...jakim cudem ten film ma gorszą ocenę od "Szeregowca Ryana"?!
Od czasu pojawienia się "Szeregowca Ryana"(1998) powstało kilka wartych uwagi produkcji o tematyce WWII, m. in. właśnie "Na tyłach wroga", lecz powiedzmy sobie szczerze...film ten znajduje się tylko i wyłącznie w cieniu "...Ryana". Oglądając go nie odczułem dramaturgii wojny, czy uczucia strachu. Nie zrobił na mnie takiego wrażenia jak dzieło Spielberga. Wydaje mi się, że tak jak ja, myśli "garstka" zwolenników "Szeregowca Ryana" oceniających film "Na tyłach wroga". Pozdro
Bo niektórzy ludzie po filmie wojennym spodziewają się krwi, która tryska na ekran, strzelania, flaków wypływających z ciała, bomb, trupów, wybuchów, jeszcze raz krwi. Czyli efektowności. Albo, jak mój przedmówca- strachu. I to znajdują w "Szeregowcu...". Chcą się poczuć, jakby byli w samym centrum walki. Skoro tego oczekują- ok, mają prawo.
Dla ludzi, którzy wolą zagłębić się w psychikę żołnierza i dla których efekty nie są takie ważne, są takie filmy jak ten, albo "W księżycową jasną noc". Każdy woli co innego :)
"Bo niektórzy ludzie po filmie wojennym spodziewają się krwi, która tryska na ekran, strzelania, flaków wypływających z ciała, bomb, trupów, wybuchów, jeszcze raz krwi. (...) "
Ale własnie czyż nie tak wygląda wojna?
z czasem i fajerwerki, strzały i flaki potrafią się "przejeść".
poza tym szeregowiec i saints and soldiers to dwa różne filmy wojenne.
pierwszy bardziej przygodowy, drugi jak już ktoś powiedział w głównej mierze skupia się na psychice żołnierzy.
w filmie razi mnie z lekka gra aktorów, szczególnie sierżanta. poza tym (wiem, że to może mało istotne dla ludzi którzy ten film obejrzeli 'przypadkiem') rażą szczegóły, np. patrolu podczas wszyscy rozmawiają między sobą. ot taki brak realizmu momentami.
pzdr
ja daje 6/10.
pomyłka
miało być: podczas patrolu wszyscy rozmawiają ze sobą - brak ostrożności.
z wielka checiom odpowiem ci virus_2303 na to pytanie. "szeregowiec ryan" jest przepelniony "fajerwerkami" wiec dla dzieci filmwebu kazdy film ktory nie ma strzelaninek przez 90% filmu nawet ze znakomitym scenariuszem jest "be"
Brednie. Każdy film rozpatruje się ramach, do jakich został przeznaczony. W 'Szeregowcu Ryanie' okrucieństwo działań wojennych jest przedstawione bardzo realistycznie, przecież chyba nie zaprzeczysz, że ludziom urywało ręce, nogi czy wypruwało flaki? Sceny batalistyczne w tamtym filmie są, bez ogródek, genialne. A to ze względu na ogromny budżet. Za to tu niedobory w tej sferze próbują być rekompensowane w inny sposób. I chwała twórcom za to! Nietypowe podejście do tematu bardzo się chwali. Ale są pewne niedociągnięcia, więc wiadomym jest, że nie będzie 10/10. Poza tym zobacz jak została zbudowana skala filmweb. 5/10=OK, 6/10=Niezly, 7/10=Dobry, 8/10 B. Dobry itd. Czyto, że dałem 5 znaczy że dla mnie film jest denny i do niczego? Nie, uważam, że jest jak w skali - OK, ale bez zachwytów.
Zresztą, dawno oglądałem, dlatego zaraz biorę się jeszcze raz, ale nie spodziewam się zmiany oceny.