balem sie ze to bedzie w stylu 1000 zagłady ludzkosci gdzie jest jeden bohater ktory sypie suchymi zartami na lewo i parwo a w głownej bitwie jest pod sciana nagle ma granat pod skarpeta udaje mu sie ocalic swiat i wszysc sa zdrowi i szczesliwi....
ten film do pewnego montu przypominał mi kod niesmiertelnosci gdzie motyw był podobny.
przypominało mi to tez gre komputerowa gdzie zeby cos zrobic giniesz raz po raz i odnajujesz sie w checpoincie (na poczatku danej misji czy zadania) a ostatnia misje (podobnie jak w filmie) robisz bez limitu zyca i bez marginesu błedu czyli na pelnym skupieniu.
koniec troche mnie zdziwil bo wiele mi pomieszał i do teraz nie wiem jak to sie stalo ze całe jego zycie bylo cofaniem sie w czasie czy ta jego misja w gl nie miala miejsca ;/