Brian de Palma stworzył antywojenny majstersztyk dla pokolenia 2000. Amerykańska machina wojskowa jest bezlitosna. (Niech się rodacy przygotują na przyjęcie jankesów do bazy antyrakietowej.) Historia jest mocna, sprawnie opowiedziana. Od strony technicznej nie można niczego zarzucić. Tak oglądamy wojnę: noktowizory, kamerki, internet.
Aktorstwo ? Mogło by być lepsze, ale nie zapominajmy, że występ w tym filmie był samobójstwem dla występujących tam osób. Nikt ich nie zatrudni. Tak zakłamany jest przemysł filmowy.
Film obowiązkowy dla każdego myślącego człowieka. Chyba żaden dystrybutor nie będzie zadzierał z przemysłem filmowym USA i nie weźmie tego filmu do dystrybucji. Zostaje internet.