W obsadzie jest wielu polskich aktorów. Dziwi więc fakt że tak mało się pisze w PL o "In the Lost Lands".
To ekranizacja krótkiego opowiadania G. R. R. Martina o tym samym tytule, wydanym w większej kompilacji, chyba Amazonki II.
Bo Polska to taki dziwny kraj, że jak armia tak zwanych "znafców" zobaczy, że polscy aktorzy są w obsadzie zagramanicznego filmu, to im żal tak d...y ściska, że albo skażą na zamilczenie albo dadzą dwie gwiazdki i napiszą, że to bezwartościowy chłam...
Ale ten film jest na tyle słaby, że nie ma się czym specjalnie chwalić. Zagraniczny wcale nie oznacza, że z automatu mamy do czynienia z czymś wartym uwagi. To już nie te czasy żeby mieć narodowe kompleksy i nadawać czemuś prestiż, bo "zagraniczne jest lepsze".
Słabość filmu, to kwestia względna. Mnie się podobał i zwisa mi, że jakiś nadęty koleś przeczytał wypociny innych nadętych kolesi, że słaby jest.
Ten film ma wszystko fatalne, ogladalem i nawet nie wiedzialem ze to w polsce krecone dopiero teraz sie dowiedzaialem.
Aktorstwo, efekty specialne, praca kamery diaologi tu wszystko lezy taki film max 3/10
Jak nie jestes jednym z aktorow tego dziela to naprawde zawdziwia mnie twoja wysoka ocena dla tak slabego filmu.
Zadziwienie światem to chyba pozytywne przeżycie, więc dzięki mnie doznałeś czegos, czego ci film nie dał, bo wszystko w nim było fatalne. A może z tym filmem jest jak z kobietą fatalna? Jedni lubią, drudzy nie...
w punkt, a potem ludziska na filmwebie czytaja te wypiciny znafcow i pisza podobne zeby tez wyjsc na znafce XD