Na początku powiem film fajny.Każdy fan SF powinien go obejrzeć bo to coś innego.Ale do czego
zmierzam.Naczytałem się o różnych błędach w filmie i itd. ale one mi bardzo nie przeszkadzają
bo wiadomo to film sf i tyle. Ale mam jedno pytanie dotyczące zakończenia.Chodzi mi o to że po
zabiciu omegi Cage się odradza w helikopterze i to jest ok do puki w tv generał nie powie że o
świcie jakies wyładowanie sprawiło że wszystkie ''potworki'' przestały siać spustoszenie.I to jest
dziwne bo przecież akcja filmu rozgrywa się w ciągu dwóch dni.1 dzien przylot,wizyta u
generała,pobudka na walizkach,poznanie składu J,ucieczka,namowa drużyny do wyjazdu do
francii (ta namowa mogła byc nad ranem dnia 2-ego).No i dzień 2-gi to zniszczenie omegi i
walka ze stworami na plaży.I teraz jakim cudem na koncu filmu generał mówi w tv żę nad ranem
coś unieruchomiło potwory skoro to jest dziń 1szy przed inwazją.Wygląda to tak jak by cała akcja
zabicia omegi miała miejsce przed dniem pierwszym.Wiem że zamotałem ale może ktos mi coś
odpisze.
Ja sobie nawet na kartce narysowałem oś czasu, umieściłem wszystko na niej i też jest to dla mnie bardzo dziwne. Nie wiem, może to jakaś dziwna furtka do kontynuacji, w której dowiemy się o co dokładnie chodzi.
Zrobili, żeby był happy end i ewentualna furtka do części drugiej...bo przede wszystkim skoro Omega została wysadzona to naturalnym jest, że już nie resetuje czasu i nawet jak został zalany 'krwią' tego 'niebieskiego' to nie powinno to już w ogóle działać...
Ale pomijając tą wielką nieścisłość film był całkiem niezły! Cruise ostatnio w niezłej formie...
To nie Ty zamotałeś, tylko twórcy filmu. Było w nim kilka nieścisłości ale bardzo drobnych, oczywiście oprócz tej jednej, która popsuła film.
Dla mnie dziwne jest też czemu ten stwór się nie zresetował, bo Cage odradzał się ,,codziennie".
Logiczne jest dla mnie to, że w tym układzie film musiał się jakoś skończyć, ale nielogiczny jest dla mnie fakt, że robal nie mógł odrodzić się, skoro Cage używał jego ,,mocy".
Pomyslałem jeszcze tek.Może Cage jak obudził się w helikopterze i podawane sa informacje w tv to on już tam był we Francji.Po prostu zamiast lecieć najpierw do Angli udał się Francji zabić omegę.A że został zainfekowany krwią miał możliwość samemu zadecydować w jakim momencie się odrodzić.Budzi się dnia 1 -ego i teraz jako niezdegradowany pomoże w tej walce dnia 2 ego zakończyć bitwę z niedobitkami.takie moje wypociny ale może to tak trzeba rozumieć.A jeszcze jedno jak by te wiadomości pojawiły się po scenie końcowej jak Cage się śmieje to mojego pytania by na pewno nie było.Pozdrawiam zainteresowanych tematem.
Film oglądało się bardzo przyjemnie, taka odmiana od wszystkich innych o zagładzie świata itp (jakieś ostatnio mocne parcie na to w kinie ;p). Końcówka jak pisali przedmówcy nie jest zrozumiała wcale a wcale, cofną się a wydarzenie odbyły się bez niego - jak??? no nic, wola twórców i ich zagmatwanych umysłów.
Dla mnie film powinien się skończyć w momencie wypuszczenia przez Cage zawleczek z reki, nadało by klimatu a nie jak zawsze musi być happy end ;/
To jest ograniczenie wynikające z osi czasu, którą można zastosować tylko pod warunkiem, że przyjmie się że istnieje tylko jednaj rzeczywistość i podróż w czasie ogranicza się tylko do tego jednego uniwersum. Ten pogląd został już dawno zarzucony (jakieś 20 lat temu) na rzecz teorii, że każde zaburzenie osi czasu to tak naprawdę wygenerowanie kolejnego uniwersum. Nie przenosimy się w czasie tylko przenosimy się do innego miejsca identycznego pod względem fizycznym, ale w którym wydarzenia są przesunięte w czasie względem miejsca, które właśnie opuściliśmy.
Innymi słowy jeśli bohater w filmie ginął - to ginął naprawdę, a zdolność którą posiadł polegała tak na prawdę na stworzeniu kolejnej alternatywnej rzeczywistości w chwili śmierci. A więc scena finałowa, jest zgodna z teorią "podróży w czasie". Ostatnią rzecz jaką zapamiętał Cage przed śmiercią było to, że zniszczył Omegę, oczywiste jest więc, że jego świadomość wygenerowała rzeczywistość bez Omegi to że wystąpienie generała burzy "oś czasu" dodaje tylko temu obrazowi smaczku gdyż wynika z tego, że założenia fabularne zostały przedyskutowane z jakimś fizykiem teoretykiem.