W filmie Cage kilkakrotnie próbuje przekonać dowódców o swoich zdolnościach i jak dla mnie jest na tyle przekonywujący, ze któryś z nich powinien wziąć pod uwagę jego wersję. No bo jak ktoś zna szczegóły z Twojego życia których nie powinien znać, wyprzedza słowa które masz użyć w rozmowie z nim, to zbiłoby z tropu największego niedowiarka. Należy wziąć pod uwagę jeszcze to, że Cage nie był pierwszym który mówił o możliwościach mimikonów co do cofania się w czasie, to tłumaczyłoby też ich skuteczność. Dlaczego więc, nikt nie daje im mu wiary?
Nie mieli takiej wiedzy jaką ma widz. Mieli na głowie większy problem związany z konfliktem z obcymi, a nie gadanie jakiegoś "świra".
Fakt, dowódcy nie mieli takiej wiedzy jaką ma widz. Ten oddział żołnierzy też takiej nie posiadała, ale w odróżnieniu od dowódców dał się przekonać do wersji Cage'a. Tak jak napisałem wyżej, nie mieli do czynienia z tylko jednym "świrem", ale z kilkoma. Jak dobrze kojarzę z filmu, to ten generał praktycznie nic nie tracił jakby poszedł na ustępstwo głównemu bohaterowi, a mógł wiele zyskać, mimo to nie dał się przekonać.