takiego czynu, to już powinno Go ,,ruszyć" i to porządnie
zauawaz ze kevin przy ojcu zachwowal sie inaczej niz przy matce!!! dlatego o slaba wiez miedzy nimi obwiniala byla eva!- (i to chyba troche przez jej matczyna oschlosc i niechec do syna, ktory urodzil sie w nieodpowiednim momencie...)
Zachowywał się przy ojcu inaczej bo nim manipulował, nie chciał jego miłości, tylko miłości matki
bardzo ładnie powiedziane, ale jak by na to nie patrzeć, przy całej swojej inteligencji, sprawy matce nie ułatwiał.
jak kazde dziecko byl naiwny i myslal ze wzbudzi tym zazdrosc w matce tym czasem efekt byl odwrotny...
Naiwny ? Taak powiedzmy, ja raczej nazwałabym to skłonnościami socjopatycznymi i trochę innym tokiem myślenia niż inni ale nie każdy nazywa to jak chce.
Dokładnie. Mam wrażenie, że za dużo osób na tym forum przyjmuje opcję, że to wyłącznie brak miłości matki popchnął go do wszystkiego. Oczywiście Matka i jej nieprzystosowanie do tej roli miało kluczowy wpływ na to co "wyrosło" z Kevina, ale ważny jest też jego wysoki poziom inteligencji, zachowania agresywne, aspołeczne i oczywiście manipulowanie ojcem i siostrą, brak poczucia winy po jej okaleczeniu...
Wszystko to od najmłodszych lat daje mocne podstawy, żeby podejrzewać Kevina o antyspołeczne zaburzenia osobowości. Czy był typowym socjopatą- nie wiadomo. To właśnie wydaję się być w tym filmie rewelacyjne- że widz sam musi wybrać i ocenić bohaterów. Od postrzegania, empatii i światopoglądu widza zależy czy Kevin stanie się psychopatą a Tilda wciśniętą w ramy społeczeństwa bezbronną i Bogu ducha winną Matką czy może to właśnie Evę osądzimy jako głównego winnego za to co stało się z synem.
Ile osób tyle opinii ale jest to jak najbardziej celowy zabieg i moim zdaniem duży plus za takie poprowadzenie fabuły. Pozostawia ono wiele kwestii, które rozstrzygnąć już musi każdy z nas dla siebie :)
Pozdrawiam
A ja uważam, ze nie ma w tym nic a nic winy Evy. Czemu? Przecież nawet jeśli matka go nie kochała - co było bzdurą, nieustannie walczyła o to by on ją pokochał, to kochał go ojciec, Czemu go pomijacie, ojciec kochał syna do szaleństwa. Okazywał mu to, rozpieszczał.
Wasze wnioski prowadzą do jakiś dawnych wizji - że dziecko można ukształtować według własnego uznania. Aprzecież to bzdura, każdy z nas rodzi z pewnym charakterem, w tym z genetyczną historią. Czemu nikt tutaj nie pisze o tym, że to nie wina rodziców, że to może chodzi o samego Kevina, może był socjopatą?
Dzieci nie są niewinne, dzieci bywają okrutne, złośliwe i wredne - poczytajcie o dziecięcych mordercach.
za wikipedia:
Socjopatia (inaczej osobowość antyspołeczna) - zaburzenie osobowości, przejawiające się nierespektowaniem podstawowych norm etycznych oraz wzorców zachowań w społeczeństwie, uwidaczniające się w wyraźnym braku przystosowania do życia w społeczeństwie[1].
Socjopaci mimo normalnego (lub nawet większego) poziomu inteligencji nie potrafią podporządkować się zasadom współżycia społecznego. Wczesne przejawy tego zaburzenia obejmują m.in. kłamanie, kradzieże, bójki i inne konflikty z normami prawnymi[1].
W potocznym rozumieniu socjopata to osoba, która nie liczy się z cudzymi opiniami i łatwo popada w konflikty z innymi [2].
Cechy charakterystyczne[edytuj]
brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych
brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka
kontakty międzyludzkie są u socjopatów znikome, nastawione na eksploatację drugiej osoby (około 80% przypadków[potrzebne źródło])
manipulowanie jednostką, wykorzystywanie do własnych celów
nieprzywiązywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość; socjopata nie odbiera sygnałów z otoczenia, nie reaguje na przykłady innych, na to co jest normą, a co nie[3]
ps zgadzam się z wami co do presji bycia doskonała matką, do bycia w ogól przez kobiety matkami, nie uważam, ze Eva nie kochała kevina - wręcz przeciwnie, ona walczyła! Gdyby do syna się po protu przyzwyczaiła, to by tak nie cierpiała, że ją odrzuca - przypomnijcie sobie jej uśmiech - gdy przez moment wydawało się jej, ze Kevin ją akceptuje - podczas czytania Robin Hooda. Czemu nie podejdziecie w ten sposób, że kochała go tak jak ona ptorafiła. Była podróżniczką ciązył jej stereotyp matki siedzącej w domu. Jak ojciec codziennie wychodzi do pracy i dzieckiem się nie zajmuje to dziecka nie kocha?
podobno ludzie sa zli z natury, ale nikt nie rodzi sie morderca. eva- jak zauwazyl sam kevin nauczyla sie go tolerowac ale nie oznacza to ze go polubila...- temu spostrzeniu sama nie zaprzeczyla, dzieci wyczuwaja niechec, a on jako chlopiec dorasla u boku matki, ktorej pokrzyzowal plany kariery rodzac sie za wczesnie...
A ja z kolei uważam,że jest w tym tylko i wyłącznie wina rodziców.Jest w tej całej historii wina Evy,że nie okazywała Kevinowi miłości,czystej,niewymuszonej miłości.Ona chciała po prostu wychować Kevina z miłości do męża.Od samego początku dawała się manipulować.Nie widziałem ani razu,żeby Kevin został ukarany.Zawsze cokolwiek powiedział,zrobił,to było przyjmowane z pokorą przez rodziców,zwłaszcza przez matkę.To jest to bezstresowe wychowanie,które mamy obecnie.No chociaż też tu ciężko mówić o winie,bo jednak żeby zrobić sobie np. głupi kurs na wózek widłowy trzeba mieć uprawnienia,a żeby zostać rodzicem nie trzeba mieć nic.Opinia społeczna jednak,jak było widać,wydała swój wyrok.Bardzo dobry film.No i na dodatek rewelacyjna Tilda :)
ja nie mam zamiaru pisać, że nie zrozumiałeś. Niemniej to co dla Ciebie jest nudą dla mnie jest kwinteesencja tego co jest dobre w tym filmie. Bo nie chodziło tutaj o fabułę, domyślasz się wszystkiego od razu. Ja wiele rzeczy odczuwałam - widać do Ciebie to nie trafiło. Te długie sceny, momenty ciszy - narastała we mnie strach i frustracja. Klimat filmu sprawiał, ze czułam to c bohaterka i dlatego jest o dla mnie świetny film. Wydaje mi się również, że mogłeś goinaczej odbierać w domu, gdy zostajesz z główną bohaterką w sali kinowej odbeirasz to inaczej.
Ta pustka i monotonia życia - wyrażana była przez właśnie wydłużone sceny. Uważam również, ze ten film w cale nie sprowadza się do tak błahych wniosków jak sugerujesz.