Nie ukrywam, że film dał mi do myślenia. Reżyser bardzo ciekawie połączył historie całkowicie nieznanych sobie osób, które do końca nie zdały sobie sprawy z bardzo bliskiego powiązania..
Tak jakby balansowały na owej "krawędzi nieba" i wystarczyłby jeden jedyny krok aby się w nim znaleźć. Lecz tego kroku nigdy nie dane jest im zrobić. Człowieka ogarnia frustracja kiedy patrzy oczami widza.
Jakie refleksje Wam się nasuwają po obejrzeniu tego filmu?
Szczerze powiedziawszy, trudno mi ten film rozszyfrować.