Zazdroszczę tym, którzy nie rozumieją filmu.
Tylko montaż okropny – jakby reżyserka nie potrafiła opowiedzieć tej historii, przedstawić problemu - jasno, prosto, od początku do końca. Jakby uznała, że historia sama w sobie się nie obroni, że trzeba ją uatrakcyjnić, skomplikować, „uambitnić” :)
Ale Lynne Ramsay dobrze wiedziała co robi, nie brałaby się za film skoro nie umiałaby go zrealizować. Pomysl zanim napiszesz. Książka była napisana w formie listów Evy ze wspomnieniami, Lynne najpierw chciała przedstawić to w ten sam sposób, ale autorka - Lionel Shriver wolała taką wersję. Lynne Ramsay przynajmniej inaczej to nakręciła niż większość prostych amerykańskich kotletów... Mnie się bardzo podobało.