Nie przekonał mnie ten film. Niby jest jakaś fabuła i różne charaktery na placu boju ale jest to pokazane jakoś bez większej głębi, bez wyrazu. Prosta i mało emocjonująca historia, spodziewałem się czegoś lepszego - brak gwiazd i wielkich pieniędzy może być przepisem na spory hit, niestety w tym przypadku jest zupełnie odwrotnie. Zawód.
O ja.... Tutaj nie ma ancisku na fajerwerki! Chodzi o ludzkie stosunki, bezsensownośc wojny, o okazywanie dobra. (w skrócie napisałem), nie porównój!
"Szeregowiec Ryan" w porównaniu do "Na tyłach wroga" to bajeczka dla ubogich, jeśli już używamy takich śmiałych określeń. Szeregowiec sprawdza się jako mega widowisko sprzyjające konsumpcji popkornu, podczas gdy "Na tyłach wroga" to wyśmienity dramat wojenny, z klimatem, bez zbędnego patosu oraz z wyrazistą głębią, której, o dziwo, nie dostrzegłeś. Historia jest prosta ale za to prawdziwa i przejmująca. Szeregowiec też jest niezły ale gdyby nie ponadprzeciętne efekciarstwo byłby nijaki i okupowałby dolne miejsca w klasyfikacjach filmów wojennych.
Nie samym chlebem (patrz: efekty) żyje człowiek. Jednak w przypadku szeregowca można i samym...
Porównanie do Szeregowca Ryan'a jest w przypadku tego filmu nie na miejscu - bo był on zrealizowany PONAD 100 RAZY MNIEJSZYM KOSZTEM! I na dodatek jest to film o wiele lepszy. Jak dla mnie 10/10. A jak ktoś chce fajerwerki to niech ogląda gwiezdne wojny :) Co do budżetów:
-Szeregowiec Ryan - $65,000,000 (produkcja) + $25,000,000 US (marketing) = $90,000,000 US
-Na tyłach wroga - $780,000 (całkowity budżet)
Dokładnie 115 razy mniejszy budżet.
Mi podobały się oba te filmy. Jestem pod wrażeniem tego filmu. Podoba mi się to że film nie ukazuje Niemców jako potworów tylko jako normalnych ludzi.
Przepraszam za błąd ortograficzny.
Niektórzy lubią fajerwerski, inni solidna fabułę i ukazanie naszego człowieczeństwa. Bardziej psychologiczne podejście.
Pierwsze 45 minut dość nudne i schematyczne, w ogóle nie przekonywujące.Natomiast pozostał część filmu dość ciekawa i wartościowa.Świetna sprawa z tym Niemcem , który miał znajomego amerykanina i pomagał aliantom. I postać medyka który zrozumiał, że Niemcy to nie najgorszy, zamitologizowany wróg, lecz ludzie tacy jak on którzy także cierpią na wojnie i wcale jej nie chcą. Dla mnie 8/10.
@141842 Czyli chcesz powiedzieć, że ten film według Ciebie zasługuje na ocenę 10/10 tylko dlatego, że miał "dokładnie 115 razy mniejszy budżet" niż "Szeregowiec Ryan" (zresztą przecież to dwa odrębne filmy - po jakie licho je porównywać)? Jeżeli tak, to rzeczywiście ten film jest "arcydziełem" !!! To (bo mnie to strasznie intryguje) ile to będzie mniej razy niż budżet "Avatara" ? Podasz mi jakąś konkretną liczbę?