Widzę wiele osób uznaje końcówkę za bezsensowną. A ja się z tym nie zgadzam. Ja
zrozumiałem tę końcówkę w następujący sposób:
Zabicie omegi w jednej rzeczywistości (linii czasu) oznacza zniszczenie jej we wszystkich
rzeczywistościach (liniach czasu) - innymi słowy jest ponadwymiarowa z czysto fizycznego punktu
widzenia - istnieje tylko jedna we wszystkich rzeczywistościach.
Cage jednak przed śmiercią przyjął "krew" zabitej omegi, a zatem przywrócona została mu
możliwość "resetu". Sęk w tym, że obudził się w następnej linii czasu (tak jak za każdym razem) z
tą różnicą, że omega została już zniszczona.
Dlatego też media i ludzkość ogółem tłumaczy eksplozję w Paryżu jako "nieznane wyładowanie
energetyczne", a Rita go nie poznaje.
Ktoś zapyta - dlaczego cofnął się wcześniej niż zwykle. No cóż - jedynym "logicznym"
wytłumaczeniem wydaje mi się to, że Cage w ostatnim starciu miał styczność z krwią omegi, a
nie alphy.
Co wy na to?
BTW: Tak jak nie mogę znieść Toma Cruise'a, tak ten film potwierdził dobitnie, że Emily Blunt to absolutny #1 na liście TOP 10 must have;) Jak zwykle fantastyczna...
W 99% zgadzam się z tobą, tylko nie pasuje mi tu kilka rzeczy. 1. To jest ofc moja teoria. Cage po zabiciu omegi stał się omegą i chciał wrócić do czasu przed wysłaniem go do woja bo wiedział, że będzie miał większą szansę spotkać Rite bez tych wszystkich że tak to nazwę wygibasów, bo i tak jasli coś nie udało by mu się to juz nie mogl by się cofnąć w czasie. 2. Zobacz sobie wywiad pod tytułem "Edge of Tomorrow Featurette - Exclusive Look (2014) - Emily Blunt, Tom Cruise Movie HD" na YT czas trwania 13:33 w którym fajnie jest opowiedziane wszystko o filmie itp. 3. Tom jest troszeczkę denerwujący tylko pod 1 względem, jest straszną ciamajdą na początku filmu, ale potem staje się weteranem i to już jest fajne. 3. Emily Blunt jest śliczna (niech chowa się Angelina Jolie, Mila Kunis, i inne gwiazdy, nie mówię że one nie są ładnę, ale ona ma to coś w sobie (ja to nazwę jaja) że wyróżnia się z tłumu tych "laleczek" ma )i jak gdzieś przeczytałem staje się powoli królową Sci-Fi i z tym zgadzam się. Polecam Loopera, mimo to iż film dziwny to i tak warto zobaczyć go ze względu na nią. Też opłaca się oglądnąć Władcy Umysłów, Matt nie pasuje w ogóle do tej roli ale ona w sam raz się tam wpasowała.
Haha faktycznie - też tylko czekałem aż ją przywita per "Rose";) A Tom'a Cruise'a nie lubię z bardzo prostego powodu - z racji jego przekonań. No niestety nie potrafię odciąć tego kim jest faktycznie od tego kogo gra na ekranie. Nie dotyczy to jednak tylko jego - jeśli dowiaduję się, że dany aktor/ka w prywatnym życiu prezentuje poglądy bądź styl życia, którego absolutnie nie akceptuję - automatycznie trafia on na moja listę "omijać z daleka", choćby i miał z 10 Oscarów na koncie. Nie oczekuję zrozumienia. Tak już mam i już.
A z Emily Blunt widziałem już mnóstwo filmów i właśnie od "Looper'a" siedzi mi w głowie;) Fajnie to napisałeś - jest jednocześnie megakobieca, seksowna, ale jednocześnie "z jajami". I ten akcent...
Teoria z tym, że Cage stał się omegą bardzo ciekawa. I całkiem prawdopodobna;)
No akcent boski :D czekam na wersje dvd by oglądać ten film co najmniej 2 razy do roku xD
Edit. Tak miałem podobnie z Markiem Niedźwieckim ale mi przeszło i nadal go uwielbiam :D
Taaak, ja też nie przepadam za tym jak gra Tom Cruise, ale w tym filmie mi to bardzo nie przeszkadzało. Natomiast Emily Blunt w swojej roli była strzałem w 10 :) Pierwszy raz widzę ją w jakimkolwiek filmie i zrobiła na mnie dobre wrażenie.
Jeżeli chodzi o cofanie się w czasie, podróżowanie w wymiarach to jestem ogromnym sceptykiem tematu, uważam po prostu że czas to jedynie jednostka którą mierzymy zegarkami :) Nie jestem jednak fizykiem. Na przekór tego bardzo lubię filmy które dobrze wykorzystują fantazje w tej kwestii ("Efekt Motyla", "Dzień Świstaka" itd.). Zawsze jestem oczarowany takimi filmami. Poza tym uwielbiam sci-fi. Bardzo lubię militaria. W "Edge Of Tommorow" wszystkiego mam pod dostatkiem. Dzisiaj obejrzałem ten film i z miejsca wbił się w szereg moich ulubionych, jakie widziałem w życiu.
Co do samej końcówki powiem tylko tyle, że mnie rozdrażniła ale w pozytywny sposób. Jeżeli można tak powiedzieć. Bo pozostawia niedosyt, ale z rodzaju tych przyjemnych.
Czy ty jesteś mną? To samo myślę, takim samym typem człowieka jestem xd A co do końcówki to mi brakowało 1 GŁUPIEGO zdania "Witaj Rose". Juz powtarzam się ale kij z tym Emilty na prawdę pasowała do tego filmu.
Mnie też Cruise z czasem zaczął mierzić, ale tu jest naprawdę dobry. Nie gwiazdorzy. Po prostu dobrze gra. Zarówno zestrachanego dupka, jak i desperata bez wyjścia. Film poza drobiazgami:
Np. jak zmieścili się w tych ogromnych pancerzach w samochodzie?
Opadanie na ziemię "szturmowców" w sposób gdzie powinny wystąpić obrażenia wewnętrzne!
Czy w ogóle całe to londowanie - "Normandia 2", po co? Skroro ludzi juz tam nie było? Trzeba było spalić do gołej ziemi pół Europy! :)
Jednak w ocenie całości jest to "mniejsze zło". Podobało się.
1. Może w przyszłości 90% ludzi jest tak gruba że muszą tworzyć coraz wieksze auta? ;)
2. Nie gdzyż posiadają egzoszkielety które amortyzują upadek.
3. W książce akcja dzieje się u wybrzeży Japoni a twórcy chcieli w ten sposób upamiętnić 70 rocznicę lądowania w Normandii.
Osobiście uważam, że w tego typu filmach nie ma co się czepiać szczegółów technicznych czy realizmu, bo gdyby wytknąć każdą głupotę i nieścisłość to by nam pewnie miejsca na serwerze filmwebu zabrakło;)
I nie zgadzam się z argumentem o egzoszkieletach, bo co jak co, ale akurat ona na niwelowanie przeciążenia wpływu nie mają - one same taki upadek zapewne by przetrwały, ale organy wewnętrzne żołnierzy zostałyby przerobione na jajecznicę;)
Organy wewnętrzne może by wytrzymały ale upadek i siła uderzenia zostały by w dużej mierze zaabsorbowana przez stopy a te oddały by ją na kręgosłup z którego została by harmonijka :)
A dlaczego miał się cofnąc do tego samego momentu co poprzednio? Podejrzewam, że po zabiciu każdego Alphy cofnąłby się do innego momentu.
Jedynie "dziwne" może się wydawać to, że cofnął się więcej, wcześniej. Tu z kolei można przyjąć, że Alfa miała "słabszą" krew niż Omega. :)
Film miał trochę kiksów, ale ogólnie podobał mi się.
W książce jest napisane że krew "Alf" (w ksiązce nie mają one nazwy) pozwala użytkownikowi cofać się jedynie 30 godzin w przeszłość.
Ale filmy powinny się takich ważnych szczegółów trzymać, bo to było by całkiem dziwne jeśli cofał by się o tydzień do tyłu ;)
nie powinni, bo w filmie nie ma mowy o tym, o ile czasu może się cofać
Takie "Łowca androidów" nie ma poza scenami nic praktycznie z książką wspólnego
No tak ale no proszę takie coś powinno być uwzględniane. Przecież jest to najważniejszy podkreślę NAJWARZNIEJSZY element filmu cofanie się w czasie, wiec nie mogli tego tak zostawić, a niech cofa się o 3 dni albo lepiej niech to będą 2 tygodnie. Przecież to był by strzał w kolano, tchawicę itd. dla tego filmu, gdyby takie coś wymyślili.
1 błąd w 1 slowie ktore wczesniej dobrze napisalem, wiec nie rozumiem dlaczego czepiasz sie mnie. Tak czytam ksiazki, a przeciez kazdy moze zrobic literowke... Ale po tym co napisales wywnioskowuje ze nie masz juz argumentow :)
Typowe w sieci. Jak już plebs nie ma się czego doczepić, to wytykają błędy ortograficzne. Ortografia orężem internetowej husarii!
Jest odpowiedź - może się cofnąć na jeden dzień przed zabiciem konkretnego alphy...
A w filmie (jeśli dobrze pamiętam) wytłumaczyli to tak, że krew alphy pozwala się cofnąć o jeden dzień od momentu jego zabicia.
to zakończenie jest banałem, przecież on po prostu przejął nieskończenie moc kontrolowania czasu i cofnął się przed te wszystkie bitwy zmieniając bieg historii używając technologii obcych
to była jakby jedna istota przecież.
Zresztą tu to nie była zdefiniowana za bardzo mitologia kosmitów, a Tomek zdetonował się przy obu
To były połączone istoty. Z tą różnicą, że omega była tylko jedna (nadrzędna), natomiast tych istot alpha było wiele więcej. Cage zdetonował się przy tej alphie, która zabiła Ritę.
Dla mnie alfa była przekaźnikiem przez który omega kontrolowała inne mimiki na danym obszarze. Śmierć alfy powodował zerwanie "łączności" co skutkowało resetem. Przynajmniej dla mnie tak to wyglądało :)
Moim zdaniem powody w różnicy czasowej jakie wystąpiły po zabiciu alfy i omegi wynikają z natury czysto psychologicznej samego Caga. Już wyjaśniam .... otóż możliwe że po zabiciu alfy jak w filmie zostało powiedziane Cage "przejął moc" i to jego śmierć powodowała "restart" - nie było żadnego "restartu" spowodowanego przez omegę gdyż restart Caga powodował, że nie ginęła żadna alfa zatem omega nie "restartowała" wydarzeń. Sam "restart" mógł być aktywowany przez podświadomość Caga który cofał się do najbardziej istotnego momentu w życiu (czyli degradacji do szeregowego i wcielenie do kompani "karnej"/ poznania Full Metal B ... :)) natomiast po zabiciu omegi skok mógł nastąpić do dowolnego czasu a podświadomość skierowała go do momentu w którym wszystko się zaczęło czyli szantażu na generale. ( cofnięcie w czasie i niewytłumaczalne zniszczenie omegi było paradoksem )
O ile wierze w istnienie wielu wymiarów (linii czasu) odrzucam teorie jakoby omega była istotą wielowymiarową istniejącą w każdej linii jednocześnie. Gdyby rzeczywiście tak było miała by wgląd w wydarzenia w każdej linii a co za tym idzie znała by każdy możliwy scenariusz co z kolei czyniło by ją istotą doskonałą. W myśl teorii iż istnieje nieskończenie wiele wymiarów gdzie w każdym podejmujemy inne decyzje.
Co do pierwszej części Twojej wypowiedzi to ciekawa teza, godna rozważenia.
W drugiej części zaś piszesz, że nie zgadzasz się z tym, że omega była istotą wielowymiarową. Odkładamy na chwilę na bok fizykę teoretyczną - a co jeśli omega była "mózgiem", "centrum" obcej rasy, której istnienie było uwarunkowane pozostaniem niezniszczoną we wszystkich liniach czasu jednocześnie, ale to alphy były jej "oczami"? Idąc tym tropem Rita, odciągając uwagę alphy pod koniec filmu, umożliwiła Cage'owi (który w tym momencie był "niewidzialny" dla omegi) dostanie się do omegi i zdetonowanie granatów, niszcząc ją tym samym w tym i we wszystkich innych liniach czasu.
Może i naciągane, ale nie potrafię znaleźć innego wytłumaczenia.
Całkiem możliwe :) Chociaż trudno mi pojąć jak omega mogłaby jako istota będąca jednoczenie we wszystkich liniach czasu "walczyć" z Ritą i Cagem jednocześnie w każdej z nich. Bo przecież w każdej próbowano ją zniszczyć :) Niezła multi-podzielność uwagi :) Chociaż takie rozwiązanie mogłoby tłumaczyć stanie się "niewidzialnym" przed omegą o którym piszesz. Czy to z powodu chwilowej dekoncentracji czy nie rozumienia przez omegę istoty poświęcenia życia dla "większego dobra".
Jeśli chodzi o to dlaczego przeniósł się akurat w ten moment czasu to uważam że dlatego że zabił omege wcześniej niż zawsze giną. I może też dlatego że (nie wiem czy to może być ważny czynnik) wtedy również się obudził ze snu.
Jak wyzej napisalem . To jest ofc moja teoria. Cage po zabiciu omegi stał się omegą i chciał wrócić do czasu przed wysłaniem go do woja bo wiedział, że będzie miał większą szansę spotkać Rite bez tych wszystkich że tak to nazwę wygibasów, bo i tak jasli coś nie udało by mu się to juz nie mogl by się cofnąć w czasie. "
dla mnie było tak jak napisał seth114: "cofnięcie w czasie i niewytłumaczalne zniszczenie omegi było paradoksem". Po prostu holywoodzkie zakończenie - dobrzy bohaterowie muszą zwyciężyć i przeżyć. Moim zdaniem logicznym następstwem zniszczenia Omegi powinny być dalsze losy ludzkość z obcymi pozbawionymi zdolności bojowej (jak mówił generał w telewizji po "tajemniczym wybuchu w Paryżu"), ale bez Cage`a i Rity (oboje zginęli w scenie finałowej). Poza tym do ciała Cage`a wpłynęła raczej krew Alfy, a nie Omegi - tak przynajmniej sugeruje scena - ciało Cage`a opada w kierunku Omegi, ale z twarzą zwróconą w górę, ku zabitej Alfie - zatem krew musiała spłynąć z Alfy.
Krew spływa na niego z Alfy, ale Omega już nie istnieje. Oczywiście, że bohaterowie muszą zwyciężyć bo to my jesteśmy władcami powieści, więc wymyślamy dla nich piękne zakończenia. Jeśli bylibyście częściami tej powieści wolelibyście zginąć? Ja wolałbym się obudzić w helikopterze i umówić na kawę(3 kostki cukru) z Ritą, a później pieprzyć się z nią do białego rana, nawet jeśli przeczy to wszelkim prawom fizyki i logiki. A wy sobie umierajcie : )
w szczególności ta czynność, która miałaby trwać do białego rana, przeczyłaby prawom fizyki :)
A mi się coś widzi że krew była przynajmniej pośrednio związana z omegą. Przecież to ona "dawał" moc alfie i to ona powodowała restart. Powiedzmy że omega restartowała DNA Alfy po jej śmierci więc i restart działał z Cage'em skoro owo DNA posiadał.
Zatem nawet jeśli krew pochodziłaby tylko od alfy nie nastąpił by reset, bo do niego jest potrzebna omega (bądź co bądź istota między wymiarowa).
P.S. Do białego rana????? Nieźle;p :) Paradoksy nie przeczą ani obecnej fizyce.
Dziś byłem w kinie i na mnie ta końcówka też zrobiła mieszane uczucia, Cage i Rita już nie żyli ale miałem świadomość, że uratowali oni resztę ludzkości to czułem, że film jest w pełni zakończony. Ale jak się okazało jednak, że znowu się obudził i ją odwiedził to byłem zadowolony z faktu, że jednak mają szanse na normalne życie i miłość, jakoś podobało mi się przedstawienie tego rodzącego się uczucia Cage to Rity i jej ciągła obojętność, mógłbym się tu trochę rozpisać ale to trochę nie na temat ;) Tylko w zakończeniu, które dane było nam zobaczyć brakowało mi tej "epickości", a okazało się, że dalej sobie żyją w pełni szczęścia. Ale to wina ludzi opowiedzianych za film, zapewne scenarzysty albo reżysera, który nie mógł się do końca zdecydować czy robi film lżejszy czy taki, który wzbudza w człowieku jakieś silniejsze emocje, ale mi ten miks i tak się podobał :) A co do teorii, jak ten ostatni "reset: był możliwy to jeszcze podczas napisów końcowych, sobie pomyślałem, co zresztą jest trochę głupie i trochę takie zbyt "słodkie", że może Omega w akcie szacunku i podziwu, że udało mu się ją zabić pozwoliła mu na ostatni skok w przeszłość co miało by jakiś mały sens, bo wyobraźcie sobie, że żyją sobie oni dalej i nagle Cage umiera, mniejsza o to z jakiego powodu i według całego filmu powinien przenieść się z powrotem do tego helikoptera ;) Ale po przeczytaniu postów w tym temacie, najsensowniejszym wyjaśnieniem jest to, że został on tak jakby Omegą, co nawet film nam sugeruje, krew pływała pod nim i kiedy jego ciało opadało na dno zaszła ta sama reakcja co przy zabiciu pierwszej Alfy i jeśli był by Omegą to mógł by kontrolować czy się cofać czy nie co wykluczyło by możliwość, że 80 letni Cage ginie podczas snu i cofa się do młodości bo cierpi po stracie "Rose" (bo zrozumiałem to całe cofanie się w czasie w taki sposób, kiedy zabijasz Alfe cofasz się te 24 czy 30 godzin, ale kiedy giniesz potem to nie ważne czy zginiesz po godzinie czy po kilku dniach to cofasz się w ten sam czas, co zresztą było kilka razy w filmie pokazane) :)
P.S. To mój pierwszy post na forum na Filmwebie, więc film ma kolejnego plusa u mnie za to, że w końcu coś mnie zmotywowało do podzielenia się opinią :)
Krew nie spłynęła z Alfy tylko uniosła się z Omegi,( otacza go od dołu ) zobacz na filmie.. Tom stał sie Omegą ( przejął jej moc ) i podświadomie cofnął dla bezpiecznego dla siebie wymiaru, czyli przed kluczowym spotkaniem z Generałem.
Ech ... babracie się w paradoksach a sprawa jest zupełnie prostsza. Alfa zginęła po inwazji a omega przed, dlatego różnica w czasie cofnięcia. Obcych nie było, bo tak jak czas resetował się wcześniej, tak też teraz się zresetował jak zwykle, ale tym razem to Cage dokonał resetu, gdzie już nie było obcych w linii czasowej, co wyglądało jak nagła eksplozja energii w teraźniejszości.
:D mam nadzieję, że to zrozumiałe.
Całkiem sensowne :) Jeszcze wytłumacz jak Cage dokonał resety skoro nie żył :) Bo to również zagwozdka :)
Bo zabił i Alfę i Omegę ... a wiesz co się dzieje, kiedy jesteś alfą i omegą ? :)
IMHO: Omega posiada zdolność kontrolowania czasu w przedziale powiedzmy kilkudziesięciu godzin, jeśli zginie w dowolnym momencie tego okresu to tak jakby zginęła na samym jego początku. Śmierć omegi zmienia więc linię czasu dla ostatnich kilkudziesięciu godzin. Cage nie może się już obudzić w bazie wojskowej jako dezerter, bo nie jest już planowana inwazja i nikt go nie będzie wysyłał na front. Te wydarzenia nie mają miejsca, więc najbliższym momentem w którym może się obudzić jest moment przed przybyciem na spotkanie z generałem. Np. teraz przylatuje tam, żeby omawiać medialne eksploatowanie "darmowego" zwycięstwa, zamiast dokumentowania inwazji(która już nie jest planowana bo wroga już nie ma).
Po co zatem w ogóle jest krew omegi w której Cage się kompie tuż przed śmiercią? Nie jest mu potrzebna do cofania czasu, jest mu potrzebna, żeby pamiętać o tym co się wydarzyło w przyszłościach, które się już nie wydarzą ;) Bez niej również obudziłby się przed przylotem do bazy, ale nie pamiętając o Ricie i wszystkich innych wydarzeniach z filmu.
Uwaga !
Cage zabija druga alfe na końcu, krew alfy dostaje sie do organizmu Cage kiedy Omega nie była jeszcze do końca zniszczona i wedle teori chciała zresetować dzień by ocalić obcych. Wykonując reset omega zostaje zniszczona a Cage dzieki krwi drugiej alfy cofa sie do samolotu ponieważ tą drugą alfe zabił o wiele wcześniej niż tą pierwszą na plaży, wiec 30 godzin zgodnie z magą cofa go do samolotu.
Pozdrawiam Turek