Zauważyłem, że jest wiele wpisów na temat sensu zakończenie i pomyślałem, że warto założyć ku temu osobny wątek. Coś mi się wydaje, że to było celowe założenie reżysera.
Moim zdanie sytuacja wyglądała tak:
Omega oraz Alfa posiadały tę samą "krew" i nie miało by znaczenia, czy Cage by zmieszał swoją krew z Omegą czy Alfą. Omega po prostu chroniła swój tyłek w ziemi, więc wysyłała na front Alfę (cząstkę siebie), która była dla niej jakby szpiegiem? sposobem na wybranie momentu do cofnięcia czasu, a zarazem informatorem.
Cage zmieszał swoją krew z krwią Alfy/Omegi więc był z nią jakby połączony. Dlatego miał wizje. Omega jednak miała nad nim władzę/przewagę i dawała mu mylne wizje.
Koniec filmu: Cage zabija Omegę (oraz Alfę za plecami, chociaż nie ma ona większego znaczenia) i staje się Alfą i Omegą.
Dlaczego cofną się aż do momentu w Helikopterze? Nie wiem, ale moim zdaniem od tego momentu znów ma możliwość cofania czasu za każdym razem jak zginie, choć nie wiadomo o ile czasu.
Tak czy owak stał się równie silny co jego wróg, a jako że obudził się sporo wcześniej to ma więcej czasu na to by zabić jeszcze raz Omegę nie ginąc przy tym.
Pytanie bez odpowiedzi na koniec.
Czy Omega po resecie (zabiciu przez Cage'a) posiada tą samą wiedzę i pamięć co Cage?
Przecież jak się obudził to dowiedział się że wojna jest wygrana bo mimici nie żyją, wielka eksplozja w Paryżu? Omegi nie ma, w jakiś sposób cofnął się w czasie jednocześnie na dobre niszcząc ją.
Czyli, w ogóle nie zbiega się w czasie moment, w którym wysadził Omegę z momentem, w którym się znów pojawił. Tym bardziej, że cała ekipa z którą tego dokonał nagle żyje, a on zdążył sobie spokojnie dotrzeć na miejsce i spotkać ją w momencie gdy ćwiczyła. Wynika z tego, że dokonał tego sam, czyli jakaś bzdura, albo czegoś nie czaję.
Nie. Po zabiciu Omegi, Cage ginie i budzi się dzień wcześniej, tyle że nie na środku poligonu a w helikopterze, tuż przed tą rozmową z generałem z początku filmu.
No tak, ale budzi się, a w mediach generał mówi, że Omega została zlikwidowana, co zrobił Cage razem z Ritą, a ona jak się okazuje niby żyje i ma się dobrze. Tego nie rozumiem :P Bo z tego wynika jakby Cage zmienił bieg wydarzeń. Cofną się w czasie ale w świecie, w którym się obudził Omegi już nie ma.
sęk w tym że film tego po prostu jednoznacznie nie wyjaśnia, dając widzowi pole do interpretacji i rozważań xD
Jak dla mnie Omega była jakby stałym punktem który był świadom wszytkich poczynań Cage'a tak samo jak on, wszystko się za każdym razem cofało poza nim i Omegą. Po jej zniszczeniu Cage odzyskał zdolność dzięki jej krwi i cofnął się w czasie(tu kolejne pytanie : Dlaczego dalej, do helikoptera?; i każdy może tu mieć inne teorie xD ) a jako że Omega była tą świadomośćia, tą samym w każdym czasie to po prostu permanentnie zginęła.
Może nie jest tak inteligentny jak omega i zwyczajnie nie potrafi kontrolować mocy, więc cofnął się do jakiegoś momentu wyróżniającego się w jego podświadomości.
Jemu chodzi chyba o to:
1 dzień - wizyta Cage'a u generała
2 dzień - front
Problem jest taki, że Omega została unicestwiona 2 dnia, a pod koniec filmu głowy bohater wraca do 1 dnia, gdzie media informują o wybuchu w Paryżu. Jak on mógł się wydarzyć 1 dnia, skoro w rzeczywistości stało się to 2?
Wydaje mi sie, ze po zabiciu Omegi, Cage sie cofnal do helikoptera bo terazniejszosc, w ktorej sie znalazl jest inna niz ta ktora byla zanim Omege zabil. Rozmowa z generalem sie nie odbedzie I nie zostanie wcielony do wojska jako szeregowiec, musial sie wiec cofnac do momentu poprzedzajacego rozmowe.
Dla mnie interpretacja zakończenia jest jasna i podobna do Gry Endera, obca rasa a raczej jej lider po przegranej walce oddaje hołd/szacunek człowiekowi który ją zniszczył... Może brzmi to bezsensownie, bo człowiek po przegranej jeszcze by się próbował zemścić jak by miał okazję, i to właśnie świadczy o wyższości rasy obcych. Tu obcy postanowił dać mu prezent i wysłać go do momentu, zanim został zdegradowany i posłany na śmierć :) Może sobie na to zasłużył stając się bohaterem ze zwykłego tchórza w oczach innej formy życia.
I mnie ta interpretacja się podoba, chociaż sam film zachwytu nie wywołał. Może Omega nie całkiem "świadomie" go nagradza, bo Królowa Kopca jednak przeżyła ksenocyd, a tu nie jest jasno powiedziane, czy "królowa" mimików w jakiś sposób zachowała swoją świadomość ( w komunikacie telewizyjnym jest mowa, że inwazja wygasa, ale obcy jeszcze się nie poddali-więc co ich nadal podtrzymuje przy życiu, skoro Matka rzekomo zginęła?), ale zestawienie tych ras trafione- działały na podobnej zasadzie.
Mi nie pasuje ta interpretacja ponieważ tym obcym było bliżej do "zarazy" czy "roju owadów" niż do cywilizacji gwiezdnej. Była tylko matka, alfa i żołnierze pokazani, może coś jeszcze do reprodukcji, ale zmierzam do tego że w takiej strukturze nie ma pojęć takich jak honor i szacunek, liczy się przetrwanie matki.
Ludzie, czyli gatunek, który niszczy swoją planetę (polecam dokument HOME-SOS Ziemia) też w oczach obcej cywilizacji może być postrzegana jako zaraza...
Cały myk tego filmu polega na tym, że człowiek który zabił jedną z "szych" obcych, dostaję DAR, który pozwala ocalić świat... czy to przypadek? czy ta wszystkowiedząca Alfa/Omega nie była tego świadoma? skoro znała przyszłość, to wiedziała, że to może doprowadzić do jej unicestwienia. Może właśnie chodziło o to, żeby zrobić test na ludziach, sprawdzić jak bardzo im zależy, więc nieprzypadkowo trafiło na tchórza i samoluba, który dostał szanse na ocalenie świata. Obcy wyglądali jak przerośnięte robaki, ale może ich celem nie była zagłada Ziemi, tylko wręcz coś przeciwnego, coś niepojętego dla ludzi. Jeśli na prawdę chcieli by nas zniszczyć, to pewnie by to zrobili, ale jeden człowiek (a właściwie dwoje - kobieta i mężczyzna, którzy zresztą na siebie trafili [przeznaczenie?] ) dzięki ich współpracy i heroicznemu zaangażowaniu dostali szansę, żeby powstrzymać zagładę... Obca rasa, która ma taką przewagę nad wrogiem, daję szansę na zwycięstwo słabszemu przeciwnikowi (dar resetowania), więc może jednak była w jakimś sensie honorowa. Oczywiście mogło trafić na gatunek, który by sobie nie potrafił poradzić z taką sytuacją, ale gatunek ludzki okazał się wyjątkowy i zdolny do przetrwania.
Może to tylko moja nadinterpretacja, ale sytuacja w filmie nie jest jasno przedstawiona, więc sobie pozwoliłem :)
No niestety, ale za wiele pola do interpretacji to nie ma, mozna co najwyzej miec jakies pomysly na reperkusje w organizmie Cage'a, np. jakas mutacja wywolana obca energia spowoduje jego umiejetnosc manipulowania czasem ;]
Natomiast w filmie bylo tak :
poprzednio - 1 dzien Cage'a - helikopter
2 dzien koszary
3 dzien inwazja, smierc, kontakt z energia z krwi Alfy i wpadniecie w petle czasu, czyli po kazdej smierci reset i powrot do dnia 2
pozniej - wydostanie sie z petli czasu poprzez transfuzje krwi w 2 dniu,
namowienie towarzyszy z koszar do akcji, wciaz w 2 dniu
Umierajaca i opuszczajaca czasoprzestrzen, w ktorej zyja ludzie Omega ostatni raz resetuje dzien Cage'a ( bo znow mial kontakt w walce z energia z krwi Obcych no i zginal wiec impuls z jego krwi spowodowal ostatni reset), i Cage wraca do dnia 1- w helikopterze
Dlaczego w terazniejszosci do ktorej wrocil Cage nie ma juz obcych, a sa wszyscy jego towarzysze i Rita, bo tragiczne zdarzenia rozegraly sie w przyszlosci, Cage z niej wrocil a Obcy nie, bo zginal ich mozg - Omega ktora byla koordynatorem ich czasoprzestrzeni, ich energia ( ktora wlasnie i fale w postaci ktorych sie rozchodzila badal dr Carter) opuscila nasze Uniwersum.
Dlatego po finale walki, po ostatnim resecie widzimy i slyszymy jak padaja komunikaty, ze nastapil jakis niesamowity skok energii w Paryzu( to jest wlasnie energia umierajacych Obcych ) i ze wojska juz nie napotykaja ZADNEGO OPORU.
Jak zyla Omega-rodzaj mozgu, to z nia komunikowaly sie Alfy- rodzaj zmyslow oraz synaps i drony, ktore dostawaly impulsy do walki, kiedy ginela chocby jedna Alfa, Omega cofala czas do ziemskiej terazniejszosci, bo w niej byla, byla w ziemskiej czasoprzestrzeni. Jak w ostatecznej rozgrywce ginela Omega to ostatni reset wrocil Cage'a do terazniejszosci, ale obcych juz nie bo Omega zginela, nie mieli komunikacji z nia i rowniez zgineli. Omega to nie Alfy, ktorych smierc wyzwala reset, ona byla odbiornikiem impulsow, kotwica w ziemskiej czasoprzestrzeni i ta ktora manipuluje czasem, jak jej energia zostala zniszczona to byl koniec Obcych, ktorzy byli zautomatyzowana forma zycia, bez tzw. uczuc i wyzszych struktur mozgowych, mozna snuc domyslu, ze przygotowywali i zdobywali teren, a pozniej by ewpluowali do jakiejs wyzszej formy, lub dla niej walczyli.
Racja, ze nie ma co tu sie duzo zastanawiac skoro wszystko jest raczej wyjasnione. Tylko co do obcych, to ciazko mowic tu o jakiejsc terezniejszosci. Tareazniejszosc sama w sobie to abstrakcja, a szczegolnie dla istot czterowymiarowych, ktore postrzegaja przeszlosc i przyszlosc w ten sam sposob
Nie zapomnij, ze my tez jestesmy w czasoprzestrzeni Minkowskiego- Einsteina i ona jest czterowymiarowa, we wszelkich transformacjach, w tym Lorenza stosujemy czterowektor, wiec Obcy jak zakotwiczyli u nas to mogli sie przystosowac jak my i operowac nastepstwem zdarzen na co dzien, czyli czasoprzestrzenia Galileusza- Newtona, bo te prawa dotycza nas i wszelkich obiektow makro, ktore do predkosci swiatla nawet sie nie zblizaja;]
Obcy nawet jak potrafili zaginac czasoprzestrzen i byli np. zdolni do korzystania z 11 wymiarow, to jak chcieli akurat podbic Ziemie to musieli wpasowac sie w nasza czasoprzestrzen nierelatywistyczna, czyli zwolnic i nie smigac z predkoscia swiatla, a wtedy korzystali z naszego dzisiaj w bardzo sprytny sposob, bo robili sobie wypady na jeden dzien w przyszlosc i uczyli sie w ten sposob jak nas pokonac.
Mnie najbardziej sie podobal pomysl na nieznana energie, a prawdopodobnie rozchodzaca sie falowo i umozliwiajaca krotkotrwala podroz przez czasoprzestrzen obiektow makro -czy osiagaly predkosc swiatla zeby zachowac prawa fizyki?, prawdopodobnie jednak Omega potrafila zaginac czasoprzestrzen.
To sa tylko modele, wiec nie rozumiem jak mieliby operowac na innych zasadach czasoprzestrzeni. Transofmacje to raczje y musielibysmy stosowac, dla nch nie byloby problemu, bo bedec w tej samej przestrzeni inaczje postrzegamy wspolrzedne, a konkretnie czas. Percepcja czasu jako "przeszlosci" i "przyszlosci" nie ma sensu jesli mozesz "kontrolowac" czasoprzestrzen, czyli poprostu postrzegasz przyszlosc i przeszlosc rownoczesnie. Podobnie jak widzisz np wysokosc i szerokosc. Rozwijajac to do mechniki kwantowej, dzieki mozliwosci percepcji czasu w kazdym kierunku, wybieraly taka konfiguracje stanow kwantowych, jaka byla dla nich korzystna. Mysle, ze wlasnie to bylo przewaga ludzi, fakt ze byli przywiazani do okreslonej konfiguracji. Przez co zabcie czlowieka w jednej z mozliwosci nie zabija go w innej, inaczej niz kosmitow.
Co konkretnie dawaloby zagiencie czasoprzestrzeni Omedze bo nie nadazam?
"czy osiagaly predkosc swiatla zeby zachowac prawa fizyki?"
predkosci swiatla nie moze osiagnic nic co ma mase spoczynkowa - tyle na temat praw fizyki
Nie tylko modele, bo przeciez sa matematycznie dowiedzione, w odroznieniu od takiego cylindra Tiplera.
No jasne ze nie moze, przynajmniej na dzisiejszy stan wiedzy, ale zauwaz, ze Obcy u nas sie zmaterializowali, a tak naprawde nie wiadomo "czym" byla ich istota, moze byli bezmasowymi odpowiednikami bozonow Higgsa i kreowali materie" na poczekaniu";]
No bo sie zastanawialem nad mechanizmem resetu dnia, i skoro dla prędkości znacznie mniejszych od prędkości światła transformacja Lorentza staje się równoważna z transformacją Galileusza to Cage jako czlowiek musial byc jakos lokalnie po smierci "zapetlony" i "rodzil" sie na nowo, wiec byl zwiazany z zagieta lokalnie czasoprzestrzenia. Ja nie umiem tego wytlumaczyc, ale sobie to wyobrazam, bo to co Ty mowisz o zniesieniu podzialu na przeszlosc i przyszlosc to dotyczy jakby zjawisk kwantowych, a Cage byl calkiem spory;], no chyba ze sie rozpadal na kwanty i skladal na powrot.
W sumie nie jestem jakims fizykiem, wiem tyle ile wyczytalem w roznych publikacjach i z dyskusji wsrod rodziny i znajomych, ktorych pasjonuja zagadnienia GUT.
racja, ale jest i dziura: co z dniami ćwiczeń, kiedy Cage coś sobie złamał i Rita go resetowała?
No faktycznie, ale mozna to tlumaczyc tym, ze przed transfuzja Cage sie dostal w petle czasu i z automatu cofal sie wciaz do tego samego punktu, niezaleznie o ktorej godzinie i kiedy ginal. Cos tam bylo wspomniane, ze Omega mogla resetowac w obrebie 30 godzin, ale wiadomo ze to sie dzialo w roznych godzinach, wiec zastosowano ta petle dla wiekszej czytelnosci;]
Ciesze sie, ze Ci sie podoba ;]
Taka wizja Obcych, jako "kosmicznych wirusow" umiejacych manipulowac czasoprzestrzenia, calkiem dobrze wyszla temu autorowi co napisal nowele, bo dopiero na jej podstawie jest manga i ten film.
Zgodziłbym się, ale dla mnie podstawowa luka jest w tym, że Cage po ostatniej śmierci wrócił do śmigłowca, a nie na lotnisko jako szeregowy.
Druga luką luką jest niezgodność czasowa - Omega ginie dzień wcześniej - w dzień lotu śmigłowcem.
Te dwie sprawy pogłębiają i spore zamieszanie na końcu - Cage budzi się w śmigłowcu dzień wcześniej i okazuje się, że Mimikowie są kaput, choć tak naprawdę zostali pokonani dzień później. Taki paradoks z dowcipów o ZSRR i strefach czasowych "- Chciałbym złożyć szczere kondolencje z powodu zamachu ... - Ale u nas nie było (jeszcze - przyp.) żadnego zamachu!".
Trzecia sprawa to sama Omega - z początku dowiadujemy się, że to ona, a nie Alfy, ma możliwość "resetu" dnia. Choć wiemy także, że Alfy stanowią jedność z Omegą, to podstawowe kwestia z Cage jest taka, że on musiał być połączony z nią poprzez krew z zabitej Alfy. Stąd te wizje, które jak sie okazało, były celowe (Omega chciała zlokalizować "wyciek" mocy).
Niezrozumiałe jest dla mnie to, że Cage przejął moc Omegi po jej śmierci dzięki zaledwie kilkuset mililitrów jej krwi. Chyba, że to jednak "krew", a nie sama Omega ma tą moc i to Alfy w chwili śmierci resetowały czas. Ponieważ Alfa i Omega to to samo, Omega wiedziała co się działo przez resetem. Nie jest to jasno przedstawione w filmie, ale mam nadzieję że nic mi nie umknęło.
Dla mnie wytłumaczeniem jest to, iż jest to kino Hollywood i tam mało kto zajmuje sie takimi rozważaniami jak my tutaj. Takie niezgodności scenariusza są właśnie po to, by film skończył się ładnie i Cage w końcu przespał się z Ritą (przecież kilka razy w filmie padło "chcę cię poznać", a wiadomo co w tej kulturze to oznacza).
Ps. Wiem, że to ma być sci-fi, ale niby jakim prawem (pomijając to filmowe) krew zupełnie innego organizmu wnika do ustroju człowieka, nie powoduje żadnych negatywnych skutków ubocznych w funkcjonowaniu, a w dodatku daje mu moc cofania czasu (ograniczoną co prawda)?
Zaczne od konca Twojego postu, to ze jakas skladowa krwi obcych wniknela do organizmu Cage to akurat moim zdaniem mozliwe, mamy w sobie w koncu mnostwo bakterii i wirusow, ktore chociaz wpakowaly sie nam do organizmu to chorob nie powoduja, a przeciwnie, pomagaja, chocby bakterie w jelitach, sa tez jak pamietam z biologii jakies wirusy wbudowane nawet w nasze somatyczne DNA. Co do cofania, to Cage sam tego nie robil w filmie, on tak jak Alfy byl tylko triggerem, ktorego smierc uruchamiala moc Omegi do resetu. Tylko Omega potrafila robic reset i wywolywac petle czasu,
To, ze film jest hollywoodzka typowka to wiadomo, chwyty pod publike sa, kasa w koncu musi sie zgadzac, ale do tego ma ten myk z manipulacja czasem i to jest dobrze zrobione, inteligentnie, bo mozna chociazby toczyc o tym dyskusje.
Co do polaczenia Alf z Omega, to one sie laczyly "telepatycznie", za pomoca impulsow energii wyzwalanej z krwi podczas smierci wplywaly na Omege, zeby resetowala dzien, wtedy znow wracaly do punktu wyjscia i poniewaz pamietaly co stalo sie w przyszlosci, mogly wygrywac. Ci Obcy byli wedlug mnie rodzajem wirusow, uczyli sie mechanicznie i reagowali mechanicznie, jak zaprogramowani, a uczyli sie tez jak wirusy, metoda prob i bledow, po to im potrzebne byla moc zagladania w jutro. Omega roznila sie od Alf i dronow, bo byla takim centralnym odbiornikiem, magazynem tej energii obcych, za pomoca ktorej mogla manipulowac czasoprzestrzenia.
Cage nie przejal mocy Omegi wedlug mnie, tylko impulsy i jak Alfy wyzwalal automatyczna reakcje Omegi, Ty mowisz, ze moze Alfy i Cage resetowali czas, ale to bylo tylko posrednio, bez Omegi nic by nie zrobili.
Cage wrocil do smiglowca, a nie koszar, bo poprzednio byl w innej petli czasu, z ktorej wyrwala go transfuzja. Teraz jak zginal w ostatecznej walce to po resecie wrocil do dnia 1. Czemu bylo jak w dowcipie ;], bo rozegrala sie bitwa, Omega dostala impuls do resetu, ale jednoczesnie zaczela "umierac", i gdyby nie rozerwanie jej struktury toby wrocila wraz z Alfami i dronami wraz z Cage'm do 1 dnia, ale juz prawie bedac w tym 1 dniu jej energia z niej uszla, opuscila ziemska czasoprzestrzen, stad zanotowano ten skok mocy w Paryzu.
Trzeba sobie wyobrazic wlasnie petle, takie zagiecie czasoprzestrzeni, a nie liniowy przebieg, przy ktorym powstaja watpliwosci, Cage sie raz wyrwal z petli, Rita tez, a w koncu Omega tez, tylko ze to byl jej koniec, zostala wyrzucona poza nasza czasoprzestrzen, a ludzie wrocili do punktu wyjscia.
Jasne, ze to jest dyskusyjne i mozna to sobie roznie wyobrazac, ale ja widze Obcych z tego filmu jak kosmiczne mechano-wirusy zarzadzane energetycznie z komputera-matki, ktory im zapetla czasoprzestrzen tak, zeby mogli zajrzec w jutro i wyprzedzac ruchy ludzi. Jakby krew ludzi nie okazala sie kompatybilna z "energia" obcych toby zwyciezyli,
Najlepsza interpretacja, w 100% zgadzam się z userem stanisga. Swoja drogą to najlepszy film tego roku i najlepszy sf od czasów prometeusza z 2012 r.
Jeśli omega żyje "poza czasem", to jej śmieć musi nastąpić w każdym jego fragmencie. A nie tylko dwa dni wcześniej. Takie wyjaśnienie oznacza, że żadnej wojny by nie było, co - z punktu widzenia osadzonych w czasie ludzi - jest bez sensu i nie do pomyślenia.
Film fajnie się ogląda, ale końcówka jest z dupy.
Interpretacja, że agresja innej formy życia miała nas czegoś nauczyć, też jest bez sensu. Niby czego? Bronienia się przed obcymi? Po co, skoro i tak nie chcą dla nas źle?! - To jest prawdziwa pętla. Nie istnieje żaden problem ludzkości, do którego rozwiązania przybliżałoby nas takie doświadczenie. Zresztą, to jest doświadczenie jednej osoby. Reszta wie tylko, że zdarzył się jakiś cud.
Problemow to my mamy pod dostatkiem i bez Obcych ;]
Wiadomo, ze ten film nie aspirowal do uczenia Nas czegos, moze tylko zainspirowal do zastanowienia sie nad istota czasu, a jest nad czym dumac, naukowych koncepcji jest wiele, choc sa oparte na kilku modelach. Omega na pewno opuscila znana nam z doswiadczenia dnia codziennego czasoprzestrzen, ja to sobie wyobrazilem jak ona podczas ostatniego resetu wraca do 1 dnia i jednoczesnie dematerializuje sie uwalniajac energie, energie nieznanego rodzaju i nie wiadomo gdzie i w jaki wymiar sie przenoszaca. Jak mowie, przeciez my nie mamy pojecia jaka ciemna materia i energia wypelnia nawet nasz wszechswiat, nie mowiac juz o potencjalnych innych. Zobacz jak maly wycinek jest tej "naszej" choc troche poznanej materii http://imgur.com/5qCakQP
Dajecie strasznie zagmatwane wyjaśnienia.
Ja w momencie wysadzenia Omegi spodziewałem się, że zda ona sobie sprawę z porażki i zanim zginie cofnie czas i wycofa się z Ziemi, wiedząc że nie da rady jej opanować, ponieważ wróg (rasa ludzka) ją pokona. Spodziewałem się, że cofnie się aż do momentu inwazji i w ogóle jej nie rozpocznie, ale ciężko byłoby to wyjaśnić widzowi nie dając Omedze żadnej umiejętneści mowy czy czegokolwiek.
Dlatego (lub dlatego, że Omega mogła się cofać o jakiś określony maksymalny czas) cofa się o dwa dni z kawałkiem i opuszcza Ziemię, wysołując przy tym jakąś eksplozję/emitując energię (co uważający na fizyce rozumieją tak samo).
Nie ma wzmianki o tym, że Rosja i Chiny napotyka szczątki, tylko że nie napotyka oporu = Omega wraz z Alfami i całą gromadką się wyniosła.
tl;dr
Omega zdała sobie sprawę z porażki, cofnęła się zanim zginęła i wycofała całą ekipę z planety Ziemia.
To o czym dyskutujemy, nazywa sie - "błąd scenarzysty".
Jesli Cage sie cofnal to Omega nie mogla zostac pokonana, bo sie cofnal - wiec to sie jeszcze nie wydarzylo.
A Omega tez sie nie cofnela laskawie opuszczajac planete, bo mogla poprostu cofnac dzien i go zabic zanim wogole wskoczyl do wody.
Jedyne sensowne wyjasnienie to takie ze Cage sam stal sie Omega i nakazal Muminkom sie wycofac. Obawiam sie jednak z to usilne latanie scenariusza.
Omega jak i Cage pamiętali co się wydarzyło mimo cofnięcia, więc wiedziała że zostanie pokonana, nie chodzi o to że mogła zabić Cage'a, ale ŻE ZOSTAŁA POKONANA. Rozumowanie typu: "Ej, ci ludzie to jednak poważny przeciwnik, mogą mnie pokonać. Szkoda marnować czasu i zasobów na zajmowanie Ziemi, spierd****** Panowie."
Mam podobne przemyślenia co wyżej. Oto moja wersja. Omega atakuje Ziemię. Rita ma moc, ale nie odnajduje Omegi i traci moc. Omega podbija Europę, zdobywa jej surowce i szykuje się na Anglię. I tu zaczyna się film. Cage pokonuje Omegę. Omega zdaję sobie sprawę, że nic więcej tu nie osiągnie. Za każdym razem Cage ją znajdzie, bo jej lokalizacje ma we krwi. Omega więc cofa czas do momentu kiedy jej szło czyli do podboju Europy. Odpuszcza Anglię, bo zdaje sobie sprawę, że nic tu już nie ugra. Nie cofa się dalej, bo może udało jej się zdobyć potrzebne zasoby na Ziemi, może gdyby podbiła całą Ziemię byłoby tego więcej, ale w związku z tym, że ma świadomość przegranej z Cage, zwija manatki i leci na podbój mniej inteligentnej rasy, może surowce z Europy wystarczą na podróż na inna planetę, to co się udało wygrać zabiera ze sobą i ucieka. To jak pokerzysta, który wygrał swoje i miałby wiedzę, że tego dnia już więcej nie wygra w tym kasynie, no to co gra dalej? Wiadomo wymienia żetony, wychodzi z kasyna i idzie do następnego. Prosta interpretacja.
Ja uważam że nie mamy tu do czynienia z klasycznym cofaniem czasu a to dlatego że Cage chyba powinien spotykać swoje kolejne kopie a resetem czyli w sumie prostszą metodą bo odpada wtedy np. paradoks dziadka, po prostu nic nie wraca z przyszłości do przeszłości tylko zaczyna się od nowa bez żadnych konsekwencji z tego co było w przyszłości.
Moim zdaniem kombinujecie jak nauczyciele polskiego w liceum z tym zakończeniem. Moze nie calosc a sama koncowke gdzie sie budzi. Mysle ze tworcy po prostu chcieli happy end a Rita pod koniec to lekki zarcik.
Na wstepie chcial bym zaznaczyc dwie rzeczy. po pierwsze nie przeczytalem wszystkich komentarzy i po drugie, nie mam pojecia czemu ale nie mam polskich znakow, to tak dla wszystkich grammar-nazi. A co do tematu to powinniscie obejzec film jeszcze raz skoro nie wylapaliscie tego ze dzien w ktorym on sie budzi to jest ten sam dzien w ktorym byl u generala, desant odbywal sie dnia nastepnego. Druga sprawa moment w ktorym on sie obudzil w helikopterze nie musi byc po momecie zniszczenia omegi (pierwotnego), tylko skoro on ginie w momecie zabicia przejmujac jej moc moze cofnac sie o wiekszy wymiar czasu niz o dzien (nikt nie mowil ze jeden dzien to limit dla tego stworzenia). W tym momecie co inteligetniejsze osoby pewnie juz doszly do tego wniosku ktory dla mnie wydaje sie razaco oczywisty, glowny bohater cofa sie duzo wczesniej niz wy sadzicie, pokonuje omege w pojedynke (koniec koncow nikt mu nie jest potrzebny do walki skoro ma taka moc) a scena w ktorej on sie budzi w helikopterze wcale nie musi odnosic sie do cofania wczasie. Nikt nie ginie podczas desantu bo takowy sie nie odbywa skoro ich pokonal, kobieta w ktorej sie zakochal jest bezpieczna i mamy happy end. Wiem ze to forum na ktorym ludzie wymieniaja opinie i poglady, i mowi sie ze filmy to pozywka dla ludzi bez wyobrazni i ten przypadek pokazuje jak bardzo bledne jest to stwierdzenie, skoro trzeba tlumaczyc ludzia zakoncznie filmu ktory swoja droga nie jest za bardzo ambitny.
To jest jeden z paradoksów podróży w czasie. Póki nie uda nam się odbyć takiej podróży w przeszłość nie dowiemy się, która z wersji wyjaśnienia paradoksu jest poprawna. Jeżeli jednak spróbujemy zinterpretować to pomijając paradoks to jest jeszcze jedno wyjaśnienie. Alfa to początek, Omega to koniec. Ale to bohaterowie je tak nazwali. Gdy zabił Alfę i sam się nią stał, to gdy umierał, Omega cofała całość o jeden dzień (tyle wystarczyło, by naprawić błędy). Ale jeżeli Omega nie była końcem? Jeżeli coś jest jeszcze ponad Omegą? Gdy bohater wchłonął krew Omegi, coś ponad nią zrobiło to samo, co robiła Omega przy śmierci Alfy. Oznaczałoby to też, że jest więcej Omeg i zabił jedynie tę, która kontrolowała Alfy i szeregowe jednostki na wschód od Paryża (to by wyjaśniało brak oporu na wschodzie i jednoczesną obecność przeciwników na zachód od Paryża i przygotowania do walki). Problem polega jednak na tym, że Omega cofała czas by ożywiać Alfy. Oznacza to, że mój pomysł też ma dziurę - Omega kontrolująca wschód powinna zostać ożywiona... Może jestem w błędzie, może czegoś nie dostrzegam, może to celowy zabieg scenarzysty a może po prostu ciemna uliczka, w którą scenarzysta zabrnął? Może Omegi w przeciwieństwie do Alf nie mogą się odradzać, czas się cofa ale już bez nich? Pewnie nigdy się nie dowiemy i nikt nie znajdzie sensownej odpowiedzi. Paradoks podróży w czasie :) Pozdrawiam.
Chociaż nie. To ma sens. Jeżeli bohater zastąpił Alfę a sama Alfa nigdy nie została ożywiona to mimo uczestnictwa w pierwszej bitwie, dalej już się nie pojawiała. Tak samo z Omegą. Cofnięcie czasu o 2 dni ożywia bohatera w miejsce Omegi, którą zabił, zamiast niej.
Mam jedno pytanko. Skąd u licha Rita wiedziała, że utraciła moc manipulowania czasem? Rita nie zginęła, powoli się wykrwawiała, uratowano ją i przetoczono krew. Jeśli nie zginęła to dzień się nie resetuje, skąd zatem przekonanie Rity o tym, że utraciła moc? Właściwie nie da się tego dowiedzieć, bo jedynym sposobem aby się o tym przekonać to zginąć, a jeśli moc faktycznie zniknęła to już się nie obudzisz, bo nie żyjesz. Coś przeoczyłem? Jeśli tak, to proszę o poprawienie mnie.
Zakończeniem tak jak wiele innych elementów nie ma głębszego sensu i reżyser nawet nie stara się tego wyjaśniać gdyż byłoby to karkołomnym zadaniem. Skąd Rita wiedziała, że ni może się cofnąć w czasie po tym jak jej przetoczono krew? Jakie znaczenie w ogóle może mieć krew? Po cofnięciu w czasie Cage inaczej przeżywa kolejny dzień, nie zostaje już skażony krwią Alfy, więc nie powinien ponownie się cofać kolejny raz w czasie - ten sam umysł, ale inne ciało, nie skażone już krwią. Zakończenie typowo hollywoodzkie. Nie wiem czy w powieści jest tak samo, ale film po prostu kończy się happy end'em, więc wszyscy przeżywają, a on bez żadnych reguł logiki cofa się o 2 dni. Pewną wskazówką może być fakt, że cofa się zawsze do momentu w którym budzi się ze snu. Tylko dlaczego ostatnim razem przeskok wynosi 2 dni? Dlaczego Omega cofa czas po śmierci Cage? Czyżby nie potrafił rozróżnić czy to ginie Alpha czy Cage? Nie ma logicznego wytłumaczenia dla tych nieprawidłowości w filmie, a mało rozgarnięty widz nawet ich nie dostrzeże i chyba do takich widzów są dziś kierowane tego typu filmy.
Cage idzie z Ritą na kawę, gdzie jej wszystko wyjaśnia. Oficer Cage idzie do sierżanta Farella aby przekazał mu pod dowództwo nad drużynę "J". Wszyscy razem z doktorkiem lecą do Paryża polować na Alfę (umie dowodzić jeszcze małym oddziałem obcych). Cage następnie uruchamia tajny program badania ALFY.
A następnie...
ten gruby co zawsze ginie od samolotu razem z doktorkiem obmyślają intrygę w której na niby giną razem z alfą. Cage jest porwany i zamrożony. Gruby pod przykrywką zakłada korporacje Cell produkującą z Alfy darmową energię ...
Sprawa jest prosta i oczywiscie niestety nielogiczna. Omega zostaje zabita w czasie, ktory jeszcze nie nadszedl. Cage budzi sie wiec w momencie, w ktorym nic jeszcze nie zdazyl zrobic, ale juz jest po wszystkim. ;) To tak jakby dzis pochylal sie nad trupem czlowieka, ktory zostanie zabity za dwa dni. Logiczne?