PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=577622}

Na skraju jutra

Edge of Tomorrow
2014
7,4 182 tys. ocen
7,4 10 1 181987
7,0 53 krytyków
Na skraju jutra
powrót do forum filmu Na skraju jutra

Jeśli ktoś zapytałby mnie, dlaczego wciąż pałam miłością do wystawnych hollywoodzkich
superprodukcji, to bez wahania odparłbym, że znaczna większość odpowiedzi na to pytanie
drzemie właśnie w "Edge of Tomorrow". To nie tylko jeden z dwóch najlepszych filmów pierwszej
połowy tego roku ("Grand Budapest Hotel", wink nudge wink), ale być może również mój ulubiony
letni blockbuster ostatnich kilku lat i prawdziwie inteligentna rozrywka; rzecz angażująca
emocjonalnie, mądrze poprowadzona, taktownie i błyskotliwie wyreżyserowana i napisana,
bardzo dobrze zagrana, a w dodatku zabawna, zrobiona z jajem i bez niepotrzebnego
napuszenia. Ogląda się to bardzo przyjemnie i w niczym nie przeszkadza tutaj kilkakrotnie
skręcanie w kierunku sztampy. Wykreowany świat jest wiarygodny, a w dodatku z łatwością
odnaleźć można w nim inspiracje paroma kultowcami, także na poziomie samej poetyki SF.

Naczelną zaletą filmu i miarą jego sukcesu są zdecydowanie Cruise i Blunt, którym udało się
wykreować niezwykle pełnokrwiste postacie, w dodatku sprzedane z wdziękiem, którego dawno
nie widziałem w superprodukcji. Tom niezmiennie jest w formie, daje z siebie naprawdę wiele, a
swoim stężeniem charyzmy z powodzeniem mógłby obdarować ładne tuziny aktorów. "EoT"
ukradła mu jednak Blunt, który powoli staje się królową SF - powiedzmy, że jej Rita to najbardziej
charakterna żeńska postać tego gatunku filmowego od czasu... jej roli w "Looperze". Co bawi tym
bardziej, że romans aktorki z SF rozpoczął się przecież od "The Adjustment Bureau" u boku
Damona, gdzie grała raczej damsel in distress (o ile pamięć nie płata mi figli). W każdym razie,
tutaj wywindowuje poziom kobiecego "badasstitude" jeszcze wyżej; cóż za cudowna postać
pozbawiona chęci afiszowania się swoją pozycją, bezbrzeżnie skupiona na swoim powołaniu,
stawiająca na działanie bez kompromisów i jakby z nonszalancką gracją roztapiająca serce. To
właśnie dzięki duetowi wiarygodnych bohaterów i finezyjnemu nakreśleniu ich relacji "EoT"
angażuje i wzbija się bardzo wysoko.

Oczywiście jest parę minusów - zakończenie jest z paru względów dyskusyjne i raczej
postawiłbym na inne opcjonalne zwieńczenia, gdy design obcych pozostawia moim zdaniem do
życzenia, ale nic to jednak! Kocham, kocham i będę wracał. Wierzę, że zestarzeje się godnie.

8.5/10