Kicz, tandeta i głupota. Czyli klasyczne kino rozrywkowe dla nastolatków z lat 80 tych. I pomimo, iż jest naprawdę „czizi”, to ogląda się to naprawdę sympatycznie. Zważywszy na moje slasherowo-obozowe doświadczenie od samego początku czułem się, jabym oglądał jakiś slasher, tylko zabójca się nie pojawiał. Ale mimo to nie nudziłem się wcale. Przerysowany bohaterowie, głupawy humor, kilka znanych twarzy (James Wilder i Kim Myers). Do tego mega tandetna muzyka zalatująca jakąś uposledzoną wersją Yello dla dzieci, ale też i jeden dobry popmetalowy hicior - "Live is like chainsaw". Bo alternatywny tytuł brzmi Heavy Metal Summer i dwóch bohaterów to "metalowi" muzycy. Dobra rzecz na kaca.