Niestety dla mnie to było ciężkostrawne 110 minut. Zaczęło się obiecująco, niestety Tom Cruise się objawił i od razu było wiadomo czego się należy spodziewać dalej i w sumie film na miarę aktora. Scenariusz chaotyczny z kilkoma dziurami w fabule i nijakimi postaciami pobocznymi, zagranymi tak jak i napisanymi. Pewnie nowela się broni ale jak to bywa z adaptacjami na potrzeby kina amerykańskiego ostatnich lat, jakość nieco spada a tutaj chyba więcej niż nieco. Ostatnie minuty były już nie do wytrzymania. Film science fiction z małą ilością science a z ogromną fiction. "Na skraju jutra" to średnio wysmażony hamburger na bazie kilku różnych filmów z różnych dekad z przebrzmiałym Tomem w roli głównej. Mimo achów i ochów z rożnych stron nie porwał mnie, chociaż rozumiem zachwyty, taki film w konwencji gry wideo, blockbuster, który nie stara się nawet by być niczym więcej ponad to czym jest a szkoda, liczyłem na coś bardziej zajmującego i inteligentnego.