Już miałem nadzieję, że w końcu dzielny Amerykanin i jego dzielna partnerka nie ocalą świata.... Ale ocalili. Mówię sobie - dobrze, w takim razie nie ma całkowite happy endu, bo oboje zginęli. I co? Nagły reset, powrót do stopnia majora, laseczka w której się zakochal żyje, obcy pokonani... no litości... Dlaczego ten reset był inny od poprzedniego? I dlaczego nie zresetował wszystkiego, tak jak wcześniej? Tylko zresetował życie dwojga bohaterów, ale obcych już nie. Masakra.