W sumie to trochę miał przerąbane. Bo po uzyskaniu w pewnym sensie nieśmiertelnosci mógłby żyć do bólu. Gdyby nie zrobiona transfuzja to sytuację miałby trochę nieciekawą - wygrywają bitwę i całą wojnę, teoretyzując - ona zostaje jego żoną, dzieci i te sprawy.. żyją długo i szczęśliwie do momentu gdy.... no właśnie, starość? wypadek samochodowy? cegłówka z dachu? O ile wiedząc, że transfuzja może zniwelować działanie krwi obcego" i na starość sobie ją zrobić, żeby w przypadku śmierci nie cofnąć się w czasie to w wypadku losowym jw. po kilkunastu szczęśliwych latach mógłby cofnąć się znów do wydarzeń z plaży i całe życie szlag trafia, wszystko od nowa... przechlapane.