Chwilami ma się skojarzenie z grą komputerową, ale akcję tak poprowadzono, że nie można się nudzić. "Desant w Normandii" świetny, tylko potem wielgachne karabiny i latające błyskawicznie czupiradła za bardzo kojarzą się z Matrixem. No i w tych czasach waleczna heroina musi być. Poza tym naprawdę dobrze się ogląda, a Cruisowi można pogratulować sprawności. Tylko po jaką cholewę niby sztwory chciały jego krwi, albo nie chciały (?) w dalekim, ustronnym miejscu?