Steven Philips (Albert Brooks) wpada w rozpacz. Wytwórnie filmowe, z którymi do tej pory współpracował, odrzucają napisane przez niego scenariusze. Gdy o pomoc zwraca się do kolegi po fachu, ten radzi mu by wynajął muzę. Staje się nią Sarah Little (Sharon Stone), która postanawia zainspirować scenarzystę. Kobieta musi jednak mieć
Nie wiedzieć czemu film bawi mnie do łez i za każdym razem, gdy go obejrzę jestem w wyśmienitym nastroju przez kolejne dni. Sposób w jaki Sharon przewraca oczami, chodzi, wachluje się, uśmiecha, mówi utwierdza mnie w przekonaniu, że Muzą po prostu czasami przyjemnie jest pobyć:-)
Aktorsko może i nie taki zły ale marne to pocieszenie bo sam film w zasadzie o niczym, ani to ciekawe ani wciągające jak dla mnie zdecydowanie szkoda czasu no chyba że ktoś lubi taki filmy o niczym, jako komedia też słabiutko, jednym słowem słaby scenariusz = słaby film.
z życia high life wytwórni filmowych. Właściwie głupie, ale na odmóżdżający seans ze znajomymi dla relaksu może być.