Szybka akcja, fajny pomysł, wysokobudżetowe efekty. Ale grzech ogromny, dokładnie jak w
przypadku Incepcji (również miałem takie wrażenie na Iluzji, choć z nieco innego powodu) -
okoliczności fabuły polegające na tym, że główni bohaterowie nie mogą zginąć (bo cofają czas albo
umierają tylko we śnie, w Iluzji po prostu wszystko im za łatwo wychodził) powodują, że nie jestem w
stanie przejąć się ich losem. Co by się nie stało, nic im nie będzie. Przez to film robi się nudny.
Szkoda. 6/10.
...które z kolei wydały mi się trochę przegięte jeśli chodzi o brak obrażeń u Cage'a. A co do napięcia to też go nie odczuwałem.
No ale czy to nie dlatego, że stale trenował i uczył się walki, ale też powtarzał sekwencje po tym jak się budził (jako że całe otoczenie za każdym razem zachowywało się tak samo)? Omawiali tam z Ritą działanie "wyjdziesz z okopu, poczekaj, potem biegniesz, strzał na lewo" itp. Myślę, że dlatego z leszcza totalnego stał się kozakiem (i stąd też zdziwienie wielkie oddziału jego, w jednej ze scen). Przynajmniej ja to tak zrozumiałam.
Ha ha ha, aleś mi pojechał. Ostatni raz uśmiałem się tak przy obieraniu ziemniaków. A teraz już idź spać, bo skonstruowanie tak długiej wypowiedzi musiało cię psychicznie wyczerpać.